- To próba wywarcia presji - tak prezes PiS Jarosław Kaczyński określił słowa premiera Donalda Tuska, że jeśli PO nie wygra październikowych wyborów parlamentarnych, "nie powinna się ubiegać o tworzenie nowego rządu". Z kolei według szefa MSZ Radosława Sikorskiego słowa Tuska to "coś oczywistego".
"Płaczliwy krzyk premiera?"
- To jest próba wywarcia presji, ale czy ta presja będzie skuteczna? Tego nie wiem, na razie wygląda na to, że nie - odniósł się do tej wypowiedzi Tuska prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Z kolei szef MSZ, wiceprzewodniczący PO Radosław Sikorski ocenił w czwartek, że "premier stwierdził coś oczywistego". - Ten, kto wygrywa wybory, ma pierwszy wybór w formowaniu rządu - podkreślił. Pytany o możliwość tworzenia rządu z SLD po wyborach Sikorski odparł, że "na te spekulacje zupełnie nie czas".
Szef SLD Grzegorz Napieralski zastanawiał się, czy środowa wypowiedź premiera oznacza płaczliwy krzyk - "jak nie wygramy, to PiS będzie rządził, ratujcie, jednak głosujcie na nas, czy też oznacza "obrażam się na sondaże, zabieram zabawki i odchodzę z piaskownicy". Sam zadeklarował, że jeśli wyborcy obdarzą SLD zaufaniem, to Sojusz jest gotów "zmieniać Polskę na lepszą i wziąć na swoje barki współodpowiedzialność".
- Jesteśmy gotowi realizować te postulaty, o których mówimy w programie, składać projekty ustaw, pracować po kilkanaście godzin dziennie, aby to wszystko, co złe jest dzisiaj w Polsce, co dotyczy kryzysu, złego zarządzania, wydatkowania pieniędzy, zmienić tak, aby Polacy mieli jutro bez obaw - zaznaczył Napieralski.
A może mobilizacja elektoratu?
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski ocenił, że słowa Tuska to próba mobilizacji elektoratu przed wyborami. - Jednemu zależy na tym, żeby frekwencja była jak największa, a innemu, żeby była jak najmniejsza - powiedział. Według niego na małej frekwencji zależy PiS.
Jak zaznaczył, gabinet mniejszościowy (który w razie małej przewagi nad PO mógłby utworzyć PiS) w Polsce nie ma racji bytu, bo nasza demokracja jest za młoda. Według niego PiS robi wszystko, żeby wyborów nie wygrać. - Jeżeli prezes mówiąc o tym, kto będzie w jego rządzie, wspomina pana Macierewicza, panią Fotygę... To są wspaniali ludzie, ale trochę kontrowersyjni politycy. Jeżeli to się rzuca publicznie, to znaczy, że nie zależy na wygranej - powiedział.
Źródło: PAP