Na wojnie są ofiary, ale nasze siły zbrojne muszą uczestniczyć w takich operacjach jak te w Iraku, czy w Afganistanie. To nasz obowiązek - mówił prezydent podczas obchodów święta Wojska Polskiego. Lech Kaczyński oddał cześć żołnierzowi, który kilka dni temu zginął w Afganistanie.
Prezydent podkreślał, że polskie siły zbrojne, jako lojalny sojusznik w ramach Paktu Północnoatlantyckiego i sojusznik Stanów Zjednoczonych, od lat biorą udział w operacjach, których zdaniem jest niesienie pokoju i stabilizacji. – Ale, których zdaniem jest – i to z całą mocą chciałbym podkreślić – obrona interesów naszego kraju – powiedział Lech Kaczyński.
I nawiązał do ostatnich tragicznych wydarzeń w Afganistanie. - Chciałbym w tym miejscu raz jeszcze oddać cześć pamięci kapitana Daniela Ambrozińskiego, który poległ kilka dni temu – powiedział prezydent.
I podkreślił: - Wojna jest wojną. Na wojnie są ofiary. Zginęli nasi żołnierze w Iraku, są ofiary i w kolejnej wielkiej operacji. Ale trzeba sobie jasno powiedzieć nasze siły zbrojne muszą w tego rodzaju operacjach uczestniczyć. To nasz obowiązek, jako ludzi należących do pewnego kręgu cywilizacyjnego. Nasz obowiązek jako polskich patriotów.
Prezydent przekonywał, że siły zbrojne są w dalszym ciągu niezbędne, bo decydują o znaczeniu państwa, jego powadze i szacunku ze strony innych państw. - Czym nasza armia silniejsza, tym większe bezpieczeństwo naszego kraju i prestiż. Tym więcej znaczy słowo Polak i Polka – mówił Lech Kaczyński.
Okrojona lista nominowanych
Wcześniej prezydent wręczył odznaczenia oraz 11 nominacji generalskich i tylko dwa awanse na stopień nadinspektora policji, ponieważ cztery pozostałe wnioski MSWiA zostały odrzucone.
Szef MSWiA Grzegorz Schetyna proponował sześć awansów w policji na nadinspektora (odpowiednik gen. brygady), ale tylko dwie uzyskały pozytywne opinie prezydenta.
Powód? Próba oszukania prezydenta. Tak przynajmniej mówił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło. Zarzucił on resortowi Grzegorza Schetyny, że chciał, by Lech Kaczyński podpisał nominacje dla osób, które były w ZOMO i SB.
Kłamstwo miało polegać na zatajeniu tych informacji. Na dowód BBN opublikował na swojej stronie internetowej skany dokumentów świadczące m.in. o tym, że zatajono cztery lata pracy w ZOMO jednego z kandydatów na generała.
MSWiA odparło zarzuty, zapewniając, że nie ukrywało prawdy o funkcjonariuszach.
BBN miało również zastrzeżenia do dwóch proponowanych nominacji generalskich w Biurze Ochrony Rządu powołując się na niekorzystny dla kandydatów raport NIK.
mac /ola
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24