W nowelizacji ustawy o IPN zagrożenia dla konstytucyjnej wolności słowa są olbrzymie - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Wojciech Sadurski. - Tam nie chodzi tylko o "polskie obozy koncentracyjne". Tam chodzi o pewną interpretację przeszłości, o pisanie historii na nowo - dodał.
Prezydent Andrzej Duda we wtorek podpisał nowelizację ustawy o IPN. Jednocześnie zdecydował, że skieruje ją w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego, by ten zbadał, czy wolność słowa nie jest w sposób nieuprawniony ograniczona przez przepisy funkcjonującej noweli, a także, by TK zbadał kwestię tak zwanej określoności przepisów prawa.
"Rozwiązanie bezsensowne"
Do decyzji prezydenta odniósł się w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Wojciech Sadurski, filozof prawa. Jego zdaniem, "jest to rozwiązanie bezsensowne".
- Prezydent ma trzy możliwości: może podpisać ustawę, może ją zawetować, jeśli ma wątpliwości natury politycznej i może ją wysłać do Trybunału Konstytucyjnego w trybie wstępnym, jeżeli ma wątpliwości natury konstytucyjnej - wymieniał profesor.
"Działanie wewnętrznie sprzeczne"
Jednak - jak dodał - jednocześnie "podpisać ustawę i wysłać ją do Trybunału Konstytucyjnego", to "działanie wewnętrznie sprzeczne". - To trochę tak jakbym podpisał akt ślubu z kimś (…), po czym od razu wysłał pozew rozwodowy - wyjaśniał.
Zachowanie prezydenta określił jako "irracjonalne". - Oczekujemy od prezydenta, żeby działał racjonalnie i w sposób dojrzały. To, co zrobił jest nieracjonalne. Taki jest ten nieszczęsny prezydent niestety - ocenił.
"Nie mam złudzeń, co zrobi Trybunał Konstytucyjny"
Pytany, czy widzi w tej ustawie ograniczenie wolności słowa, odparł: - Oczywiście, kolosalne.
- Zagrożenia dla konstytucyjnej wolności słowa są olbrzymie. Nie chodzi tam tylko o "polskie obozy koncentracyjne". Tam chodzi o pewną interpretację przeszłości, o pisanie historii na nowo - skomentował Sadurski.
- Nie mam wielkiego zaufania do tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego, bo to już nie jest Trybunał Konstytucyjny, on się składa m.in. z osób, które nie mają prawa tam być. Ich zadanie to jest potwierdzanie ustaw PiS-owskich i unieważnianie dawnych ustaw przyjętych jeszcze za rządów PO-PSL. Nie mam najmniejszych złudzeń, co do tego co zrobi tak zwany Trybunał Konstytucyjny - zaznaczył.
"Prawo dopadnie, bo przecież o to chodzi"
Nowelizacja wprowadza do ustawy o IPN art. 55a, który stanowi, że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. W ustawie jest jednak przepis, który zwalnia naukowców i artystów z odpowiedzialności.
Profesor Sadurski ocenił, że ten przepis jest "pozorny". - Dlatego, że bardzo wiele elementów dyskursu publicznego i publicznej debaty, to nie jest ani działalność artystyczna ani działalność o charakterze naukowym - powiedział.
Pytany, czy dziennikarze pójdą pod sąd, odpowiedział, że "teoretycznie tak". - Ale nie tylko dziennikarze. Nawet jeżeli ktoś jest zawodowo pracownikiem nauki, ale funkcjonuje jako popularyzator nauki, to dla odpowiednio poinstruowanego przez swojego zwierzchnika prokuratora, nie ma najmniejszego problemu w powiedzeniu: "w tym momencie pan/pani nie działacie jako naukowcy". Prawo może takich ludzi dopaść i zapewne dopadnie, bo przecież o to chodzi - stwierdził.
"Polska traci bardzo ważnego sojusznika"
We wtorek w oświadczeniu sekretarz stanu USA Rex Tillerson napisał, że "Stany Zjednoczone są rozczarowane tym, że polski prezydent podpisał ustawę, która nakładałaby kary za przypisywanie zbrodni nazistowskich państwu polskiemu".
Sadurski, komentując oświadczenie, podkreślił, że "Polska traci bardzo ważnego sojusznika". - Aktem przyjęcia tej karygodnej ustawy polski rząd zwrócił uwagę Stanów Zjednoczonych na trzy rzeczy, na które Amerykanie są bardzo wyczuleni - powiedział.
- Po pierwsze przypomniał o polskim antysemityzmie, po drugie o gwałceniu wolności słowa i przy okazji przypomniał o tak zwanym Trybunale Konstytucyjnym - wymienił.
A - jak dodał - Amerykanie bardzo sobie cenią niezależność sędziowską i sądową ochronę konstytucyjności ustaw.
- Teraz każdy, kto będzie pisał o tym, co zrobił prezydent Duda, przypomni o tak zwanym Trybunale Konstytucyjnym, który jest atrapą i taką maszynką do przyklepywania PiS-owskich ustaw - skomentował profesor Sadurski.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "FAKTY PO FAKTACH" W TVN24
Autor: kb/AG / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24