Zarobki prezydenta Białegostoku mają być przywrócone do poziomu sprzed obniżki, o której jesienią zdecydowała rada miejska - orzekł Sąd Rejonowy w Białymstoku. Uznał, że decyzja radnych była polityczna, a nie merytoryczna. Wyrok nie jest prawomocny.
Oprócz przywrócenia wcześniejszego poziomu wynagrodzenia, sąd zasądził też Tadeuszowi Truskolaskiemu ponad 12 tys. zł odszkodowania z odsetkami, o co w swoim pozwie prezydent Białegostoku również wnosił. Rada Miasta obniżyła jego zarobki w październiku ubiegłego roku. Głównym powodem decyzji był brak absolutorium za 2015 rok. Jednak w wypowiedziach wnioskujących o to radnych PiS padały też zarzuty dotyczące np. braku inwestycji, nadzoru nad miejskimi spółkami, czy złego zarządzania oświatą i braku ładu urbanistycznego w mieście. Biorąc pod uwagę wszystkie składniki wynagrodzenia, prezydent Białegostoku zarabiał ok. 13 tys. zł brutto miesięcznie. Obniżka, o której zdecydowali jesienią radni, to w sumie 3,8 tys. zł brutto. Domagając się przywrócenia poziomu zarobków i odszkodowania, Tadeusz Truskolaski powoływał się na naruszenie zakazu dyskryminacji w zatrudnieniu z uwagi na poglądy polityczne i konflikt na tym tle z większościowym klubem radnych PiS. Formalnie pozwanym był pracodawca, czyli Urząd Miejski w Białymstoku, reprezentowany w sądzie przez radnego klubu PiS Marka Chojnowskiego. Chciał on oddalenia powództwa argumentując, iż podstawą decyzji o obniżce były wyłącznie względy merytoryczne. W wystąpieniu końcowym podnoszony był też argument, iż to rada miasta decyduje o zarobkach prezydenta, a ocena jej uchwał leży w kompetencji sądów administracyjnych, a nie sądu pracy.
"Polityczny charakter"
W blisko trzyodzinnym ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Tomasz Kałużny wyjaśniał, dlaczego sąd pracy miał kompetencje do zajmowania się taką sprawą, na czym polega dyskryminacja w zatrudnieniu i jakie są - obowiązujące w prawie polskim i unijnym - zakazy takiej dyskryminacji. Sąd ocenił, iż strona pozwana - na której przy postępowaniu dotyczącym zarzutów naruszenia zakazu dyskryminacji spoczywał tzw. ciężar dowodu - nie wykazała "obiektywnych i usprawiedliwionych" powodów obniżki wynagrodzenia prezydenta Truskolaskiego. - Sąd nie został przekonany (...), iż relacje w tym stosunku pracy wymagały obniżenia wynagrodzenia - mówił sędzia Kałużny. Zwracał przy tym uwagę, że prezydent 300-tysięcznego miasta, wskutek decyzji o obniżce zarabiał mniej, niż część samorządowców z małych ościennych gmin liczących po kilka tys. mieszkańców, również mniej niż wiceprezydenci Białegostoku, czy niektórzy urzędnicy miejscy. Sąd ocenił, biorąc pod uwagę zebrane w sprawie dowody, w tym opinie Regionalnej Izby Obrachunkowej, iż sama decyzja o nieudzieleniu absolutorium miała polityczny charakter. Odnosząc się do sytuacji finansowej miasta przywoływał m.in. pozytywne opinie zewnętrznych audytorów czy nagrody, które prezydent Truskolaski otrzymał za politykę finansową. Sąd analizował też szczegółowo zarzuty dotyczące oświaty, inwestycji czy działalności spółek komunalnych i również uznał, iż są to zarzuty "w płaszczyźnie politycznej". O relacjach między stronami, powołując się na słowa świadków, mówił, że są "złe, trudne", mówił też o "konflikcie politycznym" czy "rywalizacji między radnymi i prezydentem". Sąd uznał, że "relacje polityczne zdominowały relacje pracownicze". - Emocje usprawiedliwiają działania polityczne, nie mogą natomiast usprawiedliwiać ingerencji w relacje pracownicze (...) Nie wolno celów politycznych wkomponowywać w cele pracownicze - podkreślił sędzia Kałużny. - Przekonania polityczne, niepełnosprawność, wiek, narodowość, umowa o pracę na czas określony, nieokreślony, religia - te kryteria wymienione przez ustawodawcę, żadne z nich nie może być podstawą różnicowania sytuacji pracowniczej, podwyższania bądź obniżania wynagrodzenia - mówił. Zdaniem sądu, decyzja o obniżce wynagrodzenia nie miała ani uzasadnienia merytorycznego, ani nie miała zmotywować prezydenta do działania. - Miała tylko i wyłącznie charakter politycznej aktywności. Pokazania prezydentowi, jakie mogą być decyzje większości w radzie miasta i jakie mogą być konsekwencje w odniesieniu do jego osoby - mówił sędzia Kałużny.
"Nie zgadzamy się z wyrokiem"
Strona pozwana już zapowiedziała apelację. - Nie zgadzamy się z wyrokiem. Uważamy swoje argumenty za zasadne, rada kierowała się wyłącznie merytorycznymi przesłankami, których, niestety, dzisiaj w uzasadnieniu wyroku sąd nie zauważył - mówił po publikacji wyroku radny Marek Chojnowski, pełnomocnik tej strony.
Komentarz prezydenta
Prezydenta Truskolaskiego w sądzie w piątek nie było. "Dzisiejszy wyrok sądu, w sprawie mojego wynagrodzenia, pokazuje, że z PiS-em można wygrać" - skomentował w mediach społecznościowych.
Dzisiejszy wyrok sądu, w sprawie mojego wynagrodzenia, pokazuje, że z PiS-em można wygrać.
— Tadeusz Truskolaski (@TTruskolaski) May 5, 2017
Autor: js/mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24