Prezydent Andrzej Duda w zeszłym tygodniu czas wolny spędził na stoku narciarskim w Wiśle. W niedzielę w internecie pojawiły się nagrania z tego miasta, na których widać stojące w korku auta. Kierowcy utworzyli korytarz dla uprzywilejowanej kolumny samochodów na sygnale. Służba Ochrony Państwa nie chciała potwierdzić, że była to kolumna SOP ochraniająca prezydenta. Były szef BOR, generał Marian Janicki, zwraca jednak uwagę, że winę w takiej sytuacji ponosi nie SOP, a urzędnicy kancelarii prezydenta.
W zeszłym tygodniu prezydent Andrzej Duda odwiedził jeden ze stoków narciarskich Wisła Cieńków. Przebywał tam w prezydenckim zamku w Wiśle na Śląsku. Prezydent zapytany przez reportera TVN24, przed wejściem na wyciąg narciarski, o warunki do zjeżdżania, odpowiedział krótko: - Złe, jak widać. Stoki narciarskie zostały warunkowo otwarte od 12 do 28 lutego.
W niedzielę w internecie pojawiły się nagrania z ulicy Ustrońskiej w Wiśle, będącej częścią drogi wojewódzkiej 941. Widać na nim stojące w obustronnym korku samochody, które utworzyły korytarz. Przejechała przez niego kolumna z czterema autami, które nadawały sygnały świetlne i dźwiękowe. Osoby publikujące filmy podawały, że w ochranianym aucie jedzie prezydent Duda.
Biuro prasowe kancelarii prezydenta, pytane o tę sprawę, odesłało nas do Służby Ochrony Państwa. Rzecznik prasowy komendanta SOP, podpułkownik Bogusław Piórkowski nie chciał odpowiadać na pytania o zamieszczone w internecie nagrania, zasłaniając się artykułem 63 ustawy o SOP o ochronie form realizacji zadań funkcjonariuszy jednostki.
1. W związku z wykonywaniem zadań wymienionych w art. 3 zadania SOP zapewnia ochronę form i metod realizacji zadań, informacji oraz własnych obiektów i danych identyfikujących funkcjonariuszy. 2. Przy wykonywaniu czynności operacyjno-rozpoznawczych funkcjonariusze mogą posługiwać się dokumentami, które uniemożliwiają ustalenie danych identyfikujących funkcjonariusza oraz środków, którymi posługują się przy wykonywaniu zadań służbowych. (...)
Janicki: czy akurat w tym momencie dobra była decyzja o wyjeździe?
Generał Marian Janicki, były szef nieistniejącego już Biura Ochrony Rządu, które zostało zastąpione przez Służbę Ochrony Państwa, komentując sytuację w rozmowie z tvn24.pl, tłumaczył, że winę za taką sytuację ponoszą urzędnicy kancelarii prezydenta. - To oni ustalają program pana prezydenta. To oni ustalają, o której jest przyjazd, wyjazd - zwrócił uwagę. - Powinni ewentualnie doradzić panu prezydentowi, aby wyjechać w takich godzinach, żeby nie było największego nasilenia ruchu - mówił.
Co z korytarzem, przez który przejechała kolumna? Kierowcy znajdujących się w nim samochodów mieli do tego prawo. - To kolumna uprzywilejowana. Jest w niej głowa państwa. Ma prawo jechać - tłumaczył Janicki. - Zadaję jedno pytanie: czy akurat w tym momencie dobra była decyzja o wyjeździe? - zapytał.
Generał Janicki zauważył, że przy dużym nasileniu ruchu w weekend na drodze, prezydent mógł wylecieć z Wisły śmigłowcem, przy współpracy z 1. Bazą Lotnictwa Transportowego. - Można było zabrać pana prezydenta z zamku w Wiśle na lądowisko, śmigłowcem przetransportować do Krakowa i stamtąd embraerem (175 - red.) do Warszawy - sugerował. Dodał, że nie widzi tutaj winy w działaniach funkcjonariuszy SOP. - SOP dostosowuje się do grafiku prezydenta - zwrócił uwagę.
- Tutaj podjęta została decyzja może nie do końca przemyślana - podsumował.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24