- Jak dobrze rozumiem, piloci byli za głupi na to, by sprawdzić właściwy wysokościomierz. Nie uwierzyłam w to - tak Magdalena Merta, żona zmarłego w katastrofie smoleńskiej wiceministra kultury Tomasza Merty, podsumowała efekty prac komisji Jerzego Millera. Po prezentacji raportu członkowie komisji spotkali się z rodzinami ofiar. Według ich ustaleń rosyjscy kontrolerzy podawali błędne komendy załodze, ale też dowódca nie wiedział, że na Smoleńsku automatyczne odejście nie zadziała. Nikt nie naciskał na pilotów, że muszą wylądować. Bardzo krytycznie komisja oceniła przygotowanie załogi do lotu i warunki panujące w 36 specpułku. Relacja na żywo w tvn24.pl.
CZYTAJ CAŁY RAPORT KOMISJI MILLERA CZYTAJ RAPORT SPECJALNY TVN24.PL O USTALENIACH KOMISJI ZOBACZ PROFIL PODEJŚCIA SAMOLOTU DO LĄDOWANIA PREMIER PRZYJĄŁ DYMISJĘ BOGDANA KLICHA - CZYTAJ WIĘCEJ
16:33 - Premier Donald Tusk nie miał i nie ma odwagi wziąć na siebie odpowiedzialności za katastrofę. Zabrakło mu honoru, by bronić gen. Błasika i polskich oficerów, nie reagował na pomówienia ze strony MAK - powiedział na bardzo krótkiej konferencji prasowej Jarosław Kaczyński. Pytań od dziennikarzy nie było w planie. CZYTAJ WIĘCEJ
16:20 Zakończyła się ponadgodzinna konferencja prasowa Donalda Tuska, na której premier poinformował, że przyjął dymisję Bogdana Kilcha. Ministra zastąpi sekretarz stanu w MSWiA, Tomasz Siemoniak. Pytany, czy po tak "miażdżącym" raporcie komisji Millera sam poda się do dymisji, premier wykluczył to. Nie chciał też wskazać odpowiedzialnych za katastrofę. CZYTAJ WIĘCEJ
14:38.- Wierzymy tej komisji - powiedziała Bogusława Boyen, siostra zmarłego posła PSL Leszka Deptuły. - Po tym, co usłyszeliśmy, myślę, że rodziny są wdzięczne, komisja rozwiała wiele wątpliwości, np. plotki o naciskach na pilotów. Wierzę ustaleniom, chociaż raport pokazał słabość struktur państwa i nieprawidłowości - uznała. Podkreśliła również, że jest zadowolona z panującej na spotkaniu z rodzinami atmosfery i nie zgłasza do niej żadnych zastrzeżeń.
14:28 - Jak dobrze rozumiem, piloci byli za głupi na to, by sprawdzić właściwy wysokościomierz. Nie uwierzyłam w to - powiedziała Magdalena Merta, żona zmarłego w katastrofie smoleńskiej wiceministra kultury Tomasza Merty.
14:26 Magdalena Merta wyszła z kancelarii premiera i odpowiada na pytania dziennikarzy. Nie ukrywa, że jej zdaniem raport jest niewiarygodny. - Pan minister powiedział, że nie wszyscy uwierzą w ten raport. Zastanawiam się, czy nie wzięli nas za frajerów - powiedziała.
13:07 Koniec konferencji. Komisja udała się na spotkanie z rodzinami.
13:03 Dziennikarz walczy z rzeczniczką MSWiA, która chce zakończyć konferencje. Wygrał. Pyta: jak możliwa była taka sytuacja w specpułku?
Nadzór nad działalnością 36 specpułku prowadzi Dowództwo Sił Powietrznych. Kontrole nie były kompleksowe, tylko problemowe. W czasie takiej kontroli zdarza się, że się trafi na nieprawidłowość. Ocena została wystawiona bardzo niska
13:01 Czy płk Grochowski przeprowadzał kontrolę w specpułku?
- Inspektorat prowadził wtedy badania katastrofy CASy, protokół jest dostępny, miałem uwagi, było sześć ocen dostatecznych tylko.
12:58 Pytanie o zawiadomienia do prokuratury odnośnie braku uprawnień Arkadiusza Protasiuka i ewentualnego fałszowania dokumentów:
- Nie wątpię, że dostaniemy prośbę o udostępnienie dokumentów od prokuratury wojskowej, więc sami nie będziemy zawiadamiali.
12:56 "Izwiestia": Czy Polacy potwierdzili raport MAK i czy będą wyjaśniać przeciwieństwa? Jakie są rekomendacje odnośnie osób postronnych w kabinie?
- Nasza opinie skierowaliśmy w grudniu ubiegłego roku do raportu MAK. Są one aktualne.
- Należy twardo przestrzegać zasady cichego kokpitu: nikogo postronnego w kokpicie podczas lądowania
12:54 Agencja RIA Nowosti: Czy była sztuczna mgła? Czy była alkohol we krwi generała Błasika? Czy była kłótnia? Pasażerowie mieli telefony komórkowe. Czy ich używanie mogło wpłynąć na katastrofę? I czy jest stenogram rozmowy prezydenta z bratem?
- Nie.
- Komisja tego nie wyjaśniała, to państwo prowadziliście sekcję zwłok.
- Nie stwierdziliśmy żadnej kłótni.
- Nie stwierdzono.
12:50 Czy w pułku dochodziło do fałszerstw dokumentacji? Drugie pytanie: o wysokościomierze.
- Dochodziło do przekroczeń czasu nalotu i odpoczynku. Szkolenie było prowadzone w niewłaściwych warunkach atmosferycznych. Kontrole techniki pilotowania były niekompletne.
- Nie wiemy, ile osób patrzyło na prawdziwą wartość. Nawigator notował wysokość z wysokościomierza radiowego i nikt przeciwko temu nie protestował.
12:46 PAP: Pytanie o odpowiedzialność szefa MON odnośnie sytuacji w specpułku i o to, kto jest adresatem raportu po stronie rosyjskiej.
- Komisja nie zajmuje się kwestia odpowiedzialności, zwłaszcza szefa MON, bo bada wyłącznie przyczyny wypadku. Efektem końcowym jest propozycja działań, które powinny wykluczyć możliwość powtórzenia takiego wydarzenia.
Minister Miller: - Otrzymałem sms, który wskazywałby na zainteresowanie strony rosyjskiej naszymi badaniami.
12:42 Czy pilot może odmówić lądowania i czy w trakcie pisania raportu była robiona analiza porównawcza z raportem MAK?
- Nie chodziło o wskazanie lotniska zapasowego, ale o zapytanie, które z lotnisk zapasowych jest wygodne dla dysponenta samolotu. Nie ma żadnej sugestii wyboru, raczej gest wobec osoby, którą się przewozi w sytuacji, gdy nie ma imperatywu, by lądować już natychmiast.
- Nasz raport nie jest polemika z raportem MAK, jest wynikiem badań.
12:32 TVN24 pyta: o presję wywieraną na załogę i o to, czy główną przyczyną katastrofy było posługiwanie się odczytami niewłaściwego wysokościomierza
- Wykazaliśmy, że dowódca podjął decyzję po przekroczeniu 100 metrów obserwując niewłaściwy wysokościomierz. Przewóz najważniejszych osób w państwie zawsze jest obarczony presją, ale nie było presji bezpośredniej. Nikt im nie kazał tam lądować. Ale presja pośrednia istnieje w każdym locie HEAD i piloci specpułku potrafią z nią sobie radzić, co pokazali w Gruzji. Presja pośrednia nie miała wpływu na zachowanie załogi.
- Nie ma jednej przyczyny, jest splot okoliczności.
12:31 Rosyjskie pytanie o alkohol we krwi Błasika.
- Nagranie rozmów wskazuje, że decyzje zostały podjęte przed wejściem generała do kokpitu. Nie wkraczał w żaden sposób w kompetencje członków załogi.
12:27 "Russia Today" pyta, dlaczego samolot nie poleciał na lotnisko zapasowe?
- Dowódca ma prawo podejść do wysokości minimalnej bez względu na warunki na lotnisku. Manewr standardowy nie niesie ze sobą żadnego ryzyka.
12:23 TVP pyta o instrukcję HEAD i oto czy 7 i 10 kwietnia złamano tę instrukcję. Kolejne pytanie: o czarną skrzynkę
- Istnieje tam wpis, że loty mogą odbywać się tylko na lotniska czynne. Strona rosyjska zapewniła, że Smoleńsk będzie miał status lotniska czynnego między 7 a 10 kwietnia
- Czarna skrzynka została zapakowana do pudła, opieczętowana i przekazana stronie polskiej. W Warszawie dane z tego rejestratora zostały zgrane i były od razu dostępne dla komisji.
12:22 TVP pyta, które zaniedbania, polskie czy rosyjskie, były kluczowe.
- To nie rola komisji, proszę przeanalizować punkt po punkcie i ustalić terytorialną przynależność.
12:20 "Fakt": dlaczego uchybienia nie miały wpływu na lot?
- Nie wszystkie uchybienia mają wpływ na wypadek. Trudno badając przygotowanie nie zauważać odstępstw od litery prawa, ale trudno też nie zauważyć, że nie miały wpływu na wypadek
12:18 Telewizja "Trwam": czy brak wraku i dokumentacji medycznej nie podważa rzetelności ustaleń, jaki był status lotu
- Z punktu widzenia polskiego prawa był to lot wojskowy. Komisja miała pełny dostęp do miejsca katastrofy i części wraku.
12:12 "Gazeta Polska" dopytuje o brzozę: czy samolot przeciął ją na wysokości 5,1 metra, czy 6 metrów, czy „miękka brzoza jest w stanie przeciąć twardy kawałek metalu” i jak to ma się do reakcji świadków, że samolot gubił części jeszcze przed uderzeniem w drzewo. - Jak ma się fakt brzozy do totalnej destrukcji samolotu w locie? – dopytywał dziennikarz.
- Podejdźmy do tego ze znajomością praw fizyki. Ten samolot leciał z prędkością 270 km/h. Może pan łatwo sprawdzić samochodem, co się stanie, jak pan z taka prędkością wjedzie w brzozę. Brzoza nie była pierwszą przeszkodą, na którą wpadł samolot – przeszkody nie zmieniły trajektorii lotu, ale pozostawiły ślady. Stąd znalezienie części przed brzozą.
12:05 Pyta „Gazeta Polska”: czy na pokładzie Tu-154 nie doszło do dwóch silnych wstrząsów, o wypowiedź Tatiany Anodiny, że na wysokości 15 metrów doszło do "zamrożenia" systemów samolotu, oraz na jakiej podstawie stwierdzono, że nie było ataku konwencjonalnego i czy sprawdzano hipotezę ataku niekonwencjonalnego
- Wstrząsów nie zanotowały żadne czujniki. Od momentu, kiedy oderwał się kawałek skrzydła, samolot tracił sterowność, nie było możliwości dalszego lotu. Do momentu zderzenia się z pierwszym drzewem wszystkie systemy były sprawne.
12:00 „Fakty”: Kto zrezygnował z lidera?
-Specpułk, ale zgodziła się na to strona rosyjska, mimo że obecność lidera jest elementem warunkującym lądowanie na takim lotnisku jak Smoleńsk. Ale ten przepis jest martwy, w wielu wcześniejszych lotach do Rosji nie było lidera na pokładzie.
11:55 TVP Info: czy kontrolerzy celowo wprowadzali załogę w błąd, czy na pewno było to odejście w automacie, bo nie ma śladu w rejestratorach, że przycisk „uchod” był wciskany, skąd wiadomo, że załoga chciała lądować i czy gdyby drzewa nie było, samolot udałoby się poderwać?
- Informacje udzielane przez kontrolerów: kontroler informował załogę o prawidłowym położeniu na ścieżce i kursie, ale nie powiedzieliśmy, że obserwował rzeczywiste położenie samolotu. Z analizy zapisu rozmów i korespondencji na stanowisku kierowania lotami znaleźliśmy fragmenty wskazujące, że system radiolokatora mógł działać nieprawidłowo albo nie potrafiono go obsługiwać.
- Podejście w automacie: komisja ustaliła, że dowódca podjął decyzje o tym, że będą odchodzili. To dzieje się przed nawiązaniem łączności z lotniskiem. Załoga zdecydowała, że będzie robiła tylko próbne podejście. Ta informacja została przekazana dyrektorowi protokołu.
- Drzewo: samolot był już na torze wznoszącym, gdyby tego drzewa tam nie było, kolejne przeszkody prawdopodobnie uszkodziłyby samolot. Drzewo mogło tam rosnąć, samolotu nie powinno tam być
- Przycisk: materialnego dowodu nie ma, ale w eksperymencie zweryfikowaliśmy tę hipotezę
11:50 „Gazeta Polska”: czemu komisja zignorowała kluczowy moment, podczas którego doszło do awarii systemu zasilania oraz czemu na liście okoliczności sprzyjających nie ma zaniechań działań BOR-u.
- Komisja oparła się na zapisach rejestratorów parametrów lotu, wynika z nich, że samolot był sprawny do samego końca. Gdy samolot zderzył się z pierwszym drzewem, następowała jego destrukcja, efektem końcowym było zderzenie i rozpad na drobne kawałki. Komisja jest o tym przekonana w 100 procentach.
- BOR przy takich podróżach ma trzy zadania: ma bezpiecznie daną osobę dowieźć na lotnisko, sprawdzić, czy samolocie nie ma okoliczności, które mogą takiemu pasażerowi zagrozić, a po wylądowaniu ma bezpiecznie sprawować nadzór.
11:45 Rosyjskie pytanie o polskie wnioski o uzupełnienie sprzętu na lotnisku w Smoleńsku oraz o osoby postronne w kabinie
- W końcowej fazie lotu znajdował się dowódca sił powietrznych, był biernym obserwatorem. Nie wynika, by ingerował w działanie dowódcy lub innego członka załogi.
- Strona polska lądowała na Smoleńsku wielokrotnie, zwykle w dobrych warunkach atmosferycznych, Wtedy stan systemu świetlnego nie jest obserwowany przez pilota
11:40 „Nasz Dziennik”: o to, czy możliwe jest latanie na pozostałym Tu-154, czy załogi są lepiej przygotowane, czy loty specjalne na zamówienie komisji były legalne oraz czy były badane uprawnienia rosyjskich kontrolerów.
Miller: zadaniem komisji było zbadanie wypadku, nie specpułku. Benedict: otrzymaliśmy od strony rosyjskiej taką dokumentację. Tylko kierownik lotów pracował na tym lotnisku, kierownik strefy lądowania nie miał praktyki w sprowadzaniu w trudnych warunkach atmosferycznych
11:35 Pytanie rosyjskie o obiektywizm komisji
Miller: nikt z członków komisji nie przygotowywał lotu ani nie szkolił członków załogi. Komisja była bardzo zróżnicowana. Rzeczywiście, 12 osób jest czynnymi wojskowymi, ale komisja liczy 34 osoby. Wynik końcowy przyjęty jednogłośnie, nie było zdań odrębnych. Nikt nie był sędzią w swoich sprawach.
11:33 Pytanie rosyjskie o decyzję o odejściu lub kontynuowaniu lotu w złych warunkach atmosferycznych – czy jest instrukcja, ze podejmuje ja główny pasażer
Miller: dowódca przekazał taką prośbę dyrektorowi protokołu dyplomatycznego. Decyzja o miejscu lądowania należy do tego, kto korzysta z samolotu i on musi uwzględnić fakt, że zmieni to jego program. Gdyby przyczyna leżała po innej stronie – lotnisko było nieczynne, a zapas paliwa był niewystarczający, dowódca samodzielnie podjąłby taką decyzję.
11:31 Czas na pytania dziennikarzy
11.30 Szef komisji jeszcze raz stanowczo podkreśla: Statek powietrzny w pełni był sprawny do czasu zderzania z drzewem. Nikt nie ingerował w lot samolotu przez działanie środków wybuchowych, chemicznych, jądrowych. To nie byli samobójcy.
11.25 Jerzy Miller podsumowuje: Porównywaliśmy loty 7 i 10 kwietnia. Czym się różniły? Ten sam samolot. Skład załogi częściowo ten sam. Te same procedury, szkolenia, lotnisko z tym samym wyposażeniem. I jedna drastycznie różna sytuacja: trudne warunki atmosferyczne 10 kwietnia. To był weryfikator wyszkolenia załogi. Załoga podejmowała właściwe decyzje, tylko nie potrafiła ich właściwie zrealizować.
Brakowało szkolenia w trudnych warunkach z wykorzystaniem symulatora. Tylko na symulatorze można wyćwiczyć, jak się zachować, by ratować siebie i pasażerów, nawet gdy wcześniej popełniłem błąd. Na 10 kilometrze nie rozpoczęto zniżania. Na 8 też. Wiadomo było, że w końcowej fazie prędkość będzie większa niż bezpieczna. Proces szkolenia powinien to uwzględniać i wytwarzać nawyki właściwego zachowania w sytuacjach trudnych. Lądowanie w takich warunkach wymaga bezbłędnej współpracy załogi i kontrolerów.
11:20 Komisja czyta wnioski końcowe z raportu:
Przyczyną wypadku było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z przeszkodą terenową, oderwania fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią.
Czynniki mające wpływ na zdarzenie lotnicze
1) niekontrolowanie wysokości za pomocą wysokościomierza barometrycznego podczas wykonywania podejścia nieprecyzyjnego;
2) brak reakcji załogi na komunikaty PULL UP generowane przez TAWS;
3) próba odejścia na drugi krąg przy wykorzystaniu zakresu pracy ABSU – automatyczne „odejście”;
4) przekazywanie przez KSL załodze informacji o prawidłowym położeniu samolotu względem progu DS, ścieżki schodzenia i kursu, co mogło utwierdzać załogę w przekonaniu o prawidłowym wykonywaniu podejścia, gdy w rzeczywistości samolot znajdował się poza strefą dopuszczalnych odchyleń;
5) niepoinformowanie załogi przez KSL o zejściu poniżej ścieżki schodzenia i zbyt późne wydanie komendy do przejścia do lotu poziomego;
6) nieprawidłowe szkolenie lotnicze załóg w 36 splt na samolotach Tu-154M.
Okoliczności sprzyjające
1) niewłaściwa współpraca załogi powodująca nadmierne obciążenie dowódcy statku powietrznego w ostatniej fazie lotu;
2) niedostateczne przygotowanie załogi do lotu;
3) niedostateczna wiedza członków załogi w zakresie funkcjonowania systemów samolotu oraz ich ograniczeń;
4) niewłaściwe wzajemne monitorowanie czynności członków załogi oraz brak reakcji na popełniane błędy;
5) nieprawidłowy dobór składu załogi do realizacji zaplanowanego zadania;
11:12. Załoga ignorowała ostrzeżenia TAWS „Pull up” i ignorowała błędy kapitana
11:11. Kontroler błędnie informował załogę. Za późno przerwa lądowanie.
11:10. Komisja nie stwierdziła nacisków na załogę. Załoga popełniła kardynalny błąd nie patrząc na wysokościomierz barometryczny i wykonując manewr odejścia w automacie.
11:09. Samolot uderzył w ziemie. To nie drzewo było za wysokie, tylko samolot był w miejscu, w którym być nie powinien.
11:05. Komisja przedstawia na telebimie kolejny fragment eksperymentu: - Załoga przyjęła technikę odejścia w automacie. W eksperymencie również użyto lotniska, które nie było w systemie TAWS. Samolot jest sterowany przez autopilota, na ekranie pojawia się terrain ahead. Pilot wciska przycisk, ale silniki samoczynnie nie zwiększyły pracy, więc dowódca ręcznie przesila autopilota. Reakcja na nie zadziałanie przycisku odejście zajmuje 5 sekund. To byłą dość szybka reakcja. Ale gdyby manewry z odejściem samolotu były ćwiczone na symulatorze, załogi wiedziałby, że odejście na autopilocie jest niewykonalne na lotnisku bez ILS
11:01. Wysokościomierz radiowy pokazywał wysokość 200 metrów, barometryczny niższą. Ten pierwszy uspokajał załogę, że ma wystarczającą wysokość. Gdy pokazał 100 metrów, załoga powinna odejść na drugi krąg, ponieważ wysokościomierz barometryczny pokazywał wartość dużo niższą. Ale załoga go nie obserwowała.
10:58. Samolot zaczyna zniżać się poniżej wartości bezpiecznej. Teren nie był płaski. Zasada elementarną podczas podejść do lądowania jest korzystanie z wysokościomierzy barometrycznych, nie radiowysokościomierzy. Kiedy samolot przecina ścieżkę zniżania, generowany jest inny komunikat: pull up. To nakaz przerwania podejścia. Po to jest ten system, by załoga bez lepszej analizy przerwała podejście. To urządzenie ratujące życie, a program szkolenia nie przewidywał ćwiczeń z wykorzystaniem tego urządzenia
10:57: Kontroler cały czas błędnie informuje załogę, że znajduje się w dobrym miejscu.
10:54. TAWS wygenerował komunikat Terain ahead. Samolot znajdował się powyżej ścieżki zniżania, TAWS nie sygnalizował tego, bo nie był przygotowany do lądowania w Smoleńsku. Mapa obejmowała teren, ale nie miała w bazie lotniska w Smoleńsku.
10:52 Były momenty, w których załoga przekraczała prędkość podejścia o 30 km na godzinę. To kolejny przykład na złe wyszkolenie.
10:50. W odległości 8 kilometrów kontroler przekazał informacje, że samolot jest na ścieżce i na kursie. Samolot był wtedy powyżej ścieżki i na lewo od drogi startowej. Kontroler przekazał błędne informacje nie mieszczące się w granicach tolerancji. Na 7 kilometrze załoga rozpoczęła zniżanie końcowe
PIERWSZY, KLUCZOWY BŁĄD, KTÓRY DOPROWADZIŁ DO KATASTROFY
10:48. Dlaczego załoga nie rozpoczęła zniżania? Dowódca prowadzący jednocześnie łączność radiową, rozmawiający z załogą i prowadzący samolot nie usłyszał komendy kontrolera, że to 10 kilometr i samolot nie rozpoczął zniżania
10:47. Komisja przedstawia wynik eksperymentu przeprowadzonego na drugim sprawnym Tu-154. – Wykorzystując sprawne urządzenie dobrze wyszkolony operator jest w stanie zweryfikować, że samolot znajduje się ponad ścieżką.
10:45. "Urządzenia nawigacyjne na lotnisku – ten system to nie tylko dwie radiolatarnie na ziemi, to także system oświetlenia, a na końcu osoba kontrolera, który monitoruje położenie samolotu na ścieżce i na kursie".
10:43. Załoga nie miała standardowych czynności opisanych w dokumencie. To kolejny przykład na to, że szkolenie było niedoskonałe. Brak reakcji członków załogi na popełniane błędy ujawnia braki w szkoleniu w zakresie współpracy. Podczas lotu dowódca przejął rolę nawigatora w prowadzeniu korespondencji, bo tylko on znał rosyjski. Nierównomierne obciążenie dowódcy: prowadził samolot, jednocześnie słuchał radia i odpowiadał kontroli. Zdaniem komisji pilot nie był bardzo doświadczony. Miał niewiele lotów w trudnych warunkach atmosferycznych
10:42. Komisja prezentuje, jak załoga siedziała w kabinie samolotu
10:40. Komisja prezentuje na telebimie kabinę Tu-154. – Samolot jest prowadzony w tej chwili przez automat, dowódca czeka na minimalna wysokość zniżania, automat naciska przycisk odejście, samolot rozpoczyna wznoszenie. Na ekranie systemu TAWS nie pojawia się żaden komunikat. Takiego manewru spodziewał się dowódca mówiąc o odchodzeniu w automacie.
10: 39. Manewr lądowania w automacie nie jest możliwy na lotnisku bez ILS. Załoga o tym nie wiedziała.
10:37. Kapitan przekazał informację o warunkach. Na pytanie dyrektora Kazany dowódca uzupełnił informację, że zapasowe są lotniska w Mińsku i Kazaniu.
10:36. Decyzja o kontynuacji lotu była podjęta samodzielnie przez załogę, komisja nie stwierdziła nacisków w celu wymuszania lądowania. Podejście próbne nie zagraża bezpieczeństwu lotu. Tego typu manewr jest zgodny z przepisami
10:35: Prezentacje przejmuje Wiesław Jedynak. – Po minięciu Mińska 28 minut przed katastrofą załoga otrzymała informację o pogodzie. W Smoleńsku 400 metrów widzialności i mgła, poniżej warunków minimalnych tego lotniska. Załoga podjęła decyzje o kontynuowaniu podejścia kontrolnego. Załoga Jaka 40 potwierdziła te warunki atmosferyczne
10:32. Pułk zrezygnował z rosyjskich liderów. Strona rosyjska to zaakceptowała, mimo że obecność liderów była warunkiem lądowania w Smoleńsku. Tylko dowódca załogi znał wystarczająco rosyjski. Jednoczesne pilotowanie i prowadzenie korespondenci lotniczej miało wpływ na jakość decyzji. Poziom wyszkolenia załogi zagrażał bezpieczeństwu lotu. Cześć członków nie miała uprawnień. Błędy miały istotny wpływ na bezpieczeństwo lotu, nadzór był nieskuteczny
10:31 Samolot nie powinien zostać dopuszczony do lotu. Samowolnie zwiększono liczbę miejsc w samolocie z 90 do 100. Nie miało to wpływu na zaistnienie wypadku
10:28 Załoga nie zwróciła uwagi, że lotnisko Witebsk byo nieczynne.
10:26 W pułku ustalono własne standardy. Podejmowano świadomie decyzję o łamaniu norm odpoczynku, a szkolenie realizowano w pośpiechu i niezgodnie z normami. Przyjmowano pilotów prosto po szkole lotniczej. Tu 154 nie wykonywały lotów treningowych,. W dniu wypadku tylko technik pokładowy posiadał prawidłowo wydane papiery. Braki w szkoleniu i treningu skutkowały ignorowaniem ostrzeżeń TAWS. Brak treningu symulatorowego doprowadził do tego, że zagrażało to bezpieczeństwu misji
10:24 Uchybienia formalne nie miały wpływu na bezpieczeństwo lotu.
10:23 Organizatorem lotu był 36 pułk lotnictwa. Zapotrzebowanie na lot 10 kwietnia złożone zgodnie z przepisami, 7 kwietnia – zbyt późno. Było to nagminne. Zapotrzebowanie na lot o statusie HEAD 7 i 10 kwietnia nie zwierały wymaganych danych, nie zaburzyło to procesu przygotowania delegacji. Rola koordynatora ograniczała się do kontroli możliwości zrealizowania zapotrzebowania. Nie złożył zamówienia na specjalny transport lotniczy 7 kwietnia, co było naruszeniem zasad.
10:21 Przedstawiać raport zaczyna Maciej Lasek
10:19. Można było podawać prawidłowe komendy i reagować na odchylenia. Komisja wykonała niezbędne ekspertyzy we wszystkich obszarach badań. W wyniku analiz rozmów w kabinie ustalono, że informacje uzyskane z analiz pomogły do ocenienia pracy załogi.
10:17. Nie było substancji promieniotwórczych, substancji wybuchowych ani środków trujących
10:16 Rejestratory parametrów lotu i rozmowy w kabinie wskazują, że samolot był sprawny do momentu zderzenia z ziemią. A komendy generowane przez TAWS były zgodne z przeznaczeniem. Odczyt korespondencji radiowej i analiza odczytu ujawniła, ze kierownik strefy lądowania podawał błędne komendy załodze Tu-154
10:14. Komisja przystąpiła do nagrywania rozmów telefonicznych i korespondencji radiowej z załogą samolotu. 23 kwietnia komisja zakończyła pracę w Smoleńsku i kontynuowała w Moskwie. Dokonywał odczytu i analizy rejestratorów, z których wywnioskowała, że załoga nie chciała lądować, tylko wykonać próbne podejście.
Prowadziła odczyt korespondencji radiowej i stwierdziła szereg niedociągnięć w pracy kontrolerów. Komisja prowadziła badania w 17 obszarach. Nadzór w w pułku, przebieg lotu, kontrolę na lotnisku Smoleńsk.
10:13 11 kwietnia doleciała ostatnia grupa specjalistów i przystąpiła do oględzin miejsca katastrofy. Wykonali oględziny systemów zabezpieczenia lotów. Komisja stwierdziła, ze system świetlny an lotnisku Smoleńsk był niesprawny
10:12. Zapis został skopiowany celem dalszej analizy
10:11 Nie było możliwości dostania się do oryginalnych rejestratorów bez obecności każdej ze stron
10:10 O 22. 10 kwietnia polecieli do Moskwy celem odczytu rejestratorów. Rejestratory polskie odczytane w Moskwie przy udziale kadej ze stron
10:09. Benedict: - O 15:30 wystartował pierwszy samolot z członkami komisji. Przystąpili na miejscu do oględzin miejsca katastrofy
10:08. Miller: - Celem badania było ustalenie przyczyn i okoliczności wypadku oraz wypracowanie zaleceń żeby nie powtórzyły się takie wypadki w przeszłości. Nie orzeka o odpowiedzialności.
10:06. Miller: - Komisja przekazała wynik pracy premierowi i uzyskała akceptację na upublicznienie na stronach internetowych. Zawiera 328 stron i 5 załączników. Został przetłumczony na angielski i rosyjski.
10:05. Raport przedstawią: minister Jerzy Miller, pilot Mirosław Grochowski, pilot Robert Benedict, pilot Maciej Lasek, pilot Wiesław Jedynak, inż. Piotr Lipiec – mówi rzecznikczka MSWiA
10:03. Członkowie komisji Jerzego Millera siadają za stołem konferencyjnym. Za chwilę rozpocznie się prezentacja.
10:02. Zabrakło krzeseł dla dziennikarzy. W pierwszym rzędzie Gazeta Polska
10:00. Najpierw ma przemówić Jerzy Miller, potem nastąpi właściwa prezentacja w wykonaniu członków komisji, a na końcu pytania dziennikarzy. Według Pawła Grasia całość potrwa kilka godzin
09:50. Na miejscu są już dziennikarze i część rodzin ofiar m.in. Beata Gosiewska, Małgorzata Wasseramnn, Magdalena Merta.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24