Zignorowany wczoraj przez Donalda Tuska pan Czesław z Katowic nie obraził się na premiera i przyjął jego zaproszenie na spotkanie po wyborach. - Na słowa nie warto się obrażać - mówi. A premier zaznaczył: - Przyjadę pod koniec października. Mam nadzieję, że będzie okazja zjeść obiad i pogadać tak od serca.
Tusk na obiad z panem Czesławem umówił się przed kamerami w poniedziałek podczas spotkania z grupą śląskich bezrobotnych, którzy założyli spółdzielnię socjalną "Rybka". Do spotkania miało dojść w czwartek o 13.00. Tusk w środę zmienił jednak plany i w "Rybce" pojawił się o 9.00. Tymczasem pan Czesław zgodnie z umową na miejscu był dopiero po południu. Do spotkania nie doszło.
Na słowa nie warto się obrażać, za prawdę też nie wolno się obrażać. czeslaw
Dziś rano premier zadzwonił do pana Czesława z przeprosinami. - Połączyła nas pani sekretarka. Przeprosił, dwa słowa powiedział, że będzie w październiku pomiędzy 22 a 29 po wyborach na Śląsku. Będzie na pewno i osobiście mnie zawiadomi. A czy zawiadomi, nie wiem. Nie jestem tego w 100 proc. pewny - relacjonuje pan Czesław.
Jak dodaje, jeśli premier zaprosi go na obiad, to nie odmówi i da mu drugą szansę. - Dam, czemu mam nie dać? - podkreśla i zapewnia, że na premiera nie jest obrażony. - Na słowa nie warto się obrażać, za prawdę też nie wolno się obrażać. Jeden drugiemu może powiedzieć tak i tak, czy się zgadzam, czy się nie zgadzam. Masz rację? Przyznam ci tę rację. A jak nie masz racji - to tak samo - przepraszam i koniec - tłumaczy pan Czesław.
"Było mi głupio"
O swojej porannej rozmowie z katowiczaninem, opowiadał też Tusk. - Z panem Czesławem rozmawiałem po tym, jak minęliśmy się w Katowicach. Ja przyjechałem wcześniej, pana Czesława nikt nie powiadomił. Trochę mi było głupio, choć rolada była i czekała. Dziś przyjął moje zaproszenie chyba bez pretensji - powiedział premier.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24