Rekonstrukcja rządu dokona się w najbliższych dniach. Będzie miała głębszy charakter, nie chodzi tylko o personalia - powiedział premier Donald Tusk. Mówiąc o półmetku rządów PO-PSL stwierdził, że Polacy wcale nie muszą być zadowoleni z ostatnich dwóch lat.
Premier nie podał dokładnego terminu, kiedy przedstawi skład rządu po zmianach. - Jeszcze chwilę cierpliwości. Listopad to jest ten miesiąc, kiedy zmiana się dokona - powiedział.
Dodał, że o rekonstrukcji powie publicznie po posiedzeniu rządu, na którym poinformuję o zmianach.
- Obecna rekonstrukcja będzie miała głębszy charakter, nie chodzi tylko o personalia - powiedział premier.
- Tak naprawdę ta rekonstrukcja potrzebna jest po to, żeby przebudować pewne priorytety i dać nowej energii, a nie wynika z mojej krytycznej oceny pracy tego czy innego ministra. (...) Jestem pełen uznania dla wysiłków moich ministrów, niektórzy mają wpadki, ale ja też miewam wpadki - dodał.
W najbliższych dniach premier będzie się spotykał z ministrami. - Także z tymi, z którymi będę się żegnał. Będą to rozmowy niełatwe, w których będę przede wszystkim dziękował za wielki wysiłek - powiedział Tusk.
Zastrzegł, że nie ma kłopotów z kandydatami na nowych ministrów, bo, jak się wyraził, ludzie w Polsce pracy potrzebują.
- Jest potrzeba zbudowania bardzo dobrej ekipy i zespołu, dlatego te zmiany muszą być głęboko przemyślane. Z propozycjami nie mam problemu, ale chcę dokonać optymalnego wyboru - zaznaczył Tusk.
Wyjaśnił, że wraz ze zrekonstruowanym rządem przedstawi kalendarz działań i priorytetów na kolejne dwa lata.
Premier pytany o doniesienia tygodnika "Wprost", według których w ramach rekonstrukcji ministrem edukacji ma zostać Joanna Kluzik-Rostkowska, a szefem resortu nauki profesor Lena Kolarska-Bobińska, odpowiedział, że nie zapoznał się z tymi informacjami.
- Jeśli czegoś nie czytam, to wtedy nie potwierdzam i nie zaprzeczam, ale chętnie zapoznam się z kolejną wersją mojego gabinetu - dodał.
"Życie powinno być w Polsce łatwiejsze"
Mówiąc o półmetku rządów PO-PSL, na konferencji prasowej w Pułtusku, stwierdził, że Polacy wcale nie muszą być zadowoleni z ostatnich dwóch lat.
- Z tych dwóch lat moim zdaniem Polska może być zadowolona, ale z tych dwóch lat Polacy nie muszą być wcale zadowoleni. Każdy ma prawo czuć, że należy się trochę więcej i że życie powinno być w Polsce trochę łatwiejsze. To jest wielkie zadanie, także na lata do przodu. Mam nadzieję, że przez kolejne dwa lata pokażemy, że zrobiliśmy kilka kolejnych kroków do przodu - powiedział premier. Do najtrudniejszych decyzji swojego gabinetu premier zaliczył podwyższenie wieku emerytalnego oraz ograniczenie przywilejów służb mundurowych. Wśród sukcesów wymienił m.in. roczny urlop rodzicielski, maksymalnie 1 zł opłaty za szóstą i kolejną godzinę pobytu dziecka w przedszkolu, a także - jak powiedział - europejskie pieniądze z nowego budżetu UE "na skalę większą niż przewidywano". Na półmetku kadencji premier odwiedził Pułtusk, w tym m.in. tamtejszy Zespół Szkół nr 4. Tłumacząc, dlaczego odwiedził właśnie to miasto, żartował: - Jest półmetek rządu Tuska, ja nazywam się Tusk więc jest rzeczą naturalną, że na półmetku Tuska jestem w Pułtusku. Ten niezbyt wyszukany dowcip dobrze definiuje powody, dla których jestem w Pułtusku.
Autor: MAC//tka / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24