Jarosław Kaczyński zapowiedział, że złoży zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez pielęgniarki okupujące jego kancelarię.
- Nie ma w tej chwili zawiadomienia o przestępstwie, ale to przestępstwo jest. Funkcjonariusz publiczny ma obowiązek zawiadomienia o przestępstwie, o którym wie - wyjaśnił premier.
Zdaniem premiera tylko "Solidarność" pokazała, że jest "poważnym parterem", którego nie interesują "akcje polityczne" i który naprawdę reprezentuje służbę zdrowia.
- Ten protest to wielka akcja obrony interesów tych wszystkich, którzy czują się teraz zagrożeni, czyli próba obrony tego, co było złe w III RP - nie ma najmniejszej wątpliwości - mówił z kolei Kaczyński o pielęgniarkach.
Spotkanie z "Solidarnością" Jarosław Kaczyński uznał za ciekawe i owocne - Jesteśmy przeciw prywatyzacji szpitali i za podwyżkami płac dla wszystkich pracowników służby zdrowia - podsumował.
Z kolei pielęgniarki powiedziały, że mają nadzieję, że to premier pierwszy wyciągnie do nich rękę, dlatego czekają na niego pod kancelarią. Dołączyli do nich nauczyciele i mediatorzy: m.in Olga Krzyżanowska i Andrzej Rzepliński.
Jak poinformowała rzeczniczka pielęgniarek Ewa Obuchowicz, "białe miasteczko" liczy już ponad 120 namiotów i ciągle rośnie. Według policji przed siedzibą premiera demonstruje około 900 osób.
- Jeszcze nie odeszłyśmy od łóżek pacjentów. To nasz 16 protest, ale żaden poprzedni rząd nas tak nie potraktował. To, że jesteśmy kobietami, że tak mało zarabiamy nie oznacza, że można nas lekceważyć - podsumowała Obuchowicz.
- To jest protest polityczny w dobrym znaczeniu tego słowa. Pielęgniarki domagają się podwyżek i godności zawodu. Nikt przy zdrowych zmysłach nie może im odmawiać do tego prawa - mówił poproszony przez pielęgniarki o mediację Andrzej Rzepliński. - Szukamy rozwiązania, w którym premier zechciałby zejść i zachował twarz - dodał.
Według Rzeplińskiego cztery pielęgniarki, które od tygodnia odmawiają wyjścia z kancelarii, nie popełniły przestępstwa, co najwyżej wykroczenie. Ale jako że wchodząc do kancelarii wcale nie zamierzały jej okupować, nie można mówić nawet o wykroczeniu - uważa prawnik.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24