W środę Parlamencie Europejskim odbędzie się debata o sytuacji kobiet w Polsce w związku z pracami nad obywatelskim projektem ustawy o zaostrzeniu przepisów dotyczących aborcji i zdrowia reprodukcyjnego kobiet.
Z wnioskiem o dyskusję na temat praw kobiet w Polsce wyszły frakcje Socjalistów i Demokratów (druga co do wielkości grupa polityczna w PE) oraz Zjednoczona Lewica Europejska.
W debacie nie wezmą udziału przedstawiciele polskiego rządu.
"Prawo do własnego ciała"
Frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do których należą europosłowie PiS, wnioskowała o wycofanie z porządku obrad debaty o prawach kobiet w Polsce, jednak Parlament Europejski odrzucił wniosek w poniedziałek.
Przed głosowaniem w tej sprawie europoseł PiS Ryszard Legutko argumentował, że Unia "nie ma kompetencji w sprawach dotyczących aborcji", więc mieszanie się instytucji unijnych do tej sprawy byłoby "pozaprawne".
Odpowiedziała mu Malin Bjoerk z Konfederacyjnej Grupy Zjednoczonej Lewicy Europejskiej, która podkreślała, że PE ma prawo poruszać ten temat, tak samo jak może mówić np. o nierównościach w wynagrodzeniach pomiędzy kobietami i mężczyznami. - Skoro mówimy o prawach człowieka, to możemy mówić o prawach kobiet - wskazała. - Polska już jest obiektem krytyki w kwestii ustawy antyaborcyjnej. Nie możemy zgodzić się na to, żeby kobiety w Europie nie miały prawa do własnego ciała i na ten temat powinniśmy debatować - dodała szwedzka europosłanka.
Parlament Europejski w przeszłości zajmował się już tematyką prawa aborcyjnego w krajach członkowskich, m.in. w odniesieniu do Hiszpanii oraz Irlandii.
Skierowana przez większość sejmową do dalszych prac obywatelska propozycja "Stop aborcji" przewiduje bezwzględny zakaz przerywania ciąży i odpowiedzialność karną dla każdego, kto powoduje śmierć dziecka poczętego, również dla matki.
Autor: mw, kło/adso / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24