Prawnik postrzelił 17-latka, sprawę umorzono. Prokuratura: Mógł strzelać, bo się bał

Postrzelony 17-latek wciąż ma w nodze kilkadziesiąt odłamków śrutu
Postrzelony 17-latek wciąż ma w nodze kilkadziesiąt odłamków śrutu
Źródło: TTV
W trakcie sprzeczki w podtoruńskim lesie znany prawnik postrzelił w nogę 17-latka. Twierdzi, że bał się o własne zdrowie, bo chłopak ruszył w jego kierunku. Prokuratura uznała, że to wystarczające usprawiedliwienie i umorzyła sprawę. Ukarany został za to 17-latek - za stosowanie gróźb karalnych. Sprawą zajęli się reporterzy"Blisko ludzi" w TTV.

17-letni Bartek w okolicy Torunia jechał samochodem razem z bratem. W pewnym momencie na polnej drodze zobaczyli dwoje rowerzystów. Jedni drugim nie chcieli ustąpić drogi, w końcu doszło do słownej awantury.

Gdy chłopak wysiadł z auta, jeden z rowerzystów sięgnął do reklamówki, którą miał ze sobą. Ze środka wyciągnął broń, wymierzył w stronę 17-latka i pociągnął za spust.

Bartek został ranny w nogę. W udzie utknęło kilkadziesiąt odłamków śrutu.

- Noga cały czas mnie boli, a samo czucie też nie wróciło do końca - skarży się 17-latek.

Adwokat z bronią w reklamówce

Strzelającym okazał się znany toruński adwokat, były prokurator i sędzia. Ma pozwolenie na broń. Zeznał, że strzelił, gdyż poczuł się zagrożony, mimo iż pasażer auta nie miał przy sobie żadnego niebezpiecznego narzędzia i znajdował się w odległości 4-5 metrów.

Mecenas nie chciał udzielić komentarza do sprawy, ani odpowiedzieć na pytanie dlaczego na wycieczkę rowerową wziął rewolwer zapakowany w siatkę, a nie zabrał ze sobą np. telefonu komórkowego.

- Ja zostawiam sprawę sądowi, dlatego, że w demokratycznym państwie wyroki wydają sądy niezwisłe, a nie prasa i gawiedź - skwitował.

Bał się, więc mógł strzelić

Sprawa do sądu jednak nie trafiła, bo wcześniej umorzyła ją prokuratura. Śledczy uznali, że użycie broni było całkowcie uzasadnione, gdyż adwokat się bał. A strach - zdaniem prokuratory - usprawiedliwia takie zachowanie.

- Czynności doprowadziły do ustalenia, że z odległości około 4-5 metrów Bartosz K. ruszył zdecydowanym krokiem w stronę Włodzimierza W. - twierdzi Artur Krause, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

- Chciał zaatakować, a strzelający odpierał bezpośrednio grożący jemu zamach - wyjaśnił Krause.

Co więcej postrzelony Bartek sam stał się oskarżonym. Adwokat, który strzelał, oskarżył chłopaka o stosowanie gróźb karalnych podczas feralnego spotkania na drodze. Prokuratura sprawę skierowała do sądu, który orzekł winę Bartka.

Autor: zś / Źródło: TTV

Czytaj także: