Nie będzie odpowiedzialności za zniesławienie, jeśli zarzut dotyczący osoby publicznej jest prawdziwy i wiąże się z działalnością tej osoby - uznał Trybunał Konstytucyjny. Sędziowie wskazali również, że nie będzie już w takich sytuacjach wymogu wykazywania, że zarzut stawia się w "obronie społecznie uzasadnionego interesu".
TK orzekał w poniedziałek w sprawie skargi konstytucyjnej dziennikarza Mariana Maciejewskiego, popieranej przez Helsińską Fundację Praw Człowieka. Został on prawomocnie skazany za zniesławienie pracowników sądu i prokuratora, co "mogło poniżyć ich w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania zawodu sędziego i podejmowania czynności w ramach wymiaru sprawiedliwości".
Maciejewski zaskarżył do Trybunału przepis art. 212 Kodeksu karnego, który przewiduje karę do 2 lat więzienia za zniesławienie w mediach. Zaskarżony został jednocześnie przepis art. 213 kk, który przewiduje m.in., że nie ma zniesławienia, jeśli publicznie podnosi się lub rozgłasza "prawdziwy zarzut służący obronie społecznie uzasadnionego interesu".
Reprezentujący dziennikarza prawnicy uznali, że nałożenie na oskarżonego obowiązku wykazywania prawdziwości zarzutów w połączeniu z działaniem "w obronie społecznie uzasadnionego interesu", narusza konstytucyjną zasadę proporcjonalności, bo nadmiernie ingeruje w wolność słowa.
Art. o zniesławieniu konstytucyjny
TK badając sprawę w pięcioosobowym składzie podkreślił, że już w październiku 2006 r. w pełnym składzie badał konstytucyjność art. 212 kk i uznał go wtedy za zgodny z ustawą zasadniczą, co także obecnie podtrzymuje. Sędzia Mirosław Wyrzykowski w ustnym uzasadnieniu wyroku zauważył, że choć wolność prasy to zasada, możliwe jest jej ograniczanie np. gdy chodzi o ochronę czci, godności czy dobrego imienia innych osób - o tym w przypadku zniesławienia decydują sądy w poszczególnych sprawach.
Sędziowie uznali, że zanadto ingeruje w wolność słowa konieczność udowadniania przez oskarżonego o zniesławienie osoby pełniącej funkcję publiczną nie tylko tego, że zarzuty są prawdziwe, ale jednocześnie tego, że działa w obronie społecznie uzasadnionego interesu.
- W demokratycznym państwie nie potrzeba dodatkowych kryteriów oceny rozpowszechnienia prawdziwych informacji o osobie pełniącej funkcje publiczne, związanych z pełnieniem tych funkcji - mówił sędzia Wyrzykowski. Podkreślił zarazem, że wymóg ten zachowany jest wobec sprawców zniesławienia osoby niepełniącej funkcji publicznych - wówczas należy wykazać taką motywację, by uniknąć skazania za przestępstwo.
Dziennikarz będzie wznawiał swoją sprawę
Po wyroku redaktor Maciejewski powiedział, że otwiera mu się droga do wniosku o wznowienie postępowania. Chce on, by sąd w ponownym procesie zbadał prawdziwość opisanych przez niego zarzutów m.in. wobec komornika sądowego, którego sprawę opisywał. - Dotąd sąd, który mnie skazał, w ogóle tego nie badał - podkreślił.
W poniedziałek okazało się, że resort sprawiedliwości chce uchylić osobny przepis sankcjonujący zniesławienie w mediach. Według ministerialnego projektu, który jest obecnie na etapie uzgodnień międzyresortowych, z Kodeksu karnego ma zniknąć kara za zniesławienie w mediach - ma pozostać jedynie osobny przepis przewidujący do roku więzienia za zniesławienie - i publiczne i prywatne.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24