W MSWiA toczą się prace nad zmianą ustawy o usługach elektronicznych, ale ten tekst to klasyczna, wakacyjna sensacja, która nie ma nic wspólnego z prawdą - tak rzecznik rządu Paweł Graś podsumował w TVN24 informację "Rzeczpospolitej", że szusowanie po internecie już wkrótce może być nadzorowane. Według gazety, policja i służby specjalne chciałyby, żeby portale i witryny internetowe gromadziły dane o internautach na potrzeby ewentualnych śledztw.
Według gazety, pomysł taki powstał 8 czerwca 2009 na spotkaniu w MSWiA przedstawicieli resortu i m.in. Komendy Głównej Policji, Straży Granicznej, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.Powołano wówczas grupę roboczą, która ma wprowadzić zmiany do nowelizowanej ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Rzecznik rządu pytany o to spotkanie stwierdził: - W MSWiA toczą się prace nad zmianą ustawy o usługach elektronicznych. Od dwóch miesięcy na stronach resortu wiszą notatki z konsultacji z ekspertami, w których kierunkach ta ustawa może zostać zmieniona. I również od dwóch miesięcy na stronie MSWiA wisi informacja, że nie będzie zmian, jeśli chodzi o tzw. retencję danych, czyli nie będzie zmiany tego, co jest obecnie.
Graś podkreślił, że prowajderzy i internauci mogą spać spokojne.
Inwigilacja na żądanie
"Rz" twierdzi, że organy ścigania chciałyby, żeby dane były gromadzone przez pięć lat. Pod lupą znalazłyby się wszystkie aktywne działania internautów. Wszystkie ślady, jakie zostawiają oni w sieci byłyby archwizowane.
A to dodatkowe obciążenie finansowe dla właścicieli platform. - Wysłaliśmy protest do ministra Grzegorza Schetyny - mówi dyrektor generalny Izby Wydawców Prasy, Maciej Hoffman. - Byłby to istny matrix: inwigilacja na żądanie, na którą nie zgodzi się żaden internauta - dodaje prezes interii.pl Tomasz Jażdżyński.
Według szacunków "Rz", przechowywanie danych o działaniach internautów w dużym portalu to wydatek rzędu 10 milionów dolarów. - Obowiązek zakupu odpowiedniego sprzętu, zabezpieczenia go i administrowania zebranymi danymi zgodnie z przepisami oznaczałby wysokie koszty. To mogłoby spowodować, że konkurencyjność polskich firm internetowych znacznie by spadła – ocenia Paweł Klimiuk, rzecznik grupy Onet.
Źródło: TVN24, "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/sxc