Prokurator ujawnił wizerunek i personalia kierowcy, który po pijanemu potrącił wracającą ze szkoły rowerem 11-latkę. Uciekł nie udzielając jej pomocy. Dziewczynka żyła jeszcze przynajmniej 20 minut. Mężczyzna przyznał się do winy. Grozi mu 12 lat więzienia.
Andrzej Bojarczyk został aresztowany na trzy miesiące. Mężczyzna przyznał się do winy, ale prokurator rejonowy z Bartoszyc (warmińsko-mazurskie) i tak zdecydował, że personalia oskarżonego powinny zostać ujawnione.
- Upublicznienie wizerunku i personaliów sprawcy wypadku podyktowane jest w tym przypadku ważnym interesem społecznym. To karygodny przykład tego, jak nie należy postępować - powiedział oficer prasowy policji w Bartoszycach Robert Koniuszy.
43-letni Andrzej Bojarczyk w czwartek wieczorem pod Bartoszycami, jadąc służbowym samochodem, potrącił wracającą rowerem ze szkoły 11-letnią dziewczynkę. Uciekł z miejsca wypadku. Według lekarzy, dziewczynka żyła jeszcze około pół godziny.
Bojarczyk został zatrzymany kilka godzin po zdarzeniu, ponieważ jeden z jego współpasażerów powiadomił policję. W czasie zatrzymania kierowca miał dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Przed sądem odpowie za spowodowanie śmiertelnego wypadku, nieudzielenie pomocy i ucieczkę z miejsca wypadku. Grozi mu do 12 lat więzienia.
Dwaj pasażerowie auta Jan A. i Robert M., którzy pozwolili Bojarczykowi na ucieczkę, również usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy. Sąd orzekł wobec nich dozory policyjne, zakaz opuszczenia kraju i poręczenia majątkowe. Grozi im kara 3 lat pozbawienia wolności.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KWP w Olsztynie