Czy sześciolatek jest gotowy na szkolne mury, a podstawówki wystarczająco przygotowane na przyjęcie o rok młodszych dzieci? Przed dzisiejszym głosowaniem nad referendum rozmawialiśmy ze zwolennikami i przeciwnikami reformy.
O zdanie ws. sześciolatków zapytaliśmy Karolinę Elbanowską, prezes fundacji Rzecznik Praw Rodziców, organizatorkę akcji „Ratuj Maluchy” oraz Michalinę Butkiewicz, przewodniczą Stowarzyszenia Nauczycieli Polonistów, edukatorkę i nauczycielkę z 30-letnim doświadczeniem.
Reforma: źle czy dobrze przygotowana?
Elbanowska: reforma została źle przygotowana od strony infrastrukturalnej, finansowej i programowej. W pracach zabrakło również konsultacji z rodzicami, którzy od samego początku byli przez rząd lekceważeni.
Butkiewicz: reforma edukacyjna nigdy wcześniej nie była przemyślana tak całościowo i koncepcyjnie. Specjaliści opracowali nowe podstawy programowe, dobro dzieci zabezpieczono przepisami w sprawie udzielania pomocy psychologiczno-pedagogicznej, uruchomiono fundusze na wyposażenie szkół w pomoce dydaktyczne, zmodernizowanie świetlic, placów zabaw, przeorganizowano doskonalenie nauczycieli, wprowadzane są nowe egzaminy zewnętrzne dla uczniów klas starszych. Źle się tylko stało, że reforma edukacji została rozłożona na lata, co skutkuje m.in. tym, że w niektórych szkołach tworzone są klasy mieszane.
Pieniądze: są czy ich nie ma?
Elbanowska: raport NIK wykazał nieprzygotowanie szkół na przyjęcie sześciolatków. Nie powiódł się nawet sztandarowy program rządowy "Radosna szkoła", którego zadaniem było dofinansowanie budowy szkolnych placów zabaw i miejsc zabaw w szkołach. Jego założenia skonstruowano tak, że części samorządów nie było na niego stać. Reforma jest robiona według zasady "jakoś to będzie". Szkoły nadal cierpią na chroniczne niedofinansowanie, a w przyszłym roku subwencja oświatowa ma być niższa niż w tym.
Butkiewicz: do szkół popłynął strumień pieniędzy i dzięki nim szkoły stały się przyjazne dla uczniów i bezpieczne. Od 2009 roku całe siły oświatowe zostały skierowane na przeprowadzenie reformy. Przekazano ogromne środki na przygotowanie szkół, doposażenie sal, przeszkolenie nauczycieli i ekspertów-doradców, uruchomienie programów pomocniczych.
Dzieci: gotowe, czy przeżyją traumę?
Elbanowska: ani sześciolatki nie są gotowe na szkołę, ani szkoła na nich. Sześciolatki w nieprzystosowanej do swoich potrzeb szkole często poniosą falstart. Według badań zamówionych przez samą minister edukacji, sześciolatki dużo częściej zniechęcają się do nauki niż ich starsi koledzy.
Butkiewicz: granica siedmiu lat ustalona przez państwa Elbanowskich jako ta jedyna, kiedy dziecko powinno pójść do szkoły, jest nieporozumieniem. W zdecydowanej większości krajów UE dzieci zaczynają naukę wieku lat sześciu lub nawet wcześniej - tak jak np. w Irlandii. Poza tym każdy uczeń: siedmio-, ośmio- czy piętnastoletni ma prawo do jak najlepszego przyjęcia przez szkołę i przyjaznego traktowania przez nauczycieli. Nie należy tworzyć wrażenia, że wszystko jest tylko dla sześciolatków.
Szkoła: wyścig szczurów czy nauka przez zabawę?
Elbanowska: sześciolatki nie wykazują najczęściej gotowości szkolnej, nie są w stanie skupić się 45 minut w ławce czy godzinami żmudnie ćwiczyć kaligrafię. Program przygotowano z lekceważeniem prawideł rozwojowych dziecka. To, czego dziecko uczyło się w zerówce i 1 klasie, teraz musi przyswoić w jeden rok.
Butkiewicz: pierwsza klasa szkoły podstawowej objęta jest szczególną troską. Nie jest powiedziane, ani nikt nie zakłada, że dziecko po roku nauki ma pisać i czytać. Ma na to czas do końca trzeciej klasy szkoły podstawowej. Dziecko stopniowo, stosownie do wieku będzie opanowywało różne umiejętności. Nieprawdą jest, że nauczyciele są nieprzygotowani do reformy. Każdy nauczyciel, aby być zatrudniony w szkole, musi mieć właściwe kwalifikacje, a ponadto jest zobowiązany korzystać z szeregu szkoleń. Zamiast zatrzymywać reformę, należałoby raczej rozliczyć tych, którzy tego nie czynią. A są to wyjątki.
Wyrównywanie szans: rzeczywistość czy fikcja?
Elbanowska: właśnie dzieci z małych miejscowości i wsi znalazły się w najgorszej sytuacji. W uboższych gminach małe szkoły są masowo likwidowane, dzieci muszą dojeżdżać do wielkich zespołów szkół. Na wsi brakuje świetlic. Powszechnym problemem jest likwidacja stołówek.
Butkiewicz: jest dokładnie odwrotnie. Reforma zaktywizuje dzieci pochodzące z ubogich rodzin i prowincji, gdzie duży odsetek najmłodszych nie uczestniczy w edukacji przedszkolnej, a jesień i zimę spędza w domu, często przed telewizorem. Im szybciej dziecko znajdzie się w grupie rówieśniczej, tym lepiej. Staje się bardziej mobilne, nie jest wycofane, uczestniczy w zajęciach.
Szkolny transport: przywilej czy horror?
Elbanowska: są wielkie problemy z dojazdem dzieci do szkół. Brakuje opieki w czasie transportu, czasem nawet nie ma gimbusa tylko gmina płaci za bilety PKS. Na wsiach dzieci chodzą do szkoły poboczem drogi, bo Polska jest niestety krajem bez chodników.
Butkiewicz: obowiązek dowożenia dzieci do szkół jest stosunkowo nowym rozwiązaniem. Jeszcze kilkanaście lat temu dzieci musiały pokonać pieszo kilka kilometrów, także zimą.
"Ratuj Maluchy" - jest przed czym?
Elbanowska: maluchy trzeba ratować przede wszystkim przed źle przygotowaną reformą, która pozbawia je roku dobrej edukacji przedszkolnej
Butkiewicz: państwo Elbanowscy przedstawiają nieprawdziwą interpretację danych. "Ratujmy maluchy" przed Elbanowskimi
Sześciolatki idą do szkół
Obowiązek szkolny dla sześciolatków wprowadziła ustawa z 2009 r. Według niej, wszystkie dzieci 6-letnie miały pójść do pierwszej klasy od 1 września 2012 roku. W latach 2010 i 2011 mogli o tym decydować rodzice. Po licznych protestach rząd przesunął ten termin o dwa lata, dając czas samorządom na przygotowanie szkół do przyjęcia sześciolatków.
Zgodnie z założeniami reformy 1 września 2014 roku do szkoły pójdą wszystkie dzieci urodzone w 2007 roku oraz dzieci urodzone w okresie od 1 stycznia do 30 czerwca 2008 r. Dzieci urodzone w drugiej połowie roku (1 lipca - 31 grudnia 2008 r.) będą mogły na wniosek rodziców rozpocząć edukację razem z rówieśnikami z pierwszego półrocza 1 września 2014 r. Jeśli rodzice nie wyrażą takiej woli, dzieci będą kontynuowały obowiązkową naukę w przedszkolu.
1 września 2015 roku realizację obowiązku szkolnego rozpoczną dzieci urodzone w 2009 roku oraz te urodzone w okresie od 1 lipca do 31 grudnia 2008 roku, które zgodnie z decyzją rodziców nie rozpoczęły spełniania obowiązku szkolnego w roku szkolnym 2014/2015.
Ustawa wprowadza możliwość rozpoczęcia szkoły przez dziecko 5-letnie już od 1 września 2014 roku. W tym przypadku decyzję o wcześniejszym przyjęciu dziecka do szkoły podejmuje dyrektor szkoły po zasięgnięciu opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej.
11 października 2013 roku prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawy o systemie oświaty.
Autor: Patrycja Król/ ola / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24