Tragiczny pożar w Kamieniu Pomorskim spowodował człowiek - uważają biegli badający zgliszcza. Czy ogień został podłożony, czy też doszło do tragicznego wypadku - wciąż nie wiadomo.
Zdaniem rozmówców "Gazety Wyborczej", biegli badający sprawę pożaru orzekną, że doszło tam do zaprószenia ognia. Wykluczają więc zwarcie instalacji elektrycznej jako przyczynę tragedii. - Mamy już m.in. opinię elektryczno-techniczną i budowlaną. Najważniejszy wniosek: przyczyną pożaru na pewno nie było zwarcie w instalacji elektrycznej - mówi "Gazecie Wyborczej" osoba zaangażowana w śledztwo.
Co z budynkiem?
Prokurator Jolanta Śliwińska ze szczecińskiej Prokuratury Okręgowej poinformowała, że zdaniem biegłych budowlanych drugie piętro budynku nie było odporne na ogień i dlatego się zawaliło. Ten wniosek może oznaczać, że do odpowiedzialności zostanie pociągnięta osoba, która dopuściła obiekt do użytku.
Po tragicznym pożarze w Kamieniu Pomorskim pojawiały się informacje, że w budynku często dochodziło do libacji. Strażacy spekulowali, że ogień mógł zostać zaprószony przez człowieka, która zasnął z niedopałkiem papierosa. Pojawiły się również informacje o tym, że w hotelu socjalnym zabarykadowane były drzwi ewakuacyjne, przez co jego mieszkańcy znaleźli się w pułapce.
Tragedia w płomieniach
Do pożaru w Kamieniu Pomorskim doszło w nocy z 12 na 13 kwietnia. Ogień w hotelu socjalnym, gdzie przebywało 77 osób, rozprzestrzenił się błyskawicznie. 54 ludziom udało się uciec z budynku. 23 osoby zginęły.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24