W południe zbiera się kongres PiS. Dla prasy dostępna będzie tylko część, w której przemówi prezes partii Jarosław Kaczyński. Trzech "zbuntowanych" byłych wiceprezesów na kongres się nie będzie, ale jest zapowiedź zgłoszenia wniosku formalnego, aby ich zaprosić
- Powiem to, co jest moim, jako prezesa partii, programem (..) Poproszę o głosy na mnie i mój projekt - przedstawiał swoje zamierzenia Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla "Dzienika". Chce poddać się pod osąd członków partii w głosowaniu tajnym. - Przeciwko prezesowi zagłosuje kilkadziesiąt osób. Ponad tysiąc członków PiS wybierze zaś nowego, a właściwie nowego - starego prezesa - oceniał rzecznik partii Adam Bielan. Jarosław Kaczyński z kolei zapowiedział, że oprócz głosowania, będzie też dyskusja. Nie wezmą w niej jednak udziału ci, którym najbardziej zależało na zmianach w PiS.
Nie ma rozłamu, jest potrzeba zmian zalew o pis
"Zbuntowani" wiceprezesi
Ludwik Dorn, Paweł Zalewski i Kazimierz Michał Ujazdowski zrezygnowali z funkcji wiceprezesów PiS 5 listopada. Podkreślili jednocześnie, że nie występują z partii i będą działali na rzecz jej wzmocnienia. Nie zamierzali również kwestionować przywództwa Jarosława Kaczyńskiego w PiS. Posłom brakowało jednak w Prawie i Sprawiedliwości wolności i to było powodem ich rezygnacji z pełnionych funkcji. Posłowie podkreślali, że dymisja jest indywidualną decyzją każdego z nich.
Jak wyjaśniał wówczas Dorn, on i jego dwaj koledzy przekazali Kaczyńskiemu "memoriał" z postulatami pewnych reform i zmian w sposobie sprawowania przywództwa. - Napisaliśmy list do Jarosława Kaczyńskiego - mówił Paweł Zalewski. W liście mieli zaproponować zmianę sposobu zarządzania partią.
Wciąż jednak niewiadomą jest los trójki buntowników. Politycy PiS nieoficjalnie mówią, że z legitymacją PiS nieodwołalnie pożegnają się Zalewski i Ujazdowski. Tylko dawny „trzeci bliźniak”, Ludwik Dorn, być może zostanie w partii.
"PiS nie grozi rozłam"
Może dojść do jakiegoś drobnego pęknięcia, natomiast nie widzę teraz przesłanek do większego rozłamu jarco
Pomimo rezygnacji wiceprezesów wszyscy członkowie PiS zgodnie wtedy mówili, że w partii nie ma rozłamu. - Ta rezygnacja to nie jest żaden kryzys. Nie ma ludzi niezastąpionych - mówiła wówczas Jolanta Szczypińska.
- Panowie usłyszeli, że mam pewne wymogi współpracy i doszli do wniosku, że lepiej zrezygnować teraz niż w grudniu – komentował dymisję Jarosław Kaczyński. Wyraźnie dał przy tym do zrozumienia, że gdyby byli wiceprezesi nie podali się sami do dymisji 5 listopada, zostaliby odwołani na grudniowym kongresie PiS, na którym będą wybierane nowe władze partii.
Akt solidarności
W geście solidarności z władz partii odeszli trzy dni później były minister transportu Jerzy Polaczek oraz poseł Piotr Krzywicki. Obaj uznawani są za ludzi Ujazdowskiego. Również obaj podkreślali, że tak, jak trzej byli wiceprezesi, nie zamierzają opuścić ani partii, ani klubu.
- Uczucie strachu jest poczuciem indywidualnym. Ja nie czuję się zastraszany. W PiS brakuje dyskusji. Rozmowy rzetelnej i częstej, a potrzeba takiej i na górze i na dole - mówił dziś w poranku TVN24 Bogusław Bosak. Polityk współpracuje z Jarosławem Kaczyńskim już od 15 lat. Bosak dodał, że odejście Dorna, Zalewskiego i Ujazdowskiego byłoby "niepowetowaną stratą". Zapowiedział również, że złoży na kongresie wniosek by "buntownicy" pojawili się na nim w charakterze gości.
- Może dojść do jakiegoś drobnego pęknięcia, natomiast nie widzę teraz przesłanek do większego rozłamu - komentował te wydarzenia Jarosław Kaczyński. Mówił też, że chce dać byłym wiceprezesom jeszcze więcej czasu, zanim sprawą zajmie się sąd partyjny. - Szczególnie temu najwyższemu - podkreślił. Dodał jednak również, że za "nielojalność daleko idącą" uznaje to, że w trudnej sytuacji partii jej politycy nie powstrzymali się z dymisjami i publikacją listu.
Zawieszenie liderów
Nie ma ludzi niezastąpionych jolka ze slupska
W połowie listopada prezes PiS zdecydował o zawieszeniu całej trójki w prawach członków partii, a na jego wniosek zostało wszczęte wobec nich postępowanie dyscyplinarne przed Koleżeńskim Sądem Dyscyplinarnym. Oznaczało to, że Dorn, Zalewski i Ujazdowski nie wezmą udziału w przewidzianym na początek grudnia kongresie PiS.
Trzy dni przed kongresem, trójka polityków w liście do delegatów kongresu zaapelowała o wstrzymanie się od głosu podczas udzielania wotum zaufania prezesowi partii. Przekonywali też, że ich zawieszenie w prawach członków PiS oznacza, że od tej chwili nikt nie może czuć się bezpieczny w PiS. "Strach zabija partię" - podkreślili.
Na temat tego, co się dzieje w PiS rozgorzały medialne spekulacje. "Gazeta Wyborcza" pisała, że zaplanowany pierwotnie na dwa dni kongres ma trwać jednak tylko jeden dzień. Według dziennika, Jarosław Kaczyński nie chce dawać okazji do "zagęszczenia atmosfery" i wystąpień popierających byłych wiceprezesów. A jak informowała "Rzeczpospolita", trzej zawieszeni w prawach członków byli wiceprezesi PiS mają w partii wielu sojuszników. Posłowie z Łodzi, Wrocławia, Katowic i Krakowa wysyłali listy popierające "zbuntowanych".
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24