- Hipotezy są nadal wielorakie. Po pierwsze szukamy tego dziecka. Nie można wykluczyć żadnej z wersji zdarzeń. Najprawdopodobniej mamy do czynienia z uprowadzeniem - poinformował prokurator Mirosław Miszuda. Potwierdził, że powstaje rysopis mężczyzny, który przez kilkadziesiąt metrów podążał za kobietą, ale "nie wiadomo jak szczegółowy on będzie i dokąd on doprowadzi".
Wcześniej policja przeprowadziła eksperyment procesowy z udziałem matki zaginionej dziewczynki. - Kobieta miała szczegółowo określić trasę, którą pokonała od wyjścia z domu - poinformował rzecznik policji w Sosnowcu Paweł Warchoł.
W związku z zaginięciem półrocznej Magdy urząd miasta w Sosnowcu wyznaczył nagrodę dla osoby, której informacje przyczynią się do odnalezienia dziewczynki. Początkowo było to 5 tys. złotych. Po godzi 18 rzecznik urzędu ogłosił, że podnosi kwotę do 10 tys. zł. W parę minut później dotarła do nas wiadomość, że do nagrody chcą się dołożyć także mieszkańcy Krakowa, którzy poruszeni historią zebrali kolejnych 6 tys. zł.
Powstaje rysopis
Prokurator poinformował, że "weryfikowane" będą także osoby najbliższe. Zaznaczył jednak, że na razie nie ma podstaw do przedstawienia komukolwiek jakichkolwiek zarzutów. Miszuda pytany o zeznania złożone przez matkę zaginionej dziewczynki powiedział, że były one składane przy obecności psychologa i zostały ocenione "jako w pełni wiarygodne".
Wcześniej ojciec dziewczynki powiedział, że policja tworzy już rysopis mężczyzny (podobno ma około 180 cm. wzrostu a na głowę miał założony kaptur), którego widać na monitoringu, i który podąża za kobietą przez kilkadziesiąt metrów. Według jego informacji policjanci w trzech grupach będą analizować nagrania z monitoringu. Dodał, że on i jego przyjaciele także na własną rękę przeszukują okolicę.
- Zawsze w takich sytuacjach tworzony jest rysopis, ale nie wiadomo czy będzie on wystarczająco szczegółowy - powiedział Mirosław Miszuda. Pytany o to, czy policja faktycznie zajęła się przeglądaniem nagrań z monitoringu powiedział, że owszem, ale zaznaczył, że kamer w miejscu, gdzie doszło do ataku nie ma. - Analizowane są zapisy z innych części miasta - powiedział prokurator.
Wcześniej policja przeprowadziła eksperyment procesowy z udziałem matki zaginionej dziewczynki. Jak tłumaczył Paweł Warchoł z policji w Sosnowcu pomoże to w określeniu wszystkich detali okoliczności porwania i być może pozwoli na odnalezienie świadków zdarzenia.
Nocne poszukiwania
Informację o zdarzeniu otrzymał we wtorek wieczorem Kontakt 24. "Po godzinie 18 na ulicy Legionów zaatakowano kobietę. Poszkodowana po odzyskaniu przytomności zorientowała się, że porwano jej dziecko" - poinformowała jedna z internautek. Policja w Sosnowcu informację potwierdziła. O zniknięciu małej Magdy funkcjonariusze dowiedzieli się po godzinie 18 od dyżurnego pogotowia ratunkowego. Ratownicy zostali wezwani do pomocy 22-letniej kobiecie, która na ulicy Legionów leżała nieprzytomna na ulicy.
Przez całą noc dziecka szukało kilkudziesięciu policjantów. - Sprawdzano osiedla, klatki schodowe, a także koryto pobliskiej rzeki. Na ten moment poszukiwania nie przyniosły efektów - powiedział Kontaktowi 24 w środę rano aspirant Marek Wręczycki z zespołu prasowego śląskiej policji.
To był napad?
Matka dziecka twierdzi, że w centrum miasta została napadnięta, ogłuszona, a gdy się ocknęła, dziecka nie było w wózku. - Z relacji kobiety wynikało, że została zaatakowana od tyłu, a kiedy ocknęła się, w wózku nie było jej córeczki. Niczego więcej nie pamięta - powiedział wczoraj w TVN24 Paweł Warchoł z sosnowieckiej policji. Policjant nie chciał mówić o ewentualnych podejrzeniach co do sprawcy lub sprawców i ich motywu.
Tuż przed zniknięciem niemowlę było ubrane w beżowy kombinezon. Z wózka zniknął też różowy kocyk, którym dziecko było przykryte.
- Problem jest w tym, że nie mieliśmy żadnych wrogów, ani długów i nie mamy żadnych przypuszczeń, kto to mógł zrobić - mówił w TVN24 ojciec dziecka. Jak dodaje, teraz robią, co mogą, żeby znaleźć dziecko: obdzwaniają znajomych, szukają sami, proszą media o pomoc.
"Czekamy na jakąkolwiek wiadomość"
- Syn do nas zadzwonił zaraz potem, jak skontaktował się z żoną. Powiedział: mamo, usiądź. Napadli Kasię i porwali Madzię. W pierwszej chwili nie docierało to do mnie, bo godzinę wcześniej był u nas w domu - opowiada babcia porwanej dziewczynki. Jak mówi, zaraz po telefonie syna cała rodzina poszła zaraz na miejsce zdarzenia, ale nie wiedzieli, co mają robić. - Czekamy na jakąkolwiek wiadomość, na cokolwiek - zaznacza zrozpaczona kobieta. Mówi, że cała rodzina martwiła się przez długi czas losem dziewczynki, bo urodziła się jako wcześniak i miała problemy ze zdrowiem. - Kiedy wszystko się uspokoiło, to teraz znowu to - opowiada przez łzy.
Podkreśla, że początkowo nikt nie zwracał uwagi na jej nieprzytomną synową i pusty wózek. - Myśleli może, że jest pijana. Dopiero znajoma zaczęła ją cucić - mówi.
Policja prosi o pomoc
Magda ma 60-70 cm długości, ciemnozielone oczy i ciemnobrązowe włosy wytarte z tyłu głowy. Przed zniknięciem dziecko ubrane było w różową czapkę z białym trójkątem z przodu, dwuczęściowy pluszowy komplet koloru beżowego zapinany na zamek, spodnie w tym samym kolorze i białe rękawiczki. Wraz z dzieckiem zniknął różowy kocyk w różnokolorowe misie.
Wszystkie osoby, które około godz. 18 we wtorek przechodziły ul. Legionów, widziały osobę z podobnym dzieckiem lub mogą posiadać jakiekolwiek informacje w tej sprawie, proszone są o kontakt z sosnowieckimi policjantami pod numerem telefonu 32 296 12 55 lub z najbliższą jednostką policji
W akcję poszukiwania zaangażowano ponad kilkudziesięciu policjantów. Wśród nich są przewodnicy z psami.
Źródło: Kontakt 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Kontakt 24, PAP