Dziesiątki skopiowanych na prywatną pamięć przenośną poufnych dokumentów trafiło w ręce zatrzymanego przez policję mężczyzny. W komisariacie w Gorzycach pod Wodzisławem Śląskim do pomyłki doszło przez przypadek, ale sprawę bada prokuratura.
Podejrzany o handel narkotykami i nielegalne posiadanie broni 24-letni Grzegorz Cz. ostatecznie został oskarżony "tylko" o włamanie. Gdy opuszczał areszt, odbierał z depozytu swoje osobiste rzeczy. Zwrócono mu także pendrive (przenośną pamięć komputerową), którą podobno znaleziono w jego samochodzie - pisze dziennik "Polska". Sęk w tym, że urządzenie wcale do niego nie należało.
To sprawa komendanta z Wodzisławia. Jeśli doszło do uchybienia ze strony policjanta, na pewno poniesie konsekwencje. podinsp. Andrzej Gąska
Cenne informacje
Już w domu podejrzany przejrzał pliki z pendrive'a i znalazł na nim dziesiątki szczegółowych opisów działania miejscowej policji w wielu sprawach kryminalnych - pisze "Polska".
Grzegorz Cz. wziął swój "prezent" i przekazał go redakcji miejscowej gazety - "Nowiny Wodzisławskie". Redaktor naczelny tygodnika Rafał Jabłoński natychmiast powiadomił policję.
Honorowy włamywacz
Czy jednak policyjne dane są bezpieczne? Grzegorz Cz. w rozmowie z "Polską" podkreślał wielokrotnie, że nie skopiował znalezionych plików. - Mamy nadzieję, że to prawda i że odzyskaliśmy wszystkie nośniki, na których były te dane. Nie są to informacje objęte tajemnicą, ale podlegają ustawie o ochronie danych osobowych - powiedział gazecie podinsp. Dariusz Ostrowski, komendant policji w Wodzisławiu Śląskim.
Policja nie udziela informacji, jak doszło do wycieku danych z policyjnego komputera i w jaki sposób pamięć przenośna je zawierająca, została przekazana zatrzymanemu.
Możliwe jest nawet - jak twierdzi "Polska" - że funkcjonariusze nie wiedzą, jak to się stało. Jednak ewentualnemu winnemu grozi nawet do trzech lat więzienia za niedopełnienie obowiązków lub przekroczenie uprawnień.
Źródło: Polska
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu