Ubiegający się o reelekcję poseł PiS Sławomir Kłosowski poinformował, że rezygnuje z pomocy wolontariuszy w kampanii wyborczej. Ma to związek z wtorkowym incydentem, podczas którego postrzelono, najprawdopodobniej z wiatrówki, jednego z członków jego sztabu Marcina Mąkosę.
Do incydentu doszło we wtorek przed południem w centrum Opola. Jadący samochodem z otwartą boczną szybą wolontariusz Kłosowskiego poczuł ból w nodze, w aucie znaleziono kawałek ołowiu - najprawdopodobniej wystrzelony z wiatrówki ciężarek wędkarski. O sprawie poinformowano policję, na miejsce przyjechali funkcjonariusze.
- Policjant sporządził notatkę, poszkodowany ma zgłosić się do nas z wynikiem badania lekarskiego. Wtedy podejmiemy decyzję o dalszym postępowaniu - powiedział rzecznik opolskiej policji nadkom. Maciej Milewski.
Jak mówił sam poszkodowany Marcin Mąkosa na początku myślał, że to "głupi dowcip jego kolegów".
Mógł trafić w oko lub skroń
- W tej sytuacji nie mogę narażać moich wolontariuszy. Od tej pory sam będę prowadził kampanię wyborczą. Dobrze, że tylko na tym się skończyło, strach pomyśleć, co by się stało, gdyby ten pocisk trafił w okolice oka albo w skroń - powiedział Kłosowski na specjalnej konferencji prasowej.
Dodał, że traktuje całą sprawę jak chuligański wybryk. - To dla mnie szok. W żadnej mierze nie chcę dopuszczać do siebie myśli, że to wydarzenie ma podtekst polityczny. Traktuję to jako karygodny wybryk chuligański. Myślę, że postępowanie policji i prokuratury - gdzie z pewnością zgłoszę to zdarzenie - wyjaśni, co tak naprawdę się stało - podkreślił.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24