Wrocławska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie posła PiS Dawida Jackiewicza, który rok temu - stając w obronie żony i syna - uderzył pijanego mężczyznę. Napastnik upadając uderzył się w głowę i po kilku dniach zmarł w szpitalu. Zdaniem prokuratury poseł nie przekroczył granic obrony koniecznej.
- Aby uniknąć ciosu wymierzonego przez agresywnego napastnika, poseł otwartą ręką uderzył mężczyznę - mówiła wyjaśniając tę decyzję rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Małgorzata Klaus. Ponadto prokuratura uznała, że napastnik był agresywny i poseł wraz z żoną i 5-letnim synem mogli czuć się zagrożeni.
Dawid Jackiewicz poczuł ulgę, choć o zadowoleniu nie może być mowy. - Po rocznym stresie poczułem ulgę, ale cieszyć się nie mogę, bo doszło do tragedii. Jestem natomiast usatysfakcjonowany, że prokuratura przyznała mi rację, że mam prawo bronić siebie i swoich najbliższych - mówił poseł.
Do zdarzenia doszło pod koniec grudnia 2006 r. Żona posła - drobnej postury osoba, jechała z dzieckiem autobusem, gdy zaczepił ją pijany i zachowujący się agresywnie mężczyzna. Wykrzykiwał, że chłopiec jest jego dzieckiem i próbował go wyszarpnąć kobiecie. Wysiadła ona z autobusu i wezwała męża przez telefon. 50-letni mężczyzna wysiadł jednak za nimi, wyrwał chłopca matce i próbował się z nim oddalić. Jackiewicz, który przyjechał na miejsce, uderzył mężczyznę. 50-latek upadając uderzył się w głowę. Mężczyzna miał prawie 2,5 promila alkoholu w organizmie. Po kilku dniach zmarł w szpitalu.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl