Poseł Lech Kołakowski z Prawa i Sprawiedliwości nie stracił prawa jazdy, choć jechał przez teren zabudowany z prędkością ponad 100 kilometrów na godzinę. Według oficjalnych informacji policjanci nie odebrali mu na miejscu prawa jazdy, gdyż poseł nie miał go ze sobą. Co ciekawe, w jednej z trzech swoich interpelacji poselskich Kołakowski postulował zmianę przepisów i odstąpienie od odbierania prawa jazdy za "drobne wykroczenia drogowe".
Pogoń za piratem drogowym podjęli policjanci w nieoznakowanym radiowozie, w miniony wtorek na ulicach Piątnicy niedaleko Łomży (woj. podlaskie). Według dziennikarzy "Gazety Współczesnej", którzy jako pierwsi poinformowali o zdarzeniu, kierowca miał na liczniku 108 kilometrów na godzinę.
To oznacza, że przekroczył dozwoloną w terenie zabudowanym prędkość o 58 kilometrów i natychmiast powinno się mu odebrać prawo jazdy.
"Rozgrzały się telefony"
Według oficjalnej wersji wydarzeń przedstawianej przez policję, kierowca, którym okazał się poseł Lech Kołakowski, wylegitymował się po zatrzymaniu swoją legitymacją parlamentarzysty.
- Nie miał ze sobą prawa jazdy, więc funkcjonariusze nie mogli odebrać posłowi dokumentu. W tej chwili toczą się w komendzie miejskiej policji w Łomży dwa postępowania administracyjne w tej sprawie - wyjaśnia w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl nadinspektor Daniel Kołnierowicz, komendant wojewódzki policji w Białymstoku.
Jednak według naszych źródeł, które proszą o zachowanie anonimowości, początkowo policjanci odebrali posłowi prawo jazdy.
- Rozgrzały się telefony i wezwani do komendy musieli mu zwrócić - przyznają zgodnie nasi rozmówcy.
"Absurd". Odpowiedź komendanta
Zapytaliśmy wprost komendanta wojewódzkiego policji, czy rzeczywiście policjanci zostali zmuszeni do oddania dokumentu posłowi Prawa i Sprawiedliwości.
- Absurd. Policjanci jechali radiowozem z wideorejestratorem, co oznacza, że ich interwencja została nagrana. Również notatki, z którymi się zapoznałem, mówią, że poseł nie miał po prostu ze sobą prawa jazdy - odpowiada nadinspektor Kołnierowicz. - To naprawdę niemożliwe. Nie te czasy już, by ktoś wydzwaniał, aby pomóc VIP-owi w takiej sytuacji - dodaje.
Według informacji przekazanych przez szefa podlaskiej policji, łomżyńska komenda miejska prowadzi postępowanie o wykroczenie i odebranie prawa jazdy posłowi Kołakowskiemu.
Poseł odmówił komentarza
Kołakowski pojawił się w czwartek na lokalnej konferencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w Jedwabnem niedaleko Łomży. Reporter TVN24 chciał zapytać go o sprawę przekroczenia prędkości.
Poseł nie odpowiedział jednak na pytanie, odwrócił się i odszedł bez słowa. Reporter jeszcze kilkukrotnie ponawiał próbę, ale nie uzyskał odpowiedzi.
Interpelacja do wiceministra w sprawie praw jazdy
Lech Kołakowski jest posłem trzecią, kolejną kadencję Sejmu wybieranym z list Prawa i Sprawiedliwości w Łomży. Ciekawostką jest fakt, że jedna z trzech interpelacji, które złożył w tej kadencji, dotyczy odbierania praw jazdy piratom drogowym.
"Kierowcy sygnalizują problemy związane ze stosowaniem przez policjantów 'niezwykle represyjnego środka w postaci fakultatywnych zatrzymań praw jazdy za spowodowanie wypadków drogowych, a nawet drobnych kolizji drogowych'" - brzmi fragment interpelacji z 25 kwietnia 2016 roku, jaką złożył do wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego, nadzorującego działanie policji.
"Bardzo proszę Pana Ministra, aby zmienić działanie Policji w tej sprawie, aby obywatele, którzy często popełnili tylko drobne wykroczenie drogowe i nigdy nie weszli w kolizję z prawem, nie byli traktowani jak piraci drogowi i nie zatrzymywano im prawa jazdy" - zwrócił się poseł PiS do wiceszefa MSWiA.
Przepisy dotyczące zatrzymywania praw jazdy za pokwitowaniem, w razie uzasadnionego podejrzenia, że kierowca popełnił przestępstwo lub wykroczenie, za które może być orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów - Kodeks drogowy, art. 135 pkt 2 nie są precyzyjne. W praktyce oznacza, iż zatrzymanie prawa jazdy zależy tylko od oceny i decyzji policjanta. Lech Kołakowski w interpelacji do wiceministra MSWiA
Wiceszef resortu spraw wewnętrznych i administracji odpowiedział posłowi PiS. Ustosunkowując się do prośby o zmianę przepisów i wpłynięcie na drogówkę w celu niezatrzymywania kierowcom prawa jazdy za drobne wykroczenia, zaznaczył w piśmie z 15 czerwca 2016 roku, że jest ona "nieuzasadniona".
"Doprowadziłoby to do pozbawienia Policji ważnego narzędzia do walki z piractwem drogowym" - ocenił Jarosław Zieliński.
"Takie jest prawo i każdy powinien je respektować"
O sprawę Kołakowskiego był pytany w piątek przez reportera TVN24 marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Stwierdził, że w takiej sytuacji "na trzy miesiące oddaje się prawo jazdy". [Poseł Kołakowski - przyp. red.] powinien to zrobić i mam nadzieję, że to zrobi. Takie jest prawo i każdy powinien je respektować - podkreślił.
Dodał, że Kołakowski "powinien się zrzec immunitetu".
Podobną opinię wyraził Adam Bielan, wicemarszałek Senatu. Podkreślił, że "wszystkich obowiązują przepisy drogowe, również parlamentarzystów".
- Takie przekroczenie prędkości zwiększa zagrożenie dla bezpieczeństwa chociażby pieszych. Mamy w tej sprawie bardzo surowe przepisy i tak powinno pozostać - dodał.
Beata Szydło zrzekła się immunitetu
We wrześniu 2015 roku z powodu przekroczenia dopuszczalnej prędkości immunitetu zrzekła się Beata Szydło. Chodziło o wykroczenie, do którego doszło 31 maja 2015 roku w okolicach Goczałkowic-Zdroju niedaleko Pszczyny (woj. śląskie).
Posłanka PiS i przyszła premier miała przekroczyć dozwoloną prędkość o 27 kilometrów na godzinę w obszarze niezabudowanym, gdzie obowiązywało ograniczenie do 70 kilometrów na godzinę. Za takie wykroczenie grożą 4 punkty karne i mandat w wysokości do 200 złotych.
"Zrzekłam się immunitetu, żeby zapłacić mandat za przekroczenie prędkości. Kierowcy może się to przytrafić, ale trzeba uważać" - napisała wtedy na Twitterze Beata Szydło.
Zrzekłam się imunitetu, żeby zapłacić mandat za przekroczenie prędkości. Kierowcy może się to przytrafić, ale trzeba uważać:)
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) September 17, 2015
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl), ads //now / Źródło: tvn24.pl