To bardzo ważna sprawa, dystrybutor zareagował bardzo fajnie i ja się z tego cieszę - mówił we "Wstajesz i wiesz" Henryk Siedlaczek z PO, komentując przyspieszenie polskiej premiery "Gwiezdnych Wojen". Wcześniej poseł napisał w tej sprawie interpelację do minister kultury.
Polscy fani zobaczą najnowszą część "Gwiezdnych wojen" 18 grudnia, czyli w dniu światowej premiery (widzowie w kilku krajach zobaczą film dzień i dwa dni wcześniej). Pierwotnie Polska premierę "Przebudzenia mocy" miała zaplanowaną na 25 grudnia.
Decyzję o przesunięciu premiery dystrybutor podjął zanim sprawą zainteresował się poseł PO, pisząc interpelację do minister kultury. We "Wstajesz i wiesz" parlamentarzysta mówił, że bardzo się cieszy z wcześniejszej premiery.
- Różnica w dacie była niefortunna i chyba to dotarło do dystrybutora - powiedział Siedlaczek. Stwierdził jednocześnie, że nie przypuszczał, iż jego interpelacja "nabierze takiego rozmachu, że aż dotrze do TVN24". - To dobrze, że media lubią śledzić takie takie sytuacje, bo wbrew pozorom była to sprawa bardzo ważna - zaznaczył poseł PO.
- Dystrybutor zareagował bardzo fajnie i ja się z tego cieszę - dodał.
"Nie należę do fanów"
Wyjaśnił, że interpelację napisał na prośbę młodych ludzi, w tym dyrektora jego biura poselskiego, który także jest młodym człowiekiem.
Argumentował w niej, że w dobie wszechobecnego internetu po światowej premierze w sieci mogłyby pojawić się materiały, które skutecznie popsułyby odbiór filmu.
Pytany we "Wstajesz i wiesz", jak odbiera film, odpowiedział: - Lubię "Gwiezdne Wojny", choć nie należę do fanów.
Dodał, że wychował się na czwartej części serii i "należy do pokolenia, które Skywalkera miało na plakacie nad łóżkiem".
Autor: MAC/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24