Konkluzja zarządu krajowego jest taka, aby nic już nie zmieniać w decyzjach władz regionalnych - poinformował Robert Tyszkiewicz, odpowiedzialny za kampanię samorządową Platformy Obywatelskiej. - W regionach jest decyzja, tam jest pełna odpowiedzialność za wynik - wyjaśnił. Oznacza to m.in., że na listach dolnośląskich nie pojawią się "wycięci" z nich ludzie kojarzeni z Grzegorzem Schetyną.
Na spotkaniu ustalono także, że 9 listopada Donald Tusk oficjalnie zrzeknie się przewodniczenia PO, przekazując obowiązki swej zastępczyni, obecnej premier Ewie Kopacz. Wybory nowego szefa partii odbędą się prawdopodobnie w przyszłym roku.
Spór na Dolnym Śląsku i Lubelszczyźnie
Zarząd PO, który spotkał się w piątek w Warszawie, miał zatwierdzić listy kandydatów tej partii w wyborach samorządowych i rozstrzygnąć kwestie sporne dotyczące poszczególnych regionów.
Chodziło m.in. o Dolny Śląsk, gdzie "wycięci" zostali ludzie kojarzeni z Grzegorzem Schetyną. W funkcji szefa tego regionu w ubiegłym roku zastąpił go Jacek Protasiewicz. Obecny lider PO na Dolnym Śląsku zawarł np. krytykowane przez Schetynę porozumienie z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem.
Do sporu doszło też na Lubelszczyźnie, gdzie miejsca na listach stracili partyjni stronnicy byłego szefa regionu Stanisława Żmijana (partią w tym województwie kieruje obecnie minister skarbu Włodzimierz Karpiński).
Z obu regionów do zarządu krajowego wpłynęły odwołania od decyzji lokalnych władz Platformy.
"Trzeba szanować decyzje władz regionalnych"
Po spotkaniu Tyszkiewicz powiedział, że nie rozpatrywano żadnych odwołań. - Uznaliśmy, że w wyborach samorządowych trzeba szanować decyzje władz regionalnych. Nawet wówczas, jeżeli one budzą emocje czy zastrzeżenia, to wybory samorządowe mają to do siebie, że odbywają się w regionach. Tam jest decyzja, tam jest pełna odpowiedzialność za wynik - wyjaśnił.
I powtórzył: - Konkluzja zarządu krajowego jest taka, aby nic już nie zmieniać w decyzjach władz regionalnych, ponieważ wybory samorządowe odbywają się w regionach. W związku z powyższym odpowiedzialność, także za decyzje, które mogą - i czasem wywołują emocje czy budzą zastrzeżenia - spoczywa na władzach regionalnych i szefach regionów Jak powiedział, zaapelowano do regionów, aby jeszcze na ostatniej prostej zarządy prowadziły rozmowy, tam gdzie to możliwe. - Żeby te korekty były dokonywane, ale poprzez debatę na poziomie regionalnym - podsumował.
"Porozumienie z Dutkiewiczem to nie powód do wstydu"
Przed zarządem Jacek Protasiewicz powiedział dziennikarzom, że będzie przekonywał członków zarządu PO, aby nie zmieniali decyzji władz regionalnych. - Próba zmiany tych decyzji to będzie swego rodzaju wyraz wotum nieufności wobec większości w regionie, a w demokracji na końcu trzeba przyjąć wyrok większości - podkreślił. Przyznał, że Grzegorz Schetyna ma inne zdanie i argumenty w sprawie list samorządowych na Dolnym Śląsku. - Za jego propozycjami głosowało jednak tylko kilka bądź kilkanaście osób z 90, które uczestniczyły (w posiedzeniu władz regionu) - zaznaczył. Protasiewicz stwierdził, że nie podziela ostrej oceny Schetyny w sprawie porozumienia dolnośląskiej Platformy z prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem i jego środowiskiem. - Nie uważam, że porozumienie z Dutkiewiczem to powód do wstydu (jak mówił Schetyna - red.), to raczej powód do chwały, przyciągamy do siebie środowiska do tej pory bezpartyjne, a nawet krytycznie nastawione do Platformy, staramy się zachęcić do powrotu do naszej formacji, tych, którzy kiedyś od nas odeszli - przekonywał polityk PO.
"Wielka szansa na porozumienie"
- Chodzi o pewne zasady, dotyczy to kilku regionów. Nie może być takich sytuacji, że niektórzy byli radni nie znajdują się na listach wyborczych. Chodzi o to, żeby zarząd Platformy pokazał, że możemy się wszyscy pomieścić, tak jak widać to w Warszawie, rządzie i Sejmie, tak powinno być we wszystkich regionach - mówił z kolei przed spotkaniem Schetyna.
Jak przekonywał, Platforma w kampanii samorządowej musi być "wspólnotowa i solidarna".
Pytany, czy będzie walczył o powrót swoich ludzi na listy wyborcze na Dolnym Śląsku, powiedział: - Nie ma moich ludzi, są ludzie, którzy nie znaleźli się na listach, są radni, którzy nie znaleźli się na listach Platformy na różnych szczeblach, w różnych województwach. Chodzi o to, żeby tam się znaleźli, żeby wzmacniać kampanię i wynik wyborczy Platformy.
"Była twarda dyskusja"
Po spotkaniu zarządu Platformy Jacek Protasiewicz zapewnił, że konfliktu w dolnośląskiej PO nie ma, choć dyskusja była "twarda" i "ostra".
- Jesteśmy po gruntownej rozmowie. W zasadzie wszystkie argumenty w sprawie list i kandydatów padły. Padły w gronie członków rady regionalnej, czyli uprawnionych do tego, żeby podejmować decyzje - powiedział. - Była twarda dyskusja. Miejscami bardzo ostra. Wszystkie argumenty zostały wyłożone. Sami zainteresowani mogli się wypowiedzieć - dodał.
Zapowiedział, że w poniedziałek zbierze się zarząd regionalny. Spotkanie ma związek z faktem, że kilka osób zrezygnowało ze startu w wyborach i trzeba uzupełnić listy.
Autor: nsz//plw,rzw / Źródło: PAP