- Takich projektów jak nasz jest niewiele. Wchodzisz w życie prawdziwego człowieka, bierzesz to życie na siebie. Nie śpisz po tym, jak go odwiedzasz i walczysz, żeby on to swoje życie wygrał - tak o działaniu Szlachetnej Paczki opowiadał jej pomysłodawca, ksiądz Jacek Stryczek, który był gościem "Faktów po Faktach".
Ksiądz Stryczek nie ukrywał, że praca wolontariuszy Szlachetnej Paczki nie jest prosta. - W tym roku odwiedzimy 40 tysięcy rodzin - zaznaczył. Ich rejestr od soboty jest dostępny na stronie szlachetnapaczka.pl. Można się zapisać i wybrać osoby, którym chce się pomóc.
"Wielu ludzi uwłaszczyło się na tym, że są biedni"
Pomysłodawca akcji przyznał, że szukanie biednych rodzin z roku na rok przebiega coraz dokładniej. Dlaczego? - W naszym kraju wielu ludzi uwłaszczyło się na tym, że są biedni. My nie reagujemy na nich, tylko szukamy naprawdę biednych - zapewniał duchowny. - W tym roku na przykład chodzimy na policję, do strażaków czy pielęgniarek środowiskowych, żeby znaleźć te rodziny - wyjaśniał.
Sprawa, jak podkreślał, często nie jest prosta. Jako przykład podaje historię jednej z wolontariuszek Szlachetnej Paczki. - Jedzie do starszej pani, która potrzebuje pomocy. Wchodzi i mówi: "rodzina 'niepaczkowa'", czyli pani jest roszczeniowa. Udaje, że potrzebuje pomocy. Wychodzi i odbiera kolejny telefon: "jest starszy mężczyzna, trzeba go odwiedzić, leży i potrzebuje pomocy". Wchodzi do niego. Ten rzeczywiście leży z kolegą, obok dwie puste butelki po wódce. Nie ma już po co zostawać - opisywał.
Dopiero za trzecim podejściem - jak opowiadał ksiądz Stryczek - wolontariuszka znalazła rodzinę naprawdę potrzebującą pomocy. Taką, której - jak sama stwierdziła - zawsze chciała pomóc.
- Ja nie wiem, jak my ich przeszkoliliśmy, ale oni też mają ten zmysł. Wiedzą, że nie pomagamy głupio - mówił o swoich wolontariuszach ksiądz.
"Pomaganie nie polega tylko na dawaniu"
Dopytywany przez dziennikarza, kto w takim razie może liczyć na pomoc Szlachetnej Paczki, powołał się na dwie historie - pana Leopolda, starszego pana mieszkającego w pustostanie, oraz mamy i dwóch córek, które "współdzielą" swój mały pokoik z karaluchami, myszami i szczurami. - Ciągle odkrywamy kolejne obszary biedy - podkreślał ksiądz Stryczek. - Nie pomagamy tym, którzy żądają pomocy i utrzymują się z tego, że są biedni - dodał.
Duchowny nie ukrywał też, że celem akcji nie jest proste rozdawanie dóbr. - Kto powiedział, że pomaganie polega na dawaniu? Moim ideałem jest to, że ludzie sobie sami radzą w życiu - oświadczył.
Pytany z kolei o wpływ rządowego programu "Rodzina 500 plus" na biedę rodzin w Polsce, zażartował, że rząd "trochę podąża" za Szlachetną Paczką. Przyznał też, że wpływ programu na sytuację rodzin jest widoczny. - Przed "500 plus" 16 tysięcy rodzin z 20 tysięcy, to były rodziny biedne, bo miały dzieci. Teraz takich rodzin jest dużo mniej - zaznaczył.
Bieda starszych osób
Ksiądz Stryczek dodał jednak, że wzmocnił się za to inny problem społeczny. - Teraz, co jest dla mnie skandalizujące w naszym kraju, to jest bieda starszych osób - przyznał. Jak opowiadał, chodząc po kolędzie, bardzo często spotyka seniorów biednych i samotnych, których dzieci wyjechały za granicę. - Dzisiaj prawie nikt się nie pyta swoich rodziców, czy mają za co przetrwać - stwierdził.
- Oni [seniorzy - red.] oczywiście dostają paczkę, ale mamy też taki piękny projekt, który nazywa się "Paczka seniorów". Jak człowiek się starzeje, to umierają jego bliscy, z którymi nawiązał relację i nagle zostaje sam. My reaktywujemy więzi tych starszych ludzi - wyjaśniał ksiądz. Jako przykład podał 80-letniego pana Kazimierza, który dzięki "Paczce" znalazł towarzyszkę i mógł udać się z nią na koncert kameralny, o czym marzył od dawna. Jak dodał gość "Faktów po Faktach", pomaganie seniorom i biednym rodzinom to jednak nie wszystko. - Ostatnio mamy kampanię "Lubię ludzi" jako odpowiedź na politykę, która bardzo dzieli w naszym kraju - wyjaśniał ksiądz Stryczek. Kampania, jak przekonywał, została przyjęta z wielkim entuzjazmem.
- Ona wydobywa to, co człowiek ma w sobie najpiękniejszego. Kiedyś w Akademii Przyszłości był chłopak, Krzysiu. W czwartej klasie mało co nie zdał, a w piątej był przewodniczącym szkoły. I to jest właśnie wydobywanie z ludzi najpiękniejszego. My pasjonujemy się tym. Czy to są biedni, bogaci, młodzi czy starzy. Po prostu to robimy - podkreślił pomysłodawca "Szlachetnej Paczki".
Autor: kw//now
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | TVN24