"Przyjechałem na twój pogrzeb, a ty chodzisz po dworcu"

O rzekomej śmierci dowiedział się tuż przed pogrzebem
Zmarły za życia
Źródło: tvn24
Przez przypadek dowiedział się, że nie żyje - przynajmniej formalnie. Brat pana Marka pomylił się i w czasie identyfikacji nieboszczyka wskazał, że to on. Prawnie mężczyzna jest osobą nieżyjącą, dlatego zablokowano mu konta, a dowód osobisty stracił ważność. Materiał magazynu "Polska i Świat".
TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

2 lutego b.r. w sklepie między ladami chłodniczymi zmarł mężczyzna w podobnym wieku, który nie miał przy sobie dokumentów. Ktoś powiedział policji, że może to być pan Marek.

Na rozpoznanie zwłok wezwano jego brata. - Z bratem w prosektorium policjanci wykonali czynności. Brat w stu procentach stwierdził, że zmarły jest członkiem jego rodziny. W związku z powyższym wystawiono akt zgonu na daną osobę - tłumaczy mł. asp. Tomasz Kwaśnik z kołobrzeskiej policji.

Pan Marek od dawna nie miał z bratem kontaktu. O swojej rzekomej śmierci dowiedział się tuż przed pogrzebem od syna, który przyjechał go pochować. Nie widzieli się od 16 lat. - Mówi: ja przyjechałem na twój pogrzeb, a ty chodzisz po dworcu - wspomina słowa syna pan Marek.

"Prawnie jest osobą nieżyjącą"

Pomyłka miała jednak swoje konsekwencje. Mężczyźnie uznanemu za zmarłego zostało zablokowane konto bankowe, dowód osobisty stracił ważność. Podobnie jak meldunek i ubezpieczenie zdrowotne.

- Pan Marek Przybysz jest prawnie osobą nieżyjącą i dopóki ten stan nie zostanie uregulowany, tak pozostanie - mówi Elżbieta Ulrich kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Kołobrzegu.

Ureguluje to wyrok sądu, który już zapadł, ale nie jest jeszcze prawomocny. To dla pana Marka kolejne tygodnie czekania na powrót do swojego dawnego życia.

- Jest to przykre. Ja sobie zdaję sprawę, że gdyby pewne rzeczy nie zaistniały, to tutaj by była moja tablica - mówi pan Marek, wskazując na grób zmarłego w sklepie mężczyzny.

Jego prawdziwa rodzina pochowała go pod właściwym nazwiskiem.

Autor: js/ja / Źródło: tvn24

Czytaj także: