Ministerstwo zdrowia, które po błędzie przy in vitro odebrało Klinice Medycyny Rozrodu i Ginekologii w Policach dofinansowanie z rządowego programu, przekazało te pieniądze placówkom, które przejęły leczone pary. Największa kwota trafiła do prywatnego centrum należącego do byłego kierownika polickiej kliniki - dowiedział się portal tvn24.pl.
Łącznie ministerstwo miało do rozdysponowania nieco ponad 283 tys. złotych. Z tego ponad 260 tysięcy trafiło do szczecińskiego centrum leczenia niepłodności, które należy do profesora Rafała Kurzawy. Tego samego, który kierował Kliniką Medycyny Rozrodu i Ginekologii w Policach, w której doszło do pomyłki.
"Środki finansowe zostały rozdysponowane zgodnie z liczbą przekazanych do Ministerstwa Zdrowia, na dzień dokonywanego podziału, wniosków o zmianę realizatora dla par, które podjęły decyzję o zmianie realizatora z podmiotu Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny nr 1 im. PUM, ul. Unii Lubelskiej 1, 71-252 Szczecin (pod niego podlega klinika w Policach - red.)”- czytamy w komunikacie umieszczonym na stronie internetowej Ministerstwa Zdrowia.
Pary same wybrały nowe kliniki
Do centrum prof. Kurzawy trafiło ponad 30 par, które wcześniej korzystały z rządowego programu leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego w Policach. Kilka par trafi też do placówek w Białymstoku i w Warszawie. O wyborze nowej lecznicy pary, uczestniczące w programie, decydowały same.
Na terenie województwa zachodniopomorskiego dużego wyboru jednak nie miały - obecnie rządowy program realizuje tam wyłącznie wspomniane już centrum Kurzawy. Sam profesor jest zresztą jego współautorem programu - w 2013 roku minister zdrowia Bartosz Arłukowicz przedstawił go na konferencji prasowej jako jednego z ekspertów, którzy opracowywali dokument.
Były szef kliniki dostał najwięcej
Po tym, jak sprawa wyszła na jaw, klinika w Policach przestała istnieć. Została połączona ze znajdującą się w tym samym budynku Kliniką Medycyny Matczyno-Płodowej i Ginekologii. Całość funkcjonuje od marca pod nową nazwą: jest to teraz Klinika Perinatologii, Położnictwa i Ginekologii. Pomorski Uniwersytet Medyczny, który jest organem prowadzącym, wybierze jej kierownika w konkursie. Zanim jednak to się stanie, szefuje jej dotychczasowy kierownik Kliniki Medycyny Matczyno-Płodowej i Ginekologii - profesor Zbigniew Celewicz.
Tym samym profesor Kurzawa został pozbawiony kierowniczego stanowiska w Klinice. On sam od sprawy pomyłki przy zabiegu in vitro wielokrotnie się odcinał. Podkreślał, że do błędu doszło bezpośrednio nie w klinice, a w laboratorium, które miało swojego własnego kierownika. Na potwierdzenie odczytał na antenie TVN24 szpitalne zarządzenie o wyodrębnieniu laboratorium z kliniki i przyznania mu statusu odrębnej jednostki.
Musiało tak się stać, ponieważ zgodnie z prawem ta sama osoba nie może nadzorować publicznego laboratorium, jeśli identyczną działalność prowadzi prywatnie.
Błąd przy zapłodnieniu
W 2014 roku wskutek błędu przy zabiegu zapłodnienia in vitro w Klinice Medycyny Rozrodu i Ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego pacjentka urodziła nie swoje dziecko. Nasienie męża zamiast z komórką jajową żony, miało zostać połączone z komórką innej kobiety. Dziecko urodziło się z wadami genetycznymi.
W sierpniu ubiegłego roku rodzice złożyli w prokuraturze zawiadomienie dotyczące nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w wyniku błędu popełnionego podczas zabiegu in vitro.
Prokuratura odmówiła wówczas wszczęcia postępowania, bo nie dopatrzyła się znamion przestępstwa. Po nagłośnieniu sprawy przez media, śledczy zmienili jednak zdanie.
Klinika straciła dofinansowanie
Resort zdrowia wypowiedział klinice umowę w zakresie rządowego programu in vitro. Na placówkę została też nałożona maksymalna przewidziana w takich sytuacjach kara finansowa - 10 proc. wartości kontraktu, w tym przypadku to 76 tys. zł. Minister zdrowia zawiadomił również prokuraturę. Sprawę rozpatruje także rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie.
Autor: Ewa Ostapowicz/gry / Źródło: tvn24.pl