Pomylili piętra - to jeden z powodów, dlaczego 20 marca w Katowicach antyterroryści zamiast do mieszkania podejrzanego wkroczyli do domu niewinnych ludzi. Wnioski z omyłkowej akcji funkcjonariuszy przedstawiał w środę na posiedzeniu sejmowej komisji wiceszef policji Andrzej Rokita. Zapowiedział dwa postępowania dyscyplinarne. Nie tłumaczył jednak, dlaczego lokatorzy zostali tak bardzo poturbowani przez funkcjonariuszy, bo - jak zaznaczył - tym zajmuje się prokuratura.
Rokita poinformował również, że komendant główny policji powołał specjalny zespół, którego zadaniem jest wprowadzenie obowiązkowej rejestracji tego typu akcji.
Rokita, obecny dziś na posiedzeniu sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych, zapoznał posłów m.in. z wynikami wewnętrznej kontroli policji.
Błędy w dowodzeniu, nie widzieli zdjęcia
20 marca katowiccy antyterroryści weszli do mieszkania młodych, postronnych osób. Poturbowali mieszkańców i zniszczyli lokal. Według posiadanych przez nich informacji to w tym mieszkaniu miał ukrywać się niebezpieczny przestępca poszukiwany w związku z przestępczością samochodową. Okazało się, że mężczyzna był, ale w innym mieszkaniu w tym samym budynku.
Z piwnicy, czyli z poziomu minus jeden weszli na drugie, a nie na trzecie piętro. Na drzwiach nie było numeru lokalu, a to, że są to właściwe drzwi potwierdził ochroniarz. Nie wiem, czy to napięcie spowodowało, że nikt się nie zorientował Andrzej Rokita
Procedury związane z zatrzymaniem oczywiście nie przewidują ani kopania, ani uderzenia głową o żadne elementy. Andrzej Rokita
Rokita zapewniał, że określili oni dokładnie mieszkanie, w którym miał ukrywać się mężczyzna. Na miejscu, podczas zatrzymania - dodał - popełniono jednak kilka błędów, m.in. w dowodzeniu akcją, wymianie informacji. Antyterroryści nie widzieli też zdjęcia przestępcy.
Kluczowy błąd - pomylenie pięter
Kluczowym błędem - dodał Rokita - było to, że podczas akcji pomylone zostały piętra. Jak wyjaśnił do pomyłki doszło już w momencie, gdy antyterroryści wstępnie sprawdzali drzwi. Towarzyszył im wówczas ochroniarz budynku i policjant z "samochodówki".
- Z piwnicy, czyli z poziomu minus jeden weszli na drugie, a nie na trzecie piętro. Na drzwiach nie było numeru lokalu, a to, że są to właściwe drzwi potwierdził ochroniarz. Nie wiem, czy to napięcie spowodowało, że nikt się nie zorientował. Zawiódł ten ostatni element. Dowodzenia na miejscu akcji - dodał.
Powiedział również, że antyterroryści nie sforsowali od razu drzwi, tylko krzyknęli: "Otwierać. Policja". Zdecydowali się na siłowe wejście w momencie, gdy zorientowali się, że znajdujący się w środku mężczyzna blokuje je nogami.
Czego nie przewidują procedury
Rokita poinformował także, że podczas policyjnej kontroli nie była wyjaśniana sama akcja antyterrorystów. To, czy w jakikolwiek sposób przekroczyli oni swoje uprawnienia wyjaśnia bowiem prokuratura. - Procedury związane z zatrzymaniem oczywiście nie przewidują ani kopania, ani uderzenia głową o żadne elementy - podkreślił.
Jak poinformował postępowania dyscyplinarne, które będą prowadzone w tej sprawie dotyczą dwóch oficerów dowodzących akcją. W środowym posiedzeniu komisji uczestniczy także szef MSW Jacek Cichocki i komendant główny policji Marek Działoszyński.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24