Czy to prawda, że w Polsce powszechnie jest stosowany system bezzasadnego przewlekłego aresztowania wobec osób podejrzanych? - z taki pytaniem do polskiego rządu zwrócił się Europejski Trybunał Praw Człowieka. - To precedens, który nie przynosi nam chluby - alarmują prawnicy.
W przeszłości Trybunał w Strasburgu analizował przypadki zbyt długich aresztowań, ale indywidualnych. Nigdy nie kierował pytania dotyczącego całego zagadnienia. A to znaczy, jak zgodnie mówią prawnicy, że jest naprawdę źle. - Przetrzymywanie ludzi w aresztach to już w Polsce wręcz recydywa. Z prowadzonych przez Helsińską Fundację statystyk wynika, że Polska przed Trybunałem w Strasburgu przegrywa około 3-4 tego typu spraw tygodniowo - mówi Adam Bodnar, koordynator Programu Spraw Precedensowych w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Pan siedzi, a pan płaci
Za tym idzie konieczność wypłacenia osobom, które wygrały, odszkodowań. Straty ponosi skarb państwa. - W konkretnych sprawach nie są one wysokie: około 3-5 tysięcy euro na rzecz jednej osoby, ale problem w tym, że tych spraw jest coraz więcej, co wywołuje wrażenie, ze wszyscy w Polsce podejrzani są bezzasadnie przetrzymywanie w aresztach - tłumaczy Adam Bodnar. Podaje przykład mężczyzny, który od siedmiu lat przebywa w areszcie tymczasowym, ale jeszcze nie doczekał się wyroku nawet sądu pierwszej instancji.
Z aresztu do Strasburga szlakiem Jamrożego
Trybunał problem stosowania tymczasowego aresztu w Polsce chce więc poznać dogłębnie. Pytanie o sytuację prawną osób aresztowanych skierował do Polski na podstawie skargi, która w listopadzie trafiła do Strasburga od byłego prezesa PZU SA Władysława Jamrożego. Podobnie jak kilkadziesiąt innych osób Jamroży, który od pewnego czasu przebywa już na wolności, skarży się na areszt. Trafił do niego w 2002 roku po zatrzymaniu przez Centralne Biuro Śledcze. Jak tłumaczy jego adwokat Witold Kabański Jamroży przesiedział w areszcie bezzasadnie 2 lata i 3 miesiące. - Władysław Jamroży jak i 6-ściu pozostałych jego współoskarżonych miało te same zarzuty prokuratorskie: ale w areszcie siedział tylko Jamroży, podczas gdy pozostali cały czas byli na wolności, jednocześnie pełniąc wysokie stanowiska - mówi adwokat.
Lista Ćwiąkalskiego
Odpowiedzią na zapytanie Trybunału w Strasburgu w sprawie "zasiedziałych aresztantów" zajmuje się między innymi ministerstwo sprawiedliwości. Jak przyznaje szef resortu Zbigniew Ćwiąkalski, już samo pytanie Trybunału w Strasburgu to dla Polski po prostu wstyd i oznaka wyraźnej irytacji Trybunału.
Źródło: gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24