To negocjator Zenon Kuchciak ma być pierwszym świadkiem, jakiego przesłucha warszawska prokuratura w związku ze sprawą morderstwa polskiego inżyniera w Pakistanie - ustalił "Dziennik". Kuchciak ma zdać śledczym relację, co zrobił, by uratować Piotra S. z rąk talibów. Gazeta ustaliła też, że polskie władze, bez pośrednictwa Pakistanu, podjęły w tym celu rozmowy z założycielami ruchu talibów.
O przesłuchaniu Kuchciaka, informator "Dziennika" z Prokuratury Krajowej mówi: - Interesuje nas cała wiedza, jaką posiada na temat kulisów porwania i negocjacji w sprawie uwolnienia naszego rodaka.
Tożsamość jednak nieznana?
Kuchciak na początku tygodnia został zwolniony z zachowania tajemnicy państwowej. Dla prokuratury negocjator ma być m.in. źródłem wiedzy o tożsamości porywaczy, o której - jak się okazało po lekturze akt śledztwa krakowskich prokuratorów - nic nie wiadomo.
Danych o tożsamości talibów nie ma ich także w raportach, które na bieżąco były przygotowywane dla prezydenta i premiera przez służby wywiadowcze - pisze gazeta. Jak pisze "Dziennik", analizy zawierają informacje o tym, że inżynier jest przetrzymywany w "niekorzystnym, górzystym terenie", jak mogą się zachować porywacze, jakie są szanse uwolnienia Polaka i czy można było uniknąć jego śmierci. Polskie służby opisały te szanse jako "małe".
W poniedziałek o tym, że służby znały nazwiska porywaczy i ich krewnych mówił minister sprawiedliwości Andrzej Czuma.
Warszawa na tropie talibów
We wtorek podjęto decyzję o tym, że śledztwo w sprawie zabójstwa Polaka zostanie przeniesione z IV Wydziału Prokuratury Krajowej w Krakowie do X Wydziału Prokuratury Krajowej w Warszawie. - Spowodowały to - waga sprawy, jej międzynarodowe znaczenie i konieczność stałej współpracy ze służbami specjalnymi - wyjaśniał wtedy w rozmowie z portalem tvn24.pl Czuma.
Polska prokuratura zwróciła się o pomoc do rządu Pakistanu. Śledczy poprosili o jawne informacje, jakie pakistański odpowiednik polskiego ministerstwa sprawiedliwości ma na temat porwania Polaka, oraz kopie akt tamtejszego śledztwa. Na razie Pakistan nie odpowiedział na prośbę polskich prokuratorów - czytamy.
Negocjowali bez wiedzy Pakistanu
"Dziennik" ustalił, że miesiąc lub dwa temu w Islamabadzie doszło do spotkania między wpływowym Samim ul-Haqiem - nazywanym również "ojcem talibów" - i dwoma Polakami. Jedna z tych osób przedstawiała się jako reprezentant prezydenta Polski, druga była pracownikiem ambasady.
Przy spotkaniu nie było żadnych Pakistańczyków. Wkrótce potem Sami ul-Haq rozmawiał z prezydentem i premierem Pakistanu. Władze tego kraju nie chciały jednak iść na żaden kompromis. Odmówiły zwolnienia dwóch mało znaczących więźniów, co zadowoliłoby porywaczy. W takiej sytuacji autorytet ul-Haqa nie wystarczył. Teraz ludzie Haqa starają się o odzyskanie ciała zamordowanego inżyniera - pisze "Dziennik".
Speckomisja w akcji
Wątpliwości dotyczące działań polskiego rządu w sprawie zabitego geologa zacznie natomiast w czwartek prześwietlać sejmowa komisja ds. służb specjalnych. - Jestem za tym, aby szef ABW jako zwierzchnik Centrum Antyterrorystycznego przedstawił, co jest wiadome służbom w kwestii porwanego Polaka - mówił w niedzielę szef komisji Jarosław Zieliński (PiS).
Z MSZ na posiedzenie speckomisji przyjdzie wiceminister Jacek Najder. Minister Radosław Sikorski do sprawy zabitego Polaka odniesie się w piątek podczas swojego expose o polityce zagranicznej w 2009 r.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa/TVN24