Rząd Ewy Kopacz będzie słaby - ocenił szef klubu PiS Mariusz Błaszczak - a jego zadaniem jest nie naprawa Polski, tylko "scalanie Platformy Obywatelskiej". - To jest rząd kontynuacji, nie naprawi błędów ekipy Donalda Tuska - stwierdził polityk Prawa i Sprawiedliwości. Powołanie Grzegorza Schetyny na szefa dyplomacji uznał za "niebezpieczny eksperyment", za który Polska zapłaci.
- To słaby, partyjny rząd na trudne czasy. Słaby, bo skoncentrowany na Platformie Obywatelskiej, na partii. Ewa Kopacz stwierdziła, że ma scalać Platformę i to jest główne przesłanie rządu, a nie jak naprawić Polskę - powiedział Błaszczak w piątek po tym, jak Ewa Kopacz zaprezentowała skład swojego rządu. W opinii Błaszczaka trudno się spodziewać po rządzie Ewy Kopacz, aby naprawił błędy poprzedniego gabinetu. Jak podkreślił, pozostaje w nim wielu ministrów z ekipy Donalda Tuska. W nowym gabinecie jest pięciu nowych ministrów, 13 osób pozostaje na dotychczasowych stanowiskach.
"Ten eksperyment jest niebezpieczny"
- To jest rząd kontynuacji. Nie ma nadziei na to, że to, co było złe, będzie naprawione. Pozostaje minister (zdrowia) Arłukowicz. Czy naprawi popełnione przez siebie błędy? Nie. Czy minister (rolnictwa) Sawicki skoryguje swoje błędy? Oczywiście nie - wyliczał. PiS wcześniej apelowało zresztą do Kopacz, żeby nie powierzała ponownie stanowiska Sawickiemu.
Błaszczak skrytykował także decyzję przyszłej szefowej rządu o wysunięciu Grzegorza Schetyny na szefa MSZ. - Grzegorz Schetyna będzie się uczył na stanowisku ministra spraw zagranicznych, a sytuacja międzynarodowa jest bardzo poważna. Za tę naukę przyjdzie zapłacić Polsce. Ten eksperyment jest niebezpieczny - powiedział. Szef klubu PiS jest też zdania, że kryterium doboru do nowego rządu, oprócz pogodzenia wszystkich frakcji w PO, były osobiste znajomości pani premier. - Okazuje się, że w rządzie znajdą się przyjaciółki Ewy Kopacz - zauważył.
Jak skonkretyzował, "koleżankami Ewy Kopacz" są kandydatki na ministra infrastruktury i rozwoju Maria Wasiak oraz spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska. - Znajomość z Ewą Kopacz to zbyt mało, aby sprostać poważnemu zadaniu, jakim jest nadzór nad służbami - ocenił.
"PO chodzi o wywołanie wojny polsko-polskiej"
Błaszczak za niedopuszczalne uważa to, że Radosław Sikorski będzie wspólnym kandydatem koalicji PO-PSL na marszałka Sejmu. - To wskazanie świadczy o tym, że PO będzie koncentrowała się nie na rozwiązywaniu palących problemów w służbie zdrowia, walce z bezrobociem, ale na atakowaniu opozycji. Marszałkiem Sejmu powinien zostać ktoś, kto łączy, a nie poseł, który "dorzynał watahy" - podkreślił. - PO chodzi o wywołanie wojny polsko-polskiej, wojnę wewnętrzną, a nie o porozumienie w sytuacji zagrożenia - ocenił. Błaszczak uznał za interesujące to, że w rządzie nie znalazł się dotychczasowy minister sprawiedliwości Marek Biernacki. - Widać, że Ewie Kopacz chodziło o stworzenie rządu ocalenia PO, dlatego musiało się znaleźć miejsce dla lidera "spółdzielni", Cezarego Grabarczyka - ocenił polityk PiS.
Autor: nsz//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24