Pies przyjacielem i przewodnikiem człowieka niewidomego, ale to nie takie proste. Dopiero po skończeniu dwóch lat w pełni wyszkolony psiak zaczyna zawodową pracę. Nie zawsze to się udaje, a szkolenie psa trwa długo. Brakuje systemowych rozwiązań i pieniędzy, dlatego na każde sto osób niewidomych lub słabowidzących, w Polsce psa przewodnika mają tylko dwie. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Będzie przyjacielem, przewodnikiem - szczeniak Verix już za kilkanaście miesięcy zastąpi oczy osobie niewidomej. - Nazywam siebie ciocią. Wiem, że później pies pójdzie dalej, pójdzie na dalsze szkolenie i będzie pomagał osobie niewidomej – mówi wolontariuszka fundacji "Pies Przewodnik" Alicja Karwasińska-Milde.
Verix to jeden z kilku czworonogów, które w międzynarodowym dniu białej laski trafiły do fundacji "Pies Przewodnik". Zamieszkały z wolontariuszami, aby przez 10 miesięcy nauczyć się podstaw. - Na razie to my się uczymy siadać, leżeć, cierpliwości – dodaje Alicja Karwasińska-Milde.
Długa droga szkolenia psa przewodnika
Potem na kolejny rok psy trafią do trenerów. Tak jak półtoraroczna labradorka Gapy, która od kilku miesięcy szkoli się pod okiem aplikantki fundacji "Pies Przewodnik" Agnieszki Wróblewskiej i w towarzystwie małego Jasia. Jak u niemal każdego labradora, najlepszą motywacją do pracy są dla Gapy chrupki.
- Za jedzenie zrobi wszystko. Za jedzenie jest w stanie nawet swoje lęki przezwyciężyć – przyznaje Monika Krzemińska, która jest instruktorką przekazywania psów przewodników.
Dopiero po skończeniu dwóch lat w pełni wyszkolony psiak zaczyna zawodową pracę. Chrupki zostają. - Okres przekazywania psa trwa od 60 do 80 godzin lekcyjnych. To mniej więcej jest miesiąc. Staramy się, żeby osoba niewidoma czuła się pewnie z psem, bo jednak musi zaufać żywemu zwierzęciu – dodaje Monika Krzemińska.
Trzy lata temu Adam Wiśniewski zaufał Lili. Teraz są nierozłączni. - Podróżujemy razem do pracy i wracamy razem z pracy. W tym tygodniu byliśmy w restauracji – opowiada mężczyzna, który choć ma ze sobą białą laskę i w wyjątkowych sytuacjach z niej korzysta, odkąd poznał Lili, żyje zupełnie inaczej. – To jest niesamowity przeskok, choćby w prędkości uczenia się nowych tras – przyznaje.
- Pies przewodnik widzi, gdzie jest przejście dla pieszych. Wystarczy mu wydać komendę, a on tam nas bezpiecznie doprowadzi – wyjaśnia koordynatorka przekazywania psów przewodników Agnieszka Kwolek.
Polska w ogonie Europy pod względem liczby psów przewodników
Monika Krzemińska przyznaje, że prawie wszystkie osoby, które już miały psa przewodnika, zgłaszają się do fundacji kolejny raz, żeby przyjąć drugiego psa. Nie zawsze to się jednak udaje. Szkolenie psa trwa długo, bo brakuje systemowych rozwiązań i pieniędzy.
Na każde sto osób niewidomych lub słabowidzących w Polsce psa przewodnika mają tylko dwie. – Jesteśmy w ogonie Europy. Na milion mieszkańców przypadają trzy psy, gdy w Europie to jest średnio 35 psów przewodników - zwraca uwagę Agnieszka Kwolek.
Pies to nie tylko pomoc na drodze, to często wsparcie emocjonalne, bo to wyjątkowa relacja. Adam Wiśniewski podkreśla, że Lili to pies, do którego się można przytulić, który lubi się bawić i biegać.
Nie powinni za to przewodnika głaskać inni - choć nie wszyscy to wiedzą. Czyjegoś przewodnika nie można dotykać i karmić, wydawać mu poleceń i łapać za smycz. Pies musi się skupić na pracy, żeby wiedzieć, gdzie iść, a nawet kiedy odmówić właścicielowi posłuszeństwa. - Na przykład, jakbym się ładował na przejście dla pieszych, a jechałby samochód, to ja mówię naprzód, a ona zostaje w miejscu – wyjaśnia Adam Wiśniewski.
Emerytowane psy przewodniki można adoptować
Lili w ten sposób dba o bezpieczeństwo, wspiera osobę niewidomą, aż do swojej emerytury, czyli do skończenia 8-9 lat. Później często pies zostaje u właściciela, ale nie każda osoba niewidoma jest w stanie zajmować się psim staruszkiem.
Wtedy fundacja szuka mu dobrego domu. - Apelujemy, że można adoptować psy przewodniki, zgłaszać się do fundacji. Prowadzimy bazę i takie psy czasem są do adopcji przekazywane – informuje Monika Krzemińska.
- One przede wszystkim kochają dobre jedzenie i dużo miłości. Będą miały człowieka, który je pokocha, to będą szczęśliwe – stwierdza Agnieszka Kwolek.
A wtedy adoptowanego emeryta można już głaskać i rozpieszczać do woli.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock