Prokuratura prawdopodobnie postawi zarzuty żołnierzom z polskiego kontyngentu w Afganistanie, którzy ostrzelali z moździerzy wioskę w prowincji Paktika - twierdzi dziennik "Polska". W sierpniowym zdarzeniu zginęło pięciu afgańskich cywilów.
- Prokurator wojskowy w Afganistanie zakończył już śledztwo - powiedział gazecie rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Jerzy Kwieciński. Akta sprawy trafiły do Poznania, ale nie wiadomo jeszcze, którzy spośród żołnierzy usłyszą zarzuty - i jakiego rodzaju one będą. Rozstrzygnięcie w tej sprawie ma nastąpić w listopadzie.
W sierpniu tego roku, niedaleko granicy afgańsko-pakistańskiej polski patrol wpadł w pułapkę i odpowiedział ogniem. Pośpiesznie rozstawiono 40-milimetrowy moździerz. - Wystarczyła mała pomyłka na celowniku, by pociski spadły nie tam, gdzie powinny - mówi anonimowy informator gazety.
A spadły na domy znajdujące się w okolicy, zabijając pięć osób i raniąc trzy, co potwierdziło dowództwo wojsk koalicyjnych (ISAF). Jednak według informacji nieoficjalnych zginęło wtedy aż osiem osób.
Poszkodowanym i rodzinom ofiar wypłacono odszkodowania i ofiarowano produkty pierwszej potrzeby, jedzenie i sprzęt gospodarczy. - Pasztuni przyjęli zadośćuczynienie, co oznacza, że nam przebaczyli - powiedział "Polsce" major Wojciech Kaliszczak, rzecznik polskiego kontyngentu w Afganistanie.
Źródło: "Polska", APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24