Niemal połowa wybudowanych boisk w ramach rządowego projektu "Orlik" ma usterki, a wiele z nich było droższych, niż zakładano - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli.
W 12 z 31 skontrolowanych gmin inspektorzy dopatrzyli się braków w wyposażeniu, usterek i zamiany materiałów lub niesolidnego wykonania projektu. Szczególnie często oszczędzano na tzw. piłkochwytach, czyli wysokich siatkach za bramkami. Zamiast instalować je przed ogrodzeniem - zgodnie z zaleceniami ministerstwa jako dodatkową konstrukcję chroniącą płot przed zniszczeniem - wykonawcy podwyższali ogrodzenie.
Mniejsze boiska, wystające śruby
Na jednym ze skontrolowanych boisk mocowania siatek w bramkach były poobrywane, śruby wystawały, a plastikowe - zamiast metalowych - mocowania w ogrodzeniu szybko popękały. Gdzie indziej wykonawca nie zainstalował lamp i wentylatorów, a z zamówionych 180 metrów kwadratowych piłkochwytów ustawił jedną trzecią. W kolejnej gminie wybudowano boisko o 15 m.kw. mniejsze niż zakładały plany.
Na budowę Orlików wydano ogromne kwoty, ale powstały obiekty obarczone wadami - podkreśla prezes NIK Jacek Jezierski.
Milion to za mało
Według Izby samorządy przystąpiły do programu, nie wiedząc dokładnie, jakie będą realne koszy budowy boisk. Szacunkowe kwoty Ministerstwa Sportu - ok. milion złotych na budowę jednego boiska - okazały się zaniżone.
Na 29 Orlików (zbudowanych w wariancie podstawowym) tylko w czterech przypadkach gminy zmieściły się w kwocie szacowanej przez resort - czyli ok. 1 mln zł. - Wiele samorządów dołożyło nawet dwa razy więcej pieniędzy, niż zakładano.
Mimo usterek, NIK ocenił program budowy Orlików pozytywnie.
W jednej czwartej zbadanych obiektów plany zaplecza Orlików były niedostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Zastrzeżenia dotyczą zbyt wysokich progów i braku podjazdów. Mimo to boiska dopuszczono do użytku. Tylko w jednym przypadku inspektor nadzoru sanitarnego nakazał usunięcie barier i wykonanie podjazdu.
Bez trenerów
NIK stwierdziła też nieprawidłowości w eksploatacji Orlików - zdarza się, że gminy nie dotrzymują obowiązku zatrudnienia wykwalifikowanego trenera jako osoby prowadzącej zajęcia i dbającej o bezpieczeństwo. Niektóre powierzają bezpieczeństwo dzieci osobom nieuprawnionym, np. konserwatorom lub stażystom. Inne zatrudniają tylko pojedynczych animatorów - wyłącznie w ramach rządowego dofinansowania - a w razie ich nieobecności (urlopu lub choroby) boiska stoją niewykorzystane przez wiele tygodni.
NIK proponuje rozważyć zmianę przepisów i uznawać inwestycję za zakończoną dopiero po potwierdzeniu przekazania obiektu do użytku oraz zapewnieniu środków na jego użytkowanie i zatrudnienie wykwalifikowanego trenera.
Nie koniec kontroli
Pod koniec stycznia ws. nieprawidłowości przy powstawaniu "Orlików" wniosek do NIK złożył Sojusz Lewicy Demokratycznej. Kontrola rządowego projektu na poziomie gmin trwała już niemal od roku. Wiosną ma rozpocząć się jej kolejny etap - tym razem na poziomie Ministerstwa Sportu.
Źródło: Rzeczpospolita, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24