- Jeżeli się pomyli, to albo zginie, albo stanie przed sądem. To nie są łatwe decyzje - przekonywał w rozmowie z TVN24 Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji, komentując dwie interwencje policyjne, w których funkcjonariusze użyli broni palnej.
Policja oddała dwa strzały do agresywnego pacjenta szpitala w Rudzie Śląskiej. 57-letni mężczyzna atakował funkcjonariuszy zabranymi z kuchni dwoma nożami. Niedługo potem zmarł na stole operacyjnym.
Strzały padły też w poniedziałek w Gorzowie Wielkopolskim, gdzie funkcjonariusze usiłowali obezwładnić uzbrojonego m.in. w tłuczek do mięsa i nóż agresywnego mężczyznę.
Krzysztof Hajdas z Komendy Głównej Policji zaznaczył w rozmowie z TVN24, że każda sytuacja jest inna, a policjanci podejmują decyzje dostosowane do okoliczności.
- To oni oceniają, jakie jest zagrożenie i podejmują swoje działania. Jeżeli sytuacja zagraża ich życiu lub życiu innych ludzi, to policjanci mają prawo do użycia broni - powiedział.
"To nie są łatwe decyzje"
- Pamiętajmy, że policjant często ma ułamki sekund na podjęcie decyzji. Jeżeli się pomyli, to albo zginie, albo stanie przed sądem. To nie są łatwe decyzje - tłumaczył Hajdas.
- Jeżeli ktoś ma nóż i znajduje się kilka metrów od policjanta, a decyzja o użyciu broni zostanie podjęta za późno, to ta osoba zdąży dobiec do policjanta i uderzyć go nożem - dodał.
Odnosząc się do interwencji w Gorzowie, gdzie spośród kilkunastu oddanych przez funkcjonariuszy strzałów tylko jeden okazał się celny, Hajdas podkreślił, że choć policjantów można świetnie wyszkolić z użycia broni, to "nie można ich wyszkolić z doświadczenia".
- Stres powoduje, że czasami drobne przesunięcie przyrządów celowniczych stanowi dużą różnicę - dodał. W jego opinii pierwsze strzały oddane przez gorzowskich funkcjonariuszy miały być ostrzegawcze. Zapewniał, że polscy policjanci mogą często ćwiczyć na strzelnicach i muszą zdawać obowiązkowe egzaminy.
Autor: kg/kka/zp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24