Na obrzeżach Bydgoszczy mieszkaniec Włocławka został zatrzymany przez nieoznakowany radiowóz. Kierowca obawiając się, że jest to próba napadu, zaczął uciekać. Wtedy jego samochód został przez policjantów ostrzelany. Funkcjonariusze tłumaczą, iż byli przekonani, że uciekinier jedzie skradzionym samochodem.
18 października Emil P. wracał z pracy w kierunku Włocławka. Na obrzeżach Bydgoszczy został zatrzymany przez samochód marki Fiat Bravo. Jak twierdzi Emil P., z auta wyszedł mężczyzna w sportowym ubraniu, który w niecenzuralnych słowach kazał mu wyjść z samochodu. Zatrzymany obawiając się, że jest to próba napadu, natychmiast dodał gazu i rozpoczął ucieczkę.
Pościg jak z filmu
Mężczyźni z fiata ruszyli za nim w pościg i zaczęli strzelać, trafili auto siedmiokrotnie. Dopiero wtedy, jak mówi, Emil P. zorientował się, że na ścigającym go aucie migocze włączony "kogut". Dla pewności zadzwonił na policję, by upewnić się, czy ścigają go bandyci, czy właśnie policjanci. Jak mówi, po usłyszeniu od dyspozytora, że mogą za nim jechać policjanci, natychmiast zatrzymał auto i oddał się w ręce funkcjonariuszy.
Zatrzymanie wg. procedur
Policja twierdzi jednak, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami, jakie obowiązują, gdy policjanci mają podejrzenie znalezienia skradzionego samochód. - Rzeczywiście policjanci nieoznakowanym radiowozem próbowali zatrzymać podejrzany pojazd. Wcześniej otrzymali informację, że podobny samochód został kilkanaście minut wcześniej skradziony z tego regionu - mówił rzecznik KWP w Bydgoszczy Maciej Daszkiewicz.
Daszkiewicz twierdzi, że zatrzymujący Emila P. policjant ubrany był w kamizelkę z napisem "policja", a samochód zatrzymał za pomocą tarczy, czyli tzw. lizaka, oraz okazał legitymację służbową. - Wszystkie te okoliczności zostały zastosowane, by zatrzymany wiedział, z kim ma do czynienia. Z tego co zostało mi przekazane, kierowca nagle ruszył potrącając funkcjonariusza i zaczął uciekać - dodał.
Weteran wojenny nie musiał uciekać - Jestem osobą niekaraną, o nieposzlakowanej opinii. Jestem zawodowym żołnierzem i weteranem misji w Afganistanie. Nie miałem podstaw uciekać przed policją, jeśli wiedziałbym, że faktycznie jest to policja - tłumaczył Emil P. - Ale dla mnie był to po prostu napad - dodał.
Mężczyzna zaprzecza, by doszło do jakiegokolwiek uderzenia policjanta autem. Twierdzi, że funkcjonariusz szarpał się z nim przez okno, a "później pozostał w tyle pojazdu". - Może się przewrócił, ale ja go nie potrąciłem. Nie ma takiej możliwości - zapewnia.
Emil P. zawiadomił prokuraturę, że w przypadku jego zatrzymania mogło dojść do przestępstwa. Jednak ta sama prokuratura postawiła mężczyźnie zarzuty o czynną napaść na policjanta. Mężczyźnie grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Otrzymał także dozór policji oraz konieczność poręczenia majątkowego w wysokości 1 tys. zł.
Autor: zś\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24