Pięcioro funkcjonariuszy usłyszało dziś zarzut pobicia dziewięciu osób po czwartkowej bójce z przechodniami w Częstochowie. Wszyscy zostali już zawieszeni w czynnościach służbowych. Cała piątka została w sobotę przesłuchana przez prokuratora i wypuszczona do domów. Grozi im nawet do 8 lat więzienia.
Jak poinformował rzecznik częstochowskiej prokuratury, Tomasz Ozimek, przedstawione w sobotę funkcjonariuszom zarzuty dotyczą według śledczych "zadawania ciosów rękami i nogami, a także użycia gazu łzawiącego".
- To kwalifikacja robocza, ponieważ materiał dowodowy na chwilę obecną nie pozwolił na przypisanie konkretnej osobie użycia gazu łzawiącego, który może być potraktowany, jako niebezpieczne narzędzie - zastrzegł Ozimek.
Zarzut pobicia w kodeksie karnym zagrożony jest karą do trzech lat więzienia, a pobicia z użyciem niebezpiecznego narzędzia - do ośmiu lat.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Częstochowa-Północ.
Nie przyznają się do winy
Czworo funkcjonariuszy odpowiadało na pytania śledczych; jeden z policjantów tego odmówił.
Nikt z zatrzymanych nie przyznał się do zarzucanych czynów. Funkcjonariusze przyznali, że doszło do incydentu, przed którym spożywali alkohol. Utrzymywali jednak, że to oni zostali zaczepieni przez przechodniów, z których część znali z wcześniejszych interwencji.
- Twierdzą, że to nie oni byli stroną atakującą. Przeciwne relacje złożyli pokrzywdzeni - wskazał prokurator. Zaznaczył też, że dotychczas zebrany materiał dowodowy dotyczy dziewięciu poszkodowanych osób – liczba ta po jego uzupełnieniu może ulec zmianie.
Po przesłuchaniach funkcjonariusze zostali zwolnieni do domów. Zastosowano wobec nich zawieszenie w obowiązkach służbowych, a także poręczenia majątkowe po 5 tysięcy złotych.
Dalsze śledztwo
W ramach kolejnych czynności, prokuratura zamierza jeszcze przesłuchać następnych świadków, wyjaśnić kwestię, czy funkcjonariusze użyli gazu służbowego, pozyskać opinię biegłych ws. mechanizmu powstania stwierdzonych u poszkodowanych obrażeń, a także przeanalizować dostępne nagrania monitoringu, na których widać część czwartkowego zdarzenia.
"Wszczęto procedurę wyrzucenia"
Po czwartkowej bójce, dwóch częstochowskich policjantów może stracić pracę.
- Została wszczęta procedura wyrzucenia tych dwóch funkcjonariuszy z szeregów policji. Oboje mieli po 12 miesięcy służby - przekazała wcześniej w rozmowie z TVN24 Aneta Orman z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Na razie nie jest przesądzona przyszłość trójki strażników miejskich, którzy także brali udział w bójce. Próbowaliśmy kontaktować się w tej sprawie z komendantem straży miejskiej w Częstochowie, ale Artur Hołubiczko nie odpowiada na nasze telefony.
Bójka z cywilami po alkoholu
Funkcjonariusze zostali zatrzymani w czwartek wieczorem. Wcześniej, na ul. Krakowskiej w centrum miasta, wdali się w utarczkę z osobami prawdopodobnie stojącymi przy jednym ze sklepów. Byli po służbie - po cywilnemu i pod wpływem alkoholu.
Jak mówił w piątek TVN24 Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie, trzech strażników częstochowskiej straży miejskiej (wśród nich była jedna kobieta) i dwóch policjantów z częstochowskich komisariatów zaczepiało po służbie przypadkowych przechodniów. Z ustaleń śledczych wynika, że mieli stosować wobec nich przemoc – bicie, kopanie, używanie gazu łzawiącego.
- Do częstochowskich szpitali trafiło kilkanaście osób. Większość ich obrażeń dotyczyła kontaktu oczu z gazem łzawiącym. Były też jednak inne obrażenia - stłuczenia i ślady pobicia - wyliczał Tomasz Ozimek.
W aktach nie znalazły się dotąd informacje, by ucierpieć mieli sami funkcjonariusze.
Autor: jsy/b//mz / Źródło: TVN24 Katowice/ PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice