"Nawet kilka tysięcy euro za jednego migranta". Od sierpnia policja zatrzymała 311 przemytników

Zatrzymanie przemytników ludzi w Narewce
Zatrzymanie przemytników ludzi w Narewce (województwo podlaskie)
Źródło: TVN24

Rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Ciarka informuje, że przemytnicy otrzymują nawet kilka tysięcy euro za przewóz jednego migranta do Europy Zachodniej. Większość przemytników stanowić mają Irakijczycy i Syryjczycy mieszkający w Unii Europejskiej, ale są także Polacy.

Od sierpnia policja zatrzymała 311 przemytników imigrantów. We wtorek na Podlasiu w ręce funkcjonariuszy wpadła jedna osoba trudniąca się szmuglowaniem obcokrajowców. - Zdarza się, że kurierów zatrzymujemy w głębi kraju, nawet przed granicą niemiecką – dodał podczas konferencji prasowej w Szudziałowie (woj. podlaskie).

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Insp. Mariusz Ciarka podkreślił, że przemytnicy są różnej narodowości. - Tak naprawdę można zrobić przegląd wielonarodowościowy. To są obywatele Szwecji, Niemiec, Holandii, Gruzini, Ukraińcy - oznajmił.

Wyjaśnił, że przemytnicy pochodzą głównie z Syrii lub Iraku. - Dostali się do Unii Europejskiej legalnie bądź uzyskali statut pozwalający im przebywać w krajach Unii, a teraz bardzo często chcą sobie zarobić przewożąc nielegalnych migrantów w głąb Europy Zachodniej - powiedział.

Zatrzymanie przemytników ludzi w Narewce
Zatrzymanie przemytników ludzi w Narewce
Źródło: TVN24

Rzecznik KGP: nawet kilka tysięcy euro za przewóz jednego migranta

Według Ciarki kurierzy "nie działają z dobrego serca, przesłanek mówiących o dobroduszności, ale tylko i wyłącznie z chęci zysku, pobierając za każdego przemycanego człowieka od kilkuset do kilku tysięcy dolarów lub euro".

Zaznaczył, że migranci "przewożeni są często w skandalicznych warunkach, a także bez zachowania zasad ruchu drogowego". Dodał, że "przemytnicy często nie posiadają uprawnień do kierowania pojazdami, a decydują się przyjechać nawet z Niemiec".

Kryzys na granicy polsko-białoruskiej został wywołany przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Chodzi o zorganizowaną akcję sprowadzania migrantów na Białoruś, by ci potem próbowali nielegalnie przekroczyć granicę z Polską. W ostatnich dniach regularnie dochodziło do prób siłowego forsowania granicy oraz prowokacji ze strony służb białoruskich. Na terenach przygranicznych obowiązuje stan wyjątkowy. Dostępu nie mają tam m.in. dziennikarze.

Czytaj także: