Policjanci z Jarosławia na Podkarpaciu chcieli, by uroczystość przekazania i poświęcenia nowych radiowozów wypadła okazale. Jednak jedno z nowych aut zostało oddelegowane do służby na granicę polsko-białoruską, dlatego funkcjonariusze pożyczyli podobne z sąsiedniej komendy, a następnie dokręcili mu inne tablice rejestracyjnie, by wiarygodniej udawał należący do nich samochód.
Uroczyste przekazanie trzech oznakowanych radiowozów - dwóch toyot corolli i kii sportage - komendant powiatowy policji w Jarosławiu (woj. podkarpackie) nadkomisarz Jan Wojtowicz zaplanował na 19 stycznia.
- Problem w tym, że jedną z toyot zabrali policjanci oddelegowani na granicę polsko-białoruską - mówi nam proszący o zachowanie anonimowości oficer z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Z trzech przekazanych radiowozów dostępne były więc tylko dwa.
Starosta, burmistrz, wójtowie i komendant
Na zaproszenie komendanta mieli pojawić się: starosta jarosławski Stanisław Kłopot, burmistrz miasta Waldemar Paluch, wójt gminy Jarosław Elżbieta Grunt, wójt Radymna Bogdan Szylar oraz wójt Laszek Stanisław Gonciarz. To samorządy hojnie zasiliły Fundusz Wsparcia Policji, by policjanci mogli przesiąść się do nowoczesnych aut.
Mimo wyjazdu jednego z trzech radiowozów uroczystość odbyła się zgodnie z planem. Samorządowcy i komendant ściskali sobie dłonie, pozując na tle trzech lśniących nowością radiowozów. Jak twierdzi nasze źródło, auta zostały też poświęcone przed miejscowym kościołem.
Jak to jednak możliwe, że samochody były trzy, skoro w czasie uroczystości jeden z radiowozów patrolował rejon polsko-białoruskiej granicy, czyli znajdował się co najmniej 180 kilometrów od Jarosławia?
Według naszych informatorów, co potwierdziliśmy również oficjalnie, komendant Wójtowicz pożyczył podobną toyotę corollę z sąsiedniej komendy powiatowej w Przeworsku. Dodatkowo, by lepiej udawała jarosławską corollę, do pożyczonego auta przykręcono tablice rejestracyjne z innego radiowozu z Jarosławia - hyundaia.
Świadczą o tym archiwalne relacje z oficjalnej strony podkarpackiej policji. Widać na nich hyundaia o numerze rejestracyjnym HPK J039.
Właśnie te tablice rejestracyjne zostały przykręcone do corolli - o czym świadczy zdjęcie, które jeszcze niedawno było dostępne na stronach podkarpackiej policji. Było, bo zostało usunięte z serwisu kilka godzin po tym, jak do centrali podkarpackiej policji trafiły nasze pytania.
- Sytuacja jest komiczna, ale ma także swój ciężar prawno-karny. Żaden samochód, tym bardziej radiowóz, nie może poruszać się z fałszywymi tablicami. Dodatkowo jest kwestia tego, kto wydał policjantom polecenia złamania prawa - opowiada jeden z naszych rozmówców z podkarpackiej policji.
Czynności wyjaśniające
Pytania o przykręcenie tablic z innego samochodu zadaliśmy komendantowi wojewódzkiemu policji w Rzeszowie inspektorowi Dariuszowi Matusiakowi.
W jego imieniu odpowiedziała rzecznik podinspektor Marta Tabasz-Rygiel. - Komenda wojewódzka nie uczestniczyła w tym wydarzeniu. Mając jednak na uwadze podniesione zarzuty, komendant wojewódzki, w ramach nadzoru, zdecydował o wszczęciu czynności wyjaśniających w tej sprawie - przekazała.
Na pytanie, dlaczego z serwisów informacyjnych komendy usunięto jedno zdjęcie - właśnie to, na którym widać najlepiej toyotę z dokręconymi tablicami - i kto podjął taką decyzję, rzeczniczka nie odpowiedziała.
Z kolei oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu potwierdziła nam, że do wypożyczenia toyoty i następnie do zmiany tablic rzeczywiście doszło.
- Chcąc zaprezentować zaproszonym gościom, jakie pojazdy zakupiono przy współudziale środków przekazanych przez samorządy w ramach Funduszu Wsparcia Policji, wyłącznie na czas prezentacji użyczono pojazd tej samej marki z jednostki sąsiedniej w Przeworsku, zaznaczając, że jest to prezentacja identycznego pojazdu. Wyłącznie na czas prezentacji pracownik komendy założył tablice rejestracyjne z innego radiowozu ze stanu KPP w Jarosławiu, jednakże w tym czasie ten radiowóz nie przemieszczał się poza teren parkingu komendy i nie poruszał się po drodze publicznej - przekazała nam aspirant sztabowy Anna Długosz.
"Objaw choroby"
Według naszych informatorów z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie kontrolerzy skupiają się na potwierdzeniu bądź zaprzeczeniu, że toyota wyjechała na ulice z podmienionymi tablicami rejestracyjnymi.
Ale dodatkowo kontrolerzy muszą zbadać, kto wydał podwładnym niezgodne z prawem polecenie, czyli w grę wchodzi przestępstwo opisane w artykule 231 Kodeksu karnego. Przewiduje on do trzech lat więzienia za przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków. W przypadku policjantów w grę może także wchodzić dodatkowo kwestia odpowiedzialności dyscyplinarnej.
- Skoro w komendzie wojewódzkiej usunięto już zdjęcie, które dowodzi całej sytuacji, to na ile będzie to obiektywna kontrola? - pyta jeden z naszych rozmówców z podkarpackiej policji.
Gdy nasze pytania trafiły do podkarpackiej policji, jej kierownictwo natychmiast zreferowało problem komendantowi głównemu i jego zastępcom.
- Dla mnie to objaw tej samej choroby, która toczy naszą firmę od dawna. Chodzi o układy z politykami, lokalnymi, od wójta po najważniejszych w kraju. Co chwila, chcąc się im przypodobać, ośmieszany jest mundur - ocenia nasz rozmówca.
W czerwcu 2018 roku ujawniliśmy, że policjanci z komendy w Sejnach uroczyście otrzymali od ówczesnego wiceministra spraw wewnętrznych Jarosława Zielińskiego kluczyki do radiowozu. Tyle że na potrzeby uroczystości został on wypucowany do błysku, gdyż ulice Sejn patrolował już od dwóch miesięcy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Jarosław / tvn24.pl