Ilu policjantów angażowano każdej doby do ochrony domu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i tak zwanych miesięcznic oraz ile to kosztowało podatników – na takie pytania ma odpowiedzieć kontrola, którą przeprowadzi ministerstwo spraw wewnętrznych i administracji.
Według naszych informacji decyzja o przeprowadzeniu takiej szczegółowej kontroli zapadła już w gmachu MSWiA. Jej plan przygotowuje departament kontroli ministerstwa, który po przejęciu obowiązków ministra przez Marcina Kierwińskiego ma nowe kierownictwo.
Policjanci, którzy złodzieja nie widzieli
W opinii samych policjantów siły i środki wykorzystywane do ochrony domu i miesięcznic budzą duże kontrowersje. W rozmowie z nami używają słowa "patologia".
- Dobrze, że kontrolę ma przeprowadzić MSWiA. Policja nie powinna być sędzią w swojej sprawie. Co więcej, taka kontrola będzie mogła sięgnąć również do dokumentów na przykład Służby Ochrony Państwa, która często inicjowała te nadnaturalnej wielkości działania komendy stołecznej – tłumaczy tvn24.pl oficer Komendy Głównej Policji, prosząc o zachowanie anonimowości.
To również z Komendy Stołecznej Policji pochodził pierwszy sygnał, który otrzymali reporterzy tvn24.pl, by zbadać, ilu policjantów jest zaangażowanych każdej doby w operację zapewnienia bezpieczeństwa prezesowi PiS. - Może nie uwierzycie, ale są policjanci, którzy przez kilka lat swojej służby nie widzieli na oczy złodzieja. Bo ich zadania ograniczają się do stania pod domem prezesa Kaczyńskiego – usłyszeliśmy.
Efekt pracy opublikowaliśmy w dwóch etapach. Najpierw latem 2020 roku, gdy ujawniliśmy, że w każdej chwili w pilnowanie okolicy willi Jarosława Kaczyńskiego bezpośrednio zaangażowanych jest czterech policjantów w mundurach oraz dwóch tajniaków.
I następnie w maju 2021 roku – gdy przez wiele dni kilku naszych reporterów, przy użyciu dyskretnych kamer, dronów, obserwowało pracę policjantów w jednym zakątu warszawskiego Żoliborza, gdzie mieszka prezes Kaczyński. Wtedy obliczyliśmy, że każdej doby zaangażowanych jest nawet 40 funkcjonariuszy komendy stołecznej policji: dwa radiowozy z tajniakami, kilka patroli krążących w kwadracie wokół posesji wówczas najbardziej wpływowego polskiego polityka.
Wicepremier bez ochrony SOP
Co ciekawe, Jarosław Kaczyński, nawet gdy obejmował dwukrotnie tekę wicepremiera, nie korzystał z ochrony Służby Ochrony Państwa. Przez cały ten czas jego osobistym bezpieczeństwem zajmowała się firma Grom Group.
Jak ujawniliśmy na łamach tvn24.pl, podczas licznych wydarzeń z udziałem Kaczyńskiego działania ochrony osobiście nadzorował Zbigniew Lasek, jeden z założycieli tej firmy. Był zaangażowany w te działania, choć formalnie nie miał związków z Grom Group - pracował i nadal pracuje na etacie szefa pionu bezpieczeństwa w koncernie Orlen.
Tajne koszty
Posłowie w minionej kadencji próbowali dowiedzieć, jakie są koszty tej ochrony. Specjalnie w tym celu zwołane było posiedzenie komisji spraw wewnętrznych i administracji w czerwcu 2021 roku. Jednak ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych Maciej Wąsik odmówił przekazania precyzyjnych informacji.
- Dzisiaj chcecie budować kapitał polityczny na tym, że zobaczyliście policję pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Bo tam co drugi dzień jest incydent. W pewnym momencie będziecie mieli krew na rękach, jeżeli dojdzie do nieszczęścia – mówił Wąsik.
Polecenia z SOP i ABW
W Komendzie Stołecznej Policji, nieoficjalnie, to bezprecedensowe zaangażowanie tłumaczono poleceniami ze Służby Ochrony Państwa i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
- W kontekście zagrożenia Jarosława Kaczyńskiego przychodziły konkretne wytyczne na przykład z ABW. Jeśli chodzi o miesięcznice, to wszystkie decyzje podejmowano na podstawie informacji i pism ze Służby Ochrony Państwa – takie wyjaśnienia słyszeli reporterzy tvn24.pl.
Policja chroni, ale inaczej
Jak ustaliliśmy, teraz policjanci również angażują się w ochronę polityków, także dziś rządzących. Nie jest to jednak obecność permanentna, choć pod domami ważnych polityków, takich jak marszałek czy wicemarszałkowie Sejmu, pojawiają się wielokrotnie w trakcie każdego dnia i nocy.
I w tym przypadku – jak ustaliliśmy – wnioski o zaangażowanie policjantów w ochronę polityków przyszły ze Służby Ochrony Państwa.
Źródło: tvn24.pl