- Do walki z policjantami kibice brali wszystko, co znajdowało się w zasięgu ręki. Oleje, puszki, cegły, chcieli też użyć paliwa ze stacji benzynowej - powiedział w TVN24 Komendant Główny Policji gen. Andrzej Matejuk, podsumowując nocne zamieszki w Zielonej Górze po śmierci kibica Falubazu. Łącznie policja zatrzymała 9 osób. Ciężko ranna policjantka przebywa w szpitalu z podejrzeniem pęknięcia czaszki, druga ma złamaną szczękę. Pod kołami nieoznakowanego radiowozu w nocy zginął 23-latek. Sprawę bada prokuratura.
Matejuk uważa, że liczba funkcjonariuszy zabezpieczających imprezę w Zielonej Górze była wystarczająca (w sumie było ponad 300 policjantów). Świadczy o tym - jak powiedział - fakt, że bardzo szybko udało się przywrócić porządek w mieście.
W TVN24 komendant zapewnił, że ranne policjantki były bardzo dobrze przygotowane do pracy. - To są młode kobiety, ale jako policjantki bardzo dobrze przygotowane. Jedna pracowała trzy lata, druga półtora roku - powiedział.
W wyniku zamieszek, do których doszło po potrąceniu przez nieoznakowany samochód policyjny młodego kibica, obrażenia poniosło - jak poinformował komendant - 13 policjantów. Stan dwóch policjantek jest ciężki. - Jedna z nich doznała obrażeń głowy, jest podejrzenie pęknięcia podstawy czaszki i wstrząs mózgu. Druga ma złamaną szczękę, bo przez chuliganów była kopana - wyjaśnił Matejuk.
Zatrzymano w sumie dziewięć 9 osób, które na pewno brały udział w zamieszkach i rzucały kamieniami w policjantów. - Będziemy starać się zebrać taki materiał dowodowy, na podstawie zeznań świadków i monitoringu, który pozwoli na przedstawienie im zarzutów za czynną napaść na policjantów. W takich przypadkach prawo stoi za policjantem i kary są bardzo wysokie - od roku do dziesięciu lat więzienia - powiedział komendant.
I dodał: - Bardzo nam zależy na rzetelnym wyjaśnieniu tego wypadku drogowego. Dlatego od samego początku na miejscu zdarzenia pracowała ekipa prokuratorów, którą wspierali biegli z zakresu wypadków i to oni wydadzą opinię, jak przebiegało samo zdarzenie, żeby nie było podejrzeń, że policja wyjaśnia sprawę sama dla siebie.
Sprawdzą zabezpieczenia
Komendant Główny Policji zapowiedział, że po powrocie policyjnego zespołu z Zielonej Góry zostanie przygotowana i przekazana premierowi informacja o zdarzeniach w Zielonej Górze.
- Musimy przeanalizować całe zabezpieczenie w dwóch etapach. Pierwszy to zabezpieczenie meczu i fety kibiców. Tutaj wszyscy kibice sprawowali się bardzo dobrze, nie było żadnych incydentów. I drugi etap to zdarzenia po tym tragicznym wypadku drogowym. To także będziemy szczegółowo analizować. Dlatego w Zielonej Górze jest zespól kontrolny, któremu przewodniczy mój zastępca generał Waldemar Jarczewski - powiedział Matejuk.
Zapewnił, że policja jest przygotowana na każdy scenariusz po zamieszkach. - Rano miałem wideokonferencję ze wszystkimi komendantami wojewódzkimi i rozmawialiśmy właśnie na ten temat - stwierdził generał.
Nieszczęśliwy wypadek
Wcześniej rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski powiedział w TVN24, że "ze wstępnych ustaleń wynika, że młody człowiek przebiegł najpierw przez dwa pasy jezdni i potem przez pas zieleni". - Kiedy starał się przebiec przez kolejne pasy jezdni, uderzył w niego samochód - powiedział rzecznik.
Podkreślił, że policjant, który kierował radiowozem od razu przystąpił do udzielania pomocy mężczyźnie, ale został "zaatakowany przez kibiców". - Mówił, że uniemożliwiano mu udzielenie pomocy. Być może część z tych osób była nietrzeźwa. Jednak najważniejsze jest wyjaśnienie całej sprawy. Zajmuje się tym prokuratura właśnie dlatego, żeby potem nie było podejrzeń, że policja sama wykonuje czynności w swojej sprawie. My zabezpieczyliśmy ślady hamowania i inne ślady na miejscu - powiedział Sokołowski.
Zniszczone radiowozy, powybijane szyby na komisariacie
Do wypadku doszło około godz. 02.00 w nocy po fecie z okazji zdobycia przez zielonogórską drużynę złotego medalu mistrzostw Polski na żużlu. Kibice świętowali zwycięstwo na ulicy. W pewnym momencie nieoznakowany radiowóz, którym jechali policjanci zabezpieczający imprezę potrącił jednego z kibiców. - Do wypadku doszło w momencie, gdy kibic przebiegał przez ulicę. Wiadomo, że nie powinien znaleźć się w tym miejscu. Został potrącony przez busa i uderzył w przód samochodu - mówił rano na antenie TVN24 Sławomir Konieczny z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Śmierć mężczyzny wywołała zamieszki. W stronę policjantów poleciały kamienie. Funkcjonariusze użyli broni gładkolufowej i armatek wodnych. - Policjanci zostali zaatakowani przez grupę agresywnych osób kamieniami. Doszczętnie zniszczony został policyjny radiowóz - dodał Konieczny. W wyniku zajść powybijano szyby w witrynach sklepów, zdemolowano stację paliw i zniszczono radiowozy na policyjnym parkingu.
"Policja nie będzie sędzią we własnej sprawie"
Rzecznik podkreślił, że sprawę bada prokuratura. - Policja nie może być sędzią we własnej sprawie - stwierdził Konieczny. Bliscy zmarłego mężczyzny są pod opieką policyjnego psychologa.
Policja zapewnia, że w tej chwili w mieście jest spokojnie, ale funkcjonariusze są w gotowości. - Jesteśmy przygotowani na każdy scenariusz i na wszystkie działania - zaznaczył Konieczny.
Do Zielonej Góry wraz z zastępcą Komendanta Głównego Policji pojechał wiceszef MSWiA Adam Rapacki. - Dodatkowo Komendant Główny Policji powołał specjalny zespół kontrolny, który ma sprawdzić przygotowanie pod kątem zabezpieczenia tej imprezy. Zależy nam na dokładnym wyjaśnieniu tego nieszczęśliwego wypadku i zamieszek - powiedziała Woźniak. Podkreśliła, że na razie wszystko wskazuje na to, "że był to nieszczęśliwy wypadek".
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24