Widmo bezrobocia i kredyty sprawiają, że pokolenie 30-, 40-latków nie wytrzymuje nałożonych na siebie obciążeń i ma coraz większe kłopoty ze zdrowiem - pisze "Rzeczpospolita". Masowo kończą u psychiatrów i kardiologów.
Lekarze przyznają, że zwłaszcza w dużych miastach widać pogorszenie kondycji zdrowotnej młodych dorosłych.
– W ciągu ostatnich 20 lat liczba zaburzeń emocji wzrosła 10-krotnie, zaobserwowano też 12-krotny wzrost przyjmowania substancji psychoaktywnych, np. środków uspokajających, nasennych czy przeciwbólowych – mówi "Rz" prof. Bartosz Łoza, dyr. ds. lecznictwa Szpitala Neuropsychiatrycznego w podwarszawskich Tworkach.
O pogarszającym się zdrowiu Polaków mówią też kardiolodzy. - Coraz częściej widzimy takich pacjentów, a jeszcze 10 lat temu osoba 30-, 40-letnia z zaburzeniami rytmu serca lub zawałem była u nas rzadkim gościem - mówi "Rz" dr Piotr Dąbrowski, specjalista chorób wewnętrznych Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Zdaniem ekspertów w najbliższych latach takich osób będzie przybywać. - Młodzi ludzie biorą na siebie coraz więcej obowiązków. Nakręcają się, że dadzą radę zrobić jeszcze jeden projekt, wziąć jeszcze jedno zlecenie. Moment zatrzymania następuje, gdy już jednak nie dają rady - mówi Andrzej Wojtyła, lekarz i były szef sanepidu.
Wypaleni zawodowo Specjaliści zwracają uwagę, że wsparcia potrzebują ludzie teoretycznie w środku życia. Mają trzydzieści kilka, czterdzieści lat, a są już wypaleni życiowo i zawodowo. - Albo żyją w strachu, że za chwilę stracą pracę, albo pracują coraz dłużej i ciężej z nadzieją, że zwolnienia ich nie dotkną. To wyczerpujące - mówi "Rz" Katarzyna Korpolewska, psycholog. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że liczba godzin pracy - zwłaszcza mężczyzn - wydłuża się co kwartał o kilka minut.
Autor: MAC//bgr / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24