PiS pokazało prawdziwą twarz - partii antyeuropejskiej i ksenofobicznej - zarzuciła w środę w Sejmie premier Ewa Kopacz. Mówiła, że to Lech Kaczyński negocjował traktat lizboński, który dotyczy też polityki migracyjnej. Jarosław Kaczyński ocenił, że zarzuty premier są "oderwane od rzeczywistości".
W trakcie sejmowej debaty nad informacją rządu na temat kryzysu migracyjnego w Europie i jego reperkusji dla Polski doszło do wymiany zdań między szefami dwóch największych partii - Ewą Kopacz i Jarosławem Kaczyńskim.
Wcześniej premier Kopacz przedstawiła stanowisko Rady Ministrów, głos zabrali też: ministrowie spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna, spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska oraz wiceszef MSZ odpowiedzialny za UE Rafał Trzaskowski.
Kopacz odpowiada Kaczyńskiemu
Szefowa rządu zwróciła się o możliwość kolejnego zabrania głosu po kilku wystąpieniach klubowych, nawiązując do wystąpienia lidera PiS. Jarosław Kaczyński mówił m.in., że rząd nie ma prawa, "pod zewnętrznym naciskiem", bez zgody społeczeństwa, podejmować decyzji, które mogą mieć negatywny wpływ m.in. na życie publiczne, sferę wolności i na bezpieczeństwo. Jego zdaniem podejmowanie tego rodzaju decyzji bez zgody społeczeństwa, "jest łamaniem konstytucji, łamaniem zasady suwerenności narodu, a także praw obywatelskich".
Prezes PiS mówił też, iż istnieje poważne niebezpieczeństwo, że cudzoziemcy nie będą przestrzegać naszego prawa i naszych obyczajów, a później będą narzucać w agresywny sposób swoje wymogi w różnych dziedzinach życia.
- Tu była mowa o tym, że 2,8 mld dolarów kosztuje czy właściwie brakuje jeszcze w tej chwili do utrzymania obozów, z których mamy w tej chwili ten wielki wypływ ludzi do Europy. Weźmy na siebie tę część zobowiązania, którą powinniśmy wziąć ze względu na poziom naszego udziału w PKB UE, nie jest on wysoki i nie będzie to suma olbrzymia, choć będzie znacząca. I to będzie rzeczywista solidarność i droga do rozwiązania tego problemu - dodał Kaczyński.
- Chcę zapytać czołowych obrońców życia i pierwszego katolika, jaką cenę za życie wyznaczył. Dzisiaj mówi: "zapłaćmy", więc ja pytam PiS, jaką cenę ma ludzkie życie - pytała Kopacz.
"Prezes PiS podjął decyzję za większość Polaków"
W ocenie szefowej rządu prezes PiS "podjął decyzję za większość Polaków". - Mówił o wielkiej miłości do narodu. Ci, którzy pamiętają wasze rządy, pamiętają, jak wyglądała ta miłość - dodała Kopacz.
- Wiem, jak będzie wyglądał wasz rząd. Wasz rząd będzie ubezwłasnowolniony. Na czele rządu nie będzie stał prezes Jarosław Kaczyński, ale o każdą decyzję trzeba będzie go pytać, czy można podjąć taką czy inną - mówiła premier.
- Panie prezesie, proszę mi przypomnieć, kto negocjował traktat lizboński, gdzie w polityce migracyjnej zrezygnowano z jednomyślności na rzecz głosowania większościowego. Czy to przypadkiem nie był śp. prezydent Lech Kaczyński? - pytała szefowa rządu. - Czy nie uczynił tego po kilkugodzinnych konsultacjach z panem, panie prezesie? - zaznaczyła.
"PiS pokazało antyeuropejską twarz"
Szefowa rządu uznała, że w trakcie debaty na temat kryzysu migracyjnego PiS pokazało prawdziwą twarz: partii antyeuropejskiej i ksenofobicznej. - Słowami pana prezesa, PiS, w okresie kampanii wyborczej, na pięć tygodni przed wyborami, pokazało prawdziwą twarz, partii antyeuropejskiej, ksenofobicznej, wiecznie dążącej do kłótni i szukania wrogów. To jest pierwsza zapowiedź, tak to jest pierwsza zapowiedź wyprowadzenia Polski z UE i to Polacy powinni wiedzieć - podkreśliła Ewa Kopacz.
Dodała, że Polacy nie mogą "zaprezentować się w Europie jako ludzie, którzy chcą się ogrodzić murem, mówić: jesteśmy samowystarczalni, jesteśmy sami dla siebie i kochamy samych siebie".
- Pan prezes wymieniał, że najważniejsza jest rodzina, najbliżsi, potem dopiero obywatele. Myślę, że zapomniał po drodze powiedzieć o partii, swojej partii, którą kocha nad życie i bardziej niż cały naród - powiedziała Kopacz.
Reakcja Kaczyńskiego
W reakcji na wypowiedź premier o ponowne zabranie głosu z mównicy sejmowej zwrócił się prezes PiS. Jak ocenił, zarzuty szefowej rządu są "całkowicie oderwane od rzeczywistości". Za niedopuszczalną uznał część wypowiedzi premier dotyczącej negocjacji traktatu lizbońskiego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Kaczyński zaznaczył, że nie chce odpowiadać na - jak się wyraził - "insynuacje dotyczące wyprowadzania Polski z Unii Europejskiej". - Tego rodzaju retoryka, modus operandi, jaki stosujecie od wielu lat, w tej chwili nie przynosi już efektów. Widzę, że pani jest do niego przywiązana - zwrócił się prezes PiS do premier.
Prezes PiS podkreślił, że w wystąpieniu Kopacz "był element wyjątkowo nieładny" i bardzo często spotykany w wystąpieniach przedstawicieli PO. Jak wyjaśnił, chodzi o atak na osobę nieżyjącą, na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Z tej wypowiedzi, którą była pani łaskawa przedstawić, wynikałoby, że Polska była w stanie przeciwstawić się traktatowi lizbońskiemu, to znaczy, że byliśmy na tyle silni, żeby wziąć na siebie przeciwstawienie się w gruncie rzeczy całej elicie europejskiej - powiedział Kaczyński.
- Lech Kaczyński w momencie, kiedy prowadził te rokowania, wiedział doskonale, że zbliżają się wybory, wiedział, że w konfrontacji z Unią Europejską te wybory wygrają formacje proeuropejskie i zgodzą się dokładnie na wszystko, a to wszystko, co uzyskał, a uzyskał bardzo wiele, zostanie odrzucone. Takie wtedy były realne możliwości Polski i one zostały całkowicie wyczerpane - ocenił prezes PiS.
- To są zarzuty całkowicie oderwane od rzeczywistości. Oderwane od rzeczywistości także inne pani wystąpienia i wystąpienia ze strony PO, które miały miejsce - dodał.
Kaczyński podkreślił, iż dotarła do niego informacja, że w Grecji przechwycono transporty broni. - Wszystko wskazuje, na to, że z Państwa Islamskiego - mówił. - Jeżeli chodzi o polską granicę, która ma być tak świetnie chroniona, to tysiące tirów przekracza ją codziennie i nie są one w ogóle kontrolowane - dodał prezes PiS.
Autor: kło,fil/ja / Źródło: PAP