W Warszawie odbyły się uroczystości pogrzebowe aktora, satyryka, scenarzysty i reżysera Stanisława Tyma. Artysta spoczął w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, podczas uroczystości żegnali go między innymi ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, a także aktor Wiktor Zborowski.
We wtorek na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach odbyły się uroczystości pogrzebowe aktora, satyryka, scenarzysty i reżysera Stanisława Tyma. Podczas ceremonii odczytano list ministry kultury i dziedzictwa narodowego. "Stanisław Tym był jedną z tych postaci, której obecność odmieniła polską kulturę, czyniąc ją bardziej ludzką, prawdziwą. Był człowiekiem wielu talentów. Jego twórczość - rozpięta między filmem, teatrem, kabaretem i literaturą - pozostawiła po sobie ślad, który trudno przecenić. Każda jego kreacja - czy to scenariusz, występ sceniczny, czy satyryczny tekst - niosła w sobie prawdę o świecie i o nas samych" - napisała.
Wróblewska zwróciła uwagę, że artysta był "człowiekiem o wyjątkowej moralnej sile". "Miał odwagę mówić prawdę w czasach, gdy milczenie wydawało się bezpieczniejsze. Jego satyra była aktem odwagi. Jego twórczość – aktem niezależności. Nigdy nie bał się być sobą, stanąć w obronie tego, w co wierzył. Zapamiętamy go także jako człowieka serdecznego, obdarzonego niezwykłą skromnością" - stwierdziła.
Dodała, że Stanisław Tym "był przykładem, że prawdziwy artysta to ten, który nie tylko tworzy, ale i inspiruje". "Dziś, żegnając Stanisława Tyma, pragniemy podziękować mu za wszystko, co zostawił. Za śmiech i refleksję, za odwagę i prawdę, za to, że swoją twórczością pomógł nam zrozumieć świat i odnaleźć w nim nas samych" - podsumowała szefowa MKiDN.
Trzaskowski: to koniec pewnej epoki
Podczas uroczystości pogrzebowych Stanisława Tyma odczytano również list prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. "Odejście Stanisława Tyma to koniec pewnej epoki. Przez dekady kształtował poczucie humoru Polek i Polaków. Nikt tak jak on nie podnosił nas na duchu w szarym i przygnębiającym PRL-u. Nawet wtedy, gdy nie było wesoło, dawał wiele powodów do uśmiechu. Filmy Chęcińskiego, Piwowskiego, Barei bez Stanisława Tyma nie stałyby się filmami kultowymi. Do dziś oglądamy je z uśmiechem, ale i rozczuleniem, wyłapując podteksty, doceniając puenty. To także jego wielka zasługa" - napisał prezydent m. st. Warszawy Rafał Trzaskowski w liście, skierowanym do uczestników uroczystości pogrzebowych Stanisława Tyma, odbywających się we wtorek w Warszawie na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Przypomniał także o felietonach, jakie artysta publikował "przez blisko dwie dekady na łamach tygodnika 'Polityka', a wcześniej także 'Rzeczpospolitej', 'Wprost' czy 'Tygodniku Kulturalnym' i 'Literaturze', gdzie debiutował jako felietonista w 1972 r.". "Polskę opisywał z wrażliwością i humorem, nie stroniąc od uszczypliwości i wytykania codziennych absurdów. Uzupełnieniem felietonów były jego rysunki, karykatury naszej rzeczywistości, boleśnie obnażające to, co koślawe i wybrakowane. Upominał się w swoich tekstach o zdrowy rozsądek i fundamentalną uczciwość, angażował się w sprawy publiczne i nigdy się nie bał" - zaznaczył Trzaskowski.
"Śmiech, który nam fundował w sposób niepowtarzalny, pozwalał przywrócić pojęciom i działaniom właściwy wymiar. Był symbolem prawdziwej empatii i bezinteresowności" - podkreślił prezydent m. st. Warszawy.
"Kocham Cię Stasiu i będę o Tobie pamiętał"
Podczas uroczystości pogrzebowych Stanisława Tyma artystę żegnał również m.in. jego przyjaciel, aktor Wiktor Zborowski. - Dzień dobry, dobry wieczór, dobranoc. Tą formułką Stasio zawsze mnie witał, gdy dzwoniliśmy do siebie. A ostatnimi laty dzwoniliśmy bardzo często - zaczął.
- W czasie takiej jednej z rozmów telefonicznych uprzytomniłem sobie, że o mały figiel a bylibyśmy ze Staśkiem absolwentami tej samej uczelni, czyli Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie - powiedział aktor. - Niestety, ta zacna wytwórnia "kochanków Melpomeny" nie doceniła talentów Stasia - ocenił Wiktor Zborowski.
Przyjaciel zmarłego stwierdził, że Stanisław Tym "ukończył dwa uniwersytety". - Pierwszy to był STS (Studencki Teatr Satyryków - red). Drugi uniwersytet to był Jerzy Dobrowolski - wyjaśnił. - Pisał książki, scenariusze, felietony, fenomenalne skecze, piosenki, żarty, sztuki teatralne. Reżyserował filmy i przedstawienia teatralne, a także estradowe. Grał w tym wszystkim - mówił. - I oprócz tego zostawił nam swoją bibliotekę, która składa się z prawie czterech tysięcy książek. Każda inna, każda inna - jak lubił podkreślać - powiedział aktor.
Wiktor Zborowski zwrócił uwagę, że "uczył nas Stasio przez dziesięciolecia: z czego się śmiać, z czego się nie śmiać, a co należy wyśmiać". - Był nauczycielem fenomenalnie atrakcyjnym. I dlatego zawsze jego sale wykładowe pękały w szwach - ocenił przyjaciel zmarłego.
- Miał też jeszcze jedną fenomenalną umiejętność - jak to mówił major Kucejko - do perfidii doprowadził grę na harmonijce doustnej - podkreślił. - Wiele razy dzwonił do mnie i grał mi na harmonijce doustnej stosowne do okoliczności utwory. A to kolędy, a to "Niech mu gwiazda pomyślności", a to "Przybyli ułani pod okienko" - wspominał aktor.
Wiktor Zborowski przyznał, że "nigdy Stasiowi nic takiego nie zagrał". Wyjaśnił, że w związku z tym w sklepie muzycznym w Piasecznie kupił drewnianą harmonijkę. Po czym aktor zagrał Stanisławowi Tymowi na tej harmonijce kolędę "Wśród nocnej ciszy".
- Na koniec trzeba powiedzieć, że strasznie Ci jestem wdzięczny Stasiu (...) za twoją taką mądrą obecność w moim życiu i że dane mi Cię było poznać - mówił. - A na koniec powiem Ci Stasieńku, że jeżeli tam coś jest, a nie mogę tego wykluczyć, to chciałbym, żeby pierwsze, co usłyszysz, zbliżając się do bram raju, to było radosne i powitalne szczekanie Twoich piesków - powiedział. - Kocham Cię Stasiu i będę o Tobie pamiętał - zakończył swoje wspomnienie Wiktor Zborowski.
ZOBACZ TEŻ: Stanisław Tym dbał o swoje psy do samego końca
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Albert Zawada