Mgła, przedzierający się przez nią biało-czerwony samolot, a potem straszliwy huk - tak sobotni poranek wspominają mieszkańcy okolic Smoleńska. Ze świadkami katastrofy polskiego prezydenckiego Tu-145 rozmawiał reporter TVN24.
Lotnisko i drogę podejścia do lądowania widać z okien domu państwa Pocholskich. - Samolot rozpoczął podchodzenie do lądowania, ale nie dali mu pozwolenia, więc podleciał do góry, a potem - wydaje mi się podleciał drugi raz i było tylko słychać takie "bum!" - relacjonuje pan Wołodia Pocholski. Przyznaje jednak, że w sobotę rano widoczność była bardzo ograniczona przez mgłę.
Inna mieszkanka bloku, gdzie mieszkanie mają Pocholscy, także wspomina katastrofę. Zrelacjonował jej ją kilkunastomiesięczny wnuk. - Powiedział tylko: "Babuszka wuuuuu i bum" i to wszystko - opowiada.
Odpowiedź na to, jak naprawdę wyglądała katastrofa pod Smoleńskiem poznamy prawdopodobnie dopiero w środę lub czwartek, kiedy mają się zakończyć prace nad odczytaniem informacji zapisanych w czarnych skrzynkach prezydenckiego samolotu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24