Strażacy ochotnicy z Bierutowa na Dolnym Śląsku kontra konserwator zabytków i drogowcy. Chodzi o obniżenie podjazdu do remizy o kilkanaście centymetrów. Inaczej nowo zakupiony wóz strażacki nie mieści się w bramie i trzeba tracić cenne minuty na korzystanie z tej na tyłach budynku. Strażacy natrafili jednak na opór urzędników i "nic nie da się zrobić". Materiał "Blisko ludzi" TTV.
Dla Ochotniczej Straży Pożarnej w Bierutowie postęp okazał się przekleństwem. Najpierw wyremontowano im drogę przed remizą i podjazd do niej. Nawierzchnię podniesiono o około 10 centymetrów i w efekcie na wyjeździe z garażu zrobił się próg wysoki na 16 centymetrów. Później dostali nowy wóz strażacki warty 700 tysięcy złotych. Okazało się jednak, że nowa maszyna i nowy próg nie współgrają. Wspinając się na niego wóz zahacza o górną krawędź bramy.
Teoretycznie rozwiązanie jest proste. Po pierwsze, można powiększyć bramę. To jednak nie wchodzi w grę, bo na przeszkodzie stoi konserwator zabytków - remiza jest zabytkowa i takich poprawek wprowadzać nie wolno. W takim wypadku pozostaje druga opcja, czyli obniżenie nowego i niezabytkowego podjazdu. Tu jednak strażacy też napotkali opór. Odpowiedzialna za remont podjazdu i jego ewentualne obniżenie Dolnośląska Służba Dróg i Kolei nie chce pomóc strażakom. Nie jest jednak jasne dlaczego. Żaden urzędnik nie chciał wystąpić przed kamerą i tego wyjaśnić. Anonimowa przedstawicielka służby stwierdziła jedynie przez telefon, że "tam nie chodzi o życie ludzkie", a Bierutów ostatnio stał się "pępkiem świata". Strażacy przekonują jednak, że tu owszem chodzi o ludzkie życie lub co najmniej zdrowie. Nowy wóz musi wyjeżdżać z remizy tylną bramą i kluczyć po ciasnym podwórku, zanim dotrze do ulicy. Strażacy twierdzą, że za każdym razem na wyjazd tracą 5-6 minut, które podczas wypadku mogą okazać się kluczowe dla rannych.
Autor: mk\mtom / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV