Prokuratura chce przedłużenia aresztu dla Jacka K., wieloletniego przyjaciela Krzysztofa Olewnika, który jest podejrzany o współudział w jego porwaniu. Przypuszcza bowiem, że może uciec za granicę. W piśmie do sądu, do którego dotarła TVN24 dowodzi, że miał związek z przestępstwem, bo znał kluczowych dla sprawy gangsterów. Czy to wystarczy?
Zażalenie na decyzję o Sądu Okręgowego w Płocku o nieprzedłużeniu aresztu Jackowi K. aresztu złożyła Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku. We wtorek rozstrzygnie się, czy zostanie rozpatrzone pozytywnie, czy też nie i Jacek K. przyjaciel Krzysztofa Olewnika, podejrzewany o współpracę z gangiem, który porwał i zamordował biznesmena z Drobina, opuści areszt.
Widzieli go z przestępcami
Prokuratura uważa, że powinien zostać w areszcie, gdyż podejrzewa, że mógłby próbować uciec za granicę. W kilkunastostronicowym piśmie uzasadniają, dlaczego ich zdaniem Jacek K. uczestniczył w przestępstwie. Przytacza m.in. zeznania świadków, z których wynika, że w dniu porwania - 27 października 2001 r. - samochód, którym się poruszał, był pod domem Krzysztofa Olewnika.
Wskazuje też, że znał kluczowych przestępców ws. porwania Olewnika. Świadkowie zeznali m.in., że Jacka K. był widziany w towarzystwie przestępców, w tym Sławomira Kościuka (jednego z porywaczy Olewnika) na Dworcu Zachodnim.
Miał Fraglesa w notesie
Jacek K. miał też mieć kontakty z szefem grupy Mutantów ps. "Fragles". Wskazuje na to zeznanie świadka koronnego, członka grupy pruszkowskiej ps. „Masa”. Powiedział on śledczym, że Iwona K. (była żona Jacka K.) znała "Fraglesa". Jego zdaniem, dzięki jej szerokim kontaktom w środowiskach przestępczych Pruszkowa i Warszawy, Jacek K. mógł bez większego trudu dotrzeć do czołowych gangsterów.
W notesie Jacka K., na który powołuje się prokuratura - jest zapis: "Krzysztof M. ps. Fragles".
Inny świadek, który funkcjonował w grupie markowskiej (wywodzi się z niej grupa Mutantów kierowana przez Fraglesa), a na którego powołuje się prokuratura w swoim zażaleniu, wskazał na dwa elementy porwania Krzysztofa Olewnika tożsame z innymi porwaniami tej grupy. Pierwszy z nich związany był z sugerowaniem pokrzywdzonym, od których żądano okupu, aby zatrudnili współdziałającą z przestępcami firmę detektywistyczną Krzysztofa Rutkowskiego (rodzina Krzysztofa Olewnika zwróciła się do niego o pomoc).
Zamieszany w przejęcie okupu
Drugi wyrażał się w mechanizmie przekazania okupu z wykorzystaniem ruchliwego wiaduktu. Pieniądze za Krzysztofa Olewnika zostały zrzucone w taki właśnie sposób na Trasie Toruńskiej w Warszawie (w torbie było 300 tys. euro) Prokuratura ma dowody, iż Jacek K. był zamieszany w przejęcie okupu, przejmowanego przez pruszkowskich przestępców (kontaktował się z nimi telefonicznie).
Ostatnie zeznanie, które zdaniem prokuratury uprawdopodabnia udział Jacka K. w przestępstwie, to zeznanie Marka B. Świadek stwierdził, że osobę do porwania "typuje ktoś bliski z rodziny lub blisko rodziny. Wtedy też w razie czego da nam cynk, że w sprawie jest powiadomiona policja. Najlepiej, żeby ten ktoś przywiózł okup".
Jacek K. nie przyznaje się do winy.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24