Nie becz, nie becz! Na stołówce ma być spokój, a nie jakaś jedna, druga menda się tu wydziera! - tak opiekunki w żłobku w Żarach zwracały się do swoich kilkuletnich podopiecznych. Jeszcze dziś dwie pracownice mają zostać dyscyplinarnie zwolnione z pracy. Sprawą zainteresowała się już prokuratura.
Od kierowania placówką została odsunięta już dotychczasowa dyrektor placówki. Niewykluczone, że ona również straci pracę.
Najważniejsze jest jednak, by - jak mówił w rozmowie z TVN24 burmistrz Żar Wacław Maciuszonek - żłobek funkcjonował normalnie, dlatego odsunięta dyrektor zastąpi dyrektorka drugiego żłobka, a sprawa skandalicznego zachowania opiekunek dzieci zostanie wyjaśniana.
- Jestem tym zaskoczony, nie chciałbym, aby ktoś w taki sposób traktował moje dzieci - zaznaczył Maciuszonek.
Śledczy sprawdzą, czy były i rękoczyny
Temu, co działo się w żłobku przyjrzą sie prokuratorzy. Śledczy zbadają, czy w żłobku dochodziło też do rękoczynów, czy kończyło się na krzykach i wyzwiskach. Starają się też ustalić jak często takie sytuacje jak ta, nagrana przez jedną z matek, miały miejsce. Przesłuchiwani są świadkowie, trwa analiza nagrania.
Prokuratura wszczęła postepowanie po dotarciu do niej dwóch zawiadomień od matek, których dzieci codziennie pojawiają się w żłobku. - Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte w piątek. Matki uważają, że w żlobku mogło dochodzić do znęcania się psychicznego lub fizycznego nad ich trzyletnimi dziećmi. Ma to potwierdzać nagranie z sali, na którym słychać krzyki opiekunek - powiedział rzecznik prokuratury Grzegorz Szklarz.
Zastrzegł, że na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów.
Szokujące nagranie
Matka jednego z maluchów udostępniła prokuraturze oraz mediom nagranie, które wyjaśniło jej szybko zachowanie jej dziecka, które pewnego dnia nie chciało iść do żłobka i skarżyło się, że było bite przez opiekunkę.
- Dziecko pytało, czy pójdę z nią do żłobka "bić panią". Zapytałam dlaczego. Córka odpowiedziała, że pani ją bije po główce i rączkach - opowiada Joanna Łapczyńska. By sprawdzić, co takiego dzieje się w placówce, kobieta przyszyła do ubrania córki mikrofon.
Na nagraniu słychać m.in. jak opiekunki zwracają się do dzieci, gdy te nie chcą jeść.
- Wpieprzaj! Nie becz, nie becz! - krzyczą. - Na stołówce ma być spokój, a nie jakaś jedna, druga menda się tu wydziera! -mówi jedna z kobiet. - Bo zaraz dostaniesz ode mnie w cymbał - grozi.
Joanna Łapczyńska przyznaje, że nagranie ją zszokowało. - Najbardziej mnie przeraziło to, jak moja córka panicznie i błagająco wołała cały czas "mama" i nikt przez półtorej godziny w ogóle się nią nie interesował - mówi.
Rodzice nie przenoszą dzieci
Inni rodzice, którzy posyłają dzieci do tego żłobka po ujawnieniu sprawy - jak mówił jeden z nich - "byli zniesmaczeni nagraniami", a cała sytuacja "była szokiem, bo opiekunki nie wyglądały na złe osoby". Potem jednak "ucieszyli się z szybkiej reakcji władz miasta".
- Odbyło się spotkanie z rodzicami, na którym sytuacja została wyjaśniona - podkreślili. Z tego powodu żadne z rodziców nie zdecydowało się w środę na przeniesienie swojego dziecka do innej placówki.
Wcześniej były już takie sygnały
Okazało się, że podobne zachowanie opiekunek było znane innym rodzicom już wcześniej. - Przyszłam po swoje dziecko wcześniej niż zawsze i usłyszałam przez drzwi dobiegające krzyki - opowiada matka, która posyłała dziecko do żłobka w poprzednich latach. Gdy kobieta zapytała opiekunkę, dlaczego krzyczy, ta zaczęła się wypierać.
Opiekunki się wypierają, dyrekcja nie chce rozmawiać
Opiekunki w rozmowie z matką dziewczynki, która uczęszczała do żłobka, bagatelizują całą sprawę. - Nikt nie bił dzieci. Jest ich 27. Trzeba je przekrzyczeć - tłumaczy jedna z nich.
Sprawą zajęła się reporterka programu "Blisko ludzi" TTV. Dyrekcja placówki odmówiła komentarza w tej sprawie. Ekipa TTV nie została wpuszczona do budynku.
- To jest burza w szklance wody - skomentowała jedna z pracownic placówki.
Inni pracownicy żłobka też bronią opiekunek i zwracają uwagę na to, że obie panie pracują w tym miejscu już kilkanaście lat.
Wulgarne słownictwo opiekunek oburza specjalistów. - Te kobiety mówią do dzieci w sposób pozbawiony szacunku dla dziecka. W sposób, który jest naznaczony złością i agresją - tłumaczy dr Anetta Pereświet-Sołtan, psycholog.
Prawnicy z urzędu miasta dopracowują w środowe popołudnie szczegóły zwolnienia kobiet. Jeżeli nie zdążą im wręczyć dokumentów dzisiaj to jeszcze jutro przyjdą one do pracy, ale nie będą miały kontaktu z dziećmi - dowiedziała się TVN24.
W żłobku publicznym nr 1 w Żarach pod opieką znajduje się w różnych grupach łącznie 69 dzieci.
Autor: db, adso//gak/iga / Źródło: TTV, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24