- Po prostu lepiej odsłuchano wszystkie zapisy z kabiny, o co wielokrotnie wnioskowałem - mówił na antenie TVN24 płk Edmund Klich. Były szef Polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych komentował doniesienia RMF FM o nowych zapisach rozmów z prezydenckiego tupolewa. Zdaniem biegłych prokuratury, w kokpicie do samego końca przebywała osoba oznaczona jako Dowódca Sił Powietrznych. Zdaniem Klicha, to, że gen. Błasik był w "ostatnich rozmowach", potwierdzone było już wcześniej. Jak dodał, trudno było natomiast ustalić to, czy Błasik był w kokpicie do samego końca.
Klich przypomniał, że "wielokrotnie" wnioskował o ponowne odsłuchanie zapisów z rozmów z kabiny pilotów oraz z wieży na lotnisku w Smoleńsku. - Okazuje się, że w jednych zapisach i w drugich było dużo więcej informacji, niż ujawniono wcześniej - powiedział w TVN24.
RMF FM poinformowało m.in., że biegli powołani przez prokuraturę wojskową - w oparciu o najnowsze badanie - zakwestionowali twierdzenia Krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, iż na taśmie utrwalono słowa wypowiadane nawet w odległości pięciu metrów od wejścia do kokpitu. Oznaczałoby to, że zapis z umieszczonych w kokpicie mikrofonów obejmowałby także odgłosy z umieszczonej za nim salonki. Jak podało RMF FM, najnowsza ekspertyza stwierdza, że zapisane na taśmie nagrania pochodzą z kabiny bądź wejścia do kabiny samolotu
Klich pytany o wiarygodność Krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych w kontekście nowych ustaleń, powiedział: - Nie trzeba tylko korzystać z renomowanych instytucji, ale także trzeba korzystać nowych rozwiązań i wykorzystywać wszystkie możliwości naukowe.
Błasik w kabinie pilotów?
RMF FM podało, że z nowego zapisu wynika, iż gen. Andrzej Błasik był obecny w kabinie pilotów do samego końca.
Klich mówił, że o jego obecności w kabinie przekonany był już wcześniej. - Nigdy tego nie odwołałem, bo to był fakt potwierdzony wcześniej i ludzie z mojego zespołu, którzy rozpoznali głos generała Błasika, byli w stu procentach pewni, że on był w tych ostatnich rozmowach - powiedział. Jak dodał, trudno było natomiast ustalić to, czy Błasik był w kopcicie do samego końca.
W jego ocenie, gdyby od początku społeczeństwu były przekazywane ustalenia dot. katastrofy smoleńskiej, "nie byłoby miejsca na teorie spiskowe, które ciągle funkcjonują."
- Ja jedynie dementowałem te historie, poniosłem określone skutki. Wyrzucono mnie z komisji, oskarżono mnie o współpracę z Rosjanami - wyliczał.
Dodał, że być może za 20 lat, dzięki nowym technikom, uda się odtworzyć całość rozmów, ale nie będą to już informacje przełomowe.
- To jest informacja przełomowa (nowe odczyty rozmów-red.), a właściwie potwierdzająca to, co już było wcześniej. Tylko, że sprawa została upolityczniona, bo nie było aktywności informacyjnej państwa - stwierdził Klich.
Autor: db//tka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24