Po porwaniu polskiego dziennikarza. "W Syrii prowadzi się taki biznes"

Maciej Moskwa o przemyśle porwań
Polski reporter Marcin Suder
Źródło: tvn24

- Wytworzył się teraz przemysł porwań. Szczególnie prowincja Idlib, gdzie do tych porwań dochodzi najczęściej - komentował uprowadzenie polskiego dziennikarza w Syrii fotoreporter Maciej Moskwa. Patrycja Sasnal z Państwowego Instytutu Spraw Międzynarodowych stwierdziła zaś w TVN24, że większość takich przypadków kończy się szczęśliwie.

- To jest wojna domowa wewnątrz wojny domowej. Nieszczęśliwe, że polski reporter znalazł się akurat w epicentrum tego konfliktu, właśnie w tym mieście - mówiła na antenie TVN24 Patrycja Sasnal, z Państwowego Instytutu Spraw Międzynarodowych.O tym, że polski dziennikarz Marcin Suder został uprowadzony z opozycyjnego biura prasowego w mieście Sarakib w prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii - poinformowali agencję Reutera opozycyjni działacze z tego regionu Syrii. Jak poinformował rzecznik MSZ Maciej Bosacki, sprawą prawdopodobnego porwania Polaka zajmie się specjalny zespół powołany przez ministra spraw zagranicznych.

"W Syrii prowadzi się taki biznes"

- Gorąca atmosfera w mieście już była przed porwaniem. Nie jest wykluczone, że jedna frakcja opozycyjna chce wykorzystać moment osłabienia i ataku sił reżimowych - tłumaczyła na antenie TVN24 Patrycja Sasnal z PISM.

Zaznaczyła, że to co jest pewne to fakt, że "w Syrii co najmniej od ubiegłego roku prowadzi się taki biznes".- Porywania ludzi i oddawania i przetrzymywania jako pewien zasób (...) Ponad 50 dziennikarzy już zostało uprowadzonych. Wielu z nich wielokrotnie - tłumaczyła Sasnal. Przypomniała jednocześnie, że większość tych historii kończyła się dobrze. - Bardzo mało wiemy o tych sprawach (...) Trudno powiedzieć jaka zakulisowa, dyplomatyczna czy nawet agenturalna gra się odbywa - mówiła Sasnal i dodała, że to "nieszczęśliwy zbieg okoliczności, że reporter polski znalazł się akurat w epicentrum tego konfliktu, właśnie w tym mieście".

Sasnal: Mogło chodzić o prestiż, nie o pieniądze

Sasnal: Mogło chodzić o prestiż, nie o pieniądze

"Przypadkowe ostrzały to jest codzienność"

W mieście Sarakib, miejscu gdzie przebywał Marcin Suber, był wcześniej fotoreporter Maciej Moskwa.

- Sam Sarakib jest miejscem, w którym zderza się teraz wiele interesów. Są tam przeróżne grupy islamistyczne. Ciężko powiedzieć czy to może być porwanie dla pieniędzy czy na wywarcie wpływu - mówił na antenie TVN24 Moskwa. Dodał, że chociaż jest to miasto teoretycznie wyzwolone to cały czas ostrzeliwane. - Tam jest niebezpieczeństwo w ogóle. Przypadkowe ostrzały to jest codzienność. W każdej chwili może coś spaść z nieba i rzeczywiście spada - mówił Moskwa.Jego zdaniem nie powinno się wypowiadać, która z grup może stać za porwaniem. - To jest też w interesie bezpieczeństwa Marcina.

Autor: kde//kdj / Źródło: tvn24

Czytaj także: